Rok 1902. Szkoła na Stawkach ostrzelana z poligonu [Retro]

Czytaj dalej
Fot. Jacek Smarz
Szymon Spandowski

Rok 1902. Szkoła na Stawkach ostrzelana z poligonu [Retro]

Szymon Spandowski

Pociski przelatujące z wyciem nad głowami torunian nie były na przełomie XIX i XX wieku czymś wyjątkowym. Ich przelot często zapowiadano w prasie. Te, które latem 1902 roku zaczęły wybuchać koło szkoły przy ul. Łącznej spadły tam jednak niespodziewanie. Nauczyciele padli plackiem na ziemię.

W ubiegłym tygodniu przyglądaliśmy się Toruniowi z wiosny 1892 roku. Zatrzymaliśmy się m.in. przy rozbudowywanej Poczcie Głównej na Rynku Staromiejskim i kilku obiektach militarnych. Dziś również wstąpimy na wojskową ścieżkę.

Ćwiczenia przy świetle

Tradycje toruńskiego poligonu sięgają XVII wieku, regularne szkolenia artylerzystów na lewym brzegu Wisły rozpoczęły się jednak w drugiej połowie XIX stulecia. Do lat 90. jego wojenna przyszłość nie była chyba jeszcze przesądzona, skoro w kwietniu 1892 roku w toruńskiej prasie pojawiła się taka wiadomość:

„Strzelnica dla artyleryi zdaje się będzie stale założona pod Toruniem od toru na Rudaku w kierunku granicy na Grabie - donosiła „Gazeta Toruńska”. - Właściciel ostatniego majątku, książę sasko-altenburski oddaje podobno 22.000 kwadratowych metrów ziemi na cel ten bezpłatnie, a rząd już tylko niektóre drobne parcele nabyć będzie musiał za pieniądze. W nocy z środy na czwartek odbywano tam ćwiczenia w strzelaniu przy świetle elektrycznem. Zdaje się, że używają jeszcze częściej dawniejszego prochu, bo huk dział raz po raz znaczny aż w mieście, choć to pół mili drogi”.

No proszę, strzelanie przy świetle elektrycznym w 1892 roku! Czyli siedem lat przed uruchomieniem toruńskiej elektrowni!

Z tej wiadomości wyłania się jednak również druga strona poligonowego medalu, czyli jego kłopotliwe sąsiedztwo. Do huku wystrzałów, a nawet podmuchów wybuchów mieszkańcy lewego brzegu musieli przywyknąć. Do czegoś takiego trudno jest się jednak przyzwyczaić, szczególnie gdy hałasowi eksplozji towarzyszy jeszcze brzęk tłuczonego szkła.

„Podczas wtorkowego strzelania ostremi nabojami na placu ćwiczeń wojskowych, od wstrząśnień spowodowanych wybuchami kartaczy wypadło w gazowni w Podgórzu przeszło 30 szyb - pisała „Gazeta Toruńska” latem 1911 roku. - W mieszkaniu kierownika gazowni poodpryskiwało wapno i ozdoby z posowy (sufitu - przyp. red.) i ze ścian. W dniach od 1 do 12 września strzelać będzie ostremi nabojami artylerya i piechota i to we wszystkie dni powszednie od 7 rano do 3 po południu. Wejście na plac ćwiczeń w tym czasie jest surowo wzbronione”.

Wykopaną w starych gazetach informację dedykujemy wszystkim tym, którzy podczas Podgórskiej Soboty zwiedzali z nami tereny dawnej gazowni i wodociągów przy ulicy Poznańskiej.

Za popękane szyby i tynki władze wojskowe płaciły odszkodowania, czasami jednak na popękanych ścianach się nie kończyło. W 1902 roku szkolący się na poligonie artylerzyści zbombardowali Stawki.

„Niewiadomym sposobem padło siedem granatów na grunta leżące pomiędzy domostwami Jakóba Pansegrau i wdowy Schmidt - pisała „Gazeta Toruńska”. - U sześciu nastąpił wybuch, ale na szczęście ludzi w pobliżu nie było, więc nikogo nie raniły”.

Nieco później okazało się, że wyrażony w ostatnim zdaniu optymizm był jednak przesadzony. Ludzie w pobliżu byli, granaty spadły bowiem niedaleko szkoły.

„Wykazuje się, że granaty zabłąkały się w pobliżu szkoły sposobem nieprzewidzianym z powodu specyalnego nabijania - informował polski dziennik. - Około siedem grantów padło, z czego tylko cztery pękły. Dwaj nauczyciele i dwaj inni panowie znajdujący się w bliskości miejsca, gdzie granaty padły, musieli kilkakrotnie padać plackiem na ziemię, ażeby ich odłamki nie zraniły. Władza wojskowa uwiadomiona o wypadku zarządziła co potrzeba, ażeby wypadek podobny nie powtórzył się w przyszłości”.

Uwaga, będziemy strzelać!

Jakieś dwa tygodnie później prasa poinformowała, że po incydencie na Stawkach władze wojskowe wydały zakaz strzelania w kierunku północnym. Nie oznacza to jednak, że mieszkańcom Torunia i okolic nie latały pociski nad głowami.

Artylerzyści należący do załóg toruńskich fortów na ogół uczyli się strzelać na lewym brzegu, między innymi korzystając z dział fortu na Rudaku. A co miała zrobić obsługa potężnych haubic kalibru 210 mm ukrytych pod kopułami wież pancernych Fortu I? Też się szkolili, ale ich zwierzchnicy dawali wcześniej ogłoszenia w prasie.

„Strzelanie z armat ostremi nabojami z fortu przy Buchcie będzie w dniach 25, 26, 27 i 28 bm od 6 rano do 3 po południu - czytamy w jednym z takich komunikatów opublikowanych w gazecie jesienią 1892 roku. - Pociski wyrzucane będą w kierunku ku Wiśle, na przestrzeni między szosą lubicką a wsią Kaszczorkiem. Miejsce niebezpieczne ograniczone będzie chorągiewkami i posterunkami wojskowemi”.

Takie same komunikaty podobno były również przekazywane konsulowi rosyjskiemu.

Szymon Spandowski

W "Nowościach" pracuję od 2006 roku. Zajmuję się przede wszystkim sprawami miasta - jego teraźniejszością, przyszłością, ale również przeszłością. Śledzę pracę gospodarzy miasta, analizuję skutki podejmowanych przez nich decyzji itp. Interesuję się również toruńskimi zabytkami oraz historią miasta i okolic. Piszę o tym m.in. co środę na stronie Retro, której zawartość trafia na stronę internetową gazety w weekendy. Piszę także teksty do Magazynu.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.