10-letni Leon maluje obrazy i wystawia je na internetowym bazarku. Zbiera za nie pieniądze na rehabilitację młodszego brata
Pani Iwona to ekologiczna mama, która wychowuję czwórkę dzieci, w tym Antosia, który urodził się z zespołem Downa. Dolegliwości, z którymi na co dzień mierzy się syn, sporo kosztują jego rodziców, dlatego chłopiec znalazł się pod opieką fundacji. Pieniądze na jego rehabilitację zbierane są również na internetowym bazarku, na który od niedawna trafiają prace namalowane przez jego starszego brata Leona.
Czym jest „Bazarek Antosia”?
Bazarek to grupa na Facebooku założona w 2015 roku. Wystawiane są na nim fanty uzyskane od sponsorów, ale i sami darczyńcy mogą wystawić coś od siebie. Osoby zainteresowane danymi przedmiotami licytują. Najwyższa kwota wygrywa i licytujący wpłaca ją na konto Antosia w Fundacji - w opisie wskazując "darowiznę" na rzecz Antka. Osoba wystawiająca fant, po otrzymaniu potwierdzenia wpłaty w wysokości wylicytowanej wysyła go na wskazany adres. Wszystko to w celu pozyskania funduszy na potrzeby Antka związane z jego problemami zdrowotnymi.
Jakie to problemy?
Antoś ma zespół Downa sprzężony z głębokim niedosłuchem obustronnym. Nosi aparaty w zasadzie od urodzenia. Słyszy na lewe ucho, ale prawe jest „nieczynne”. Ma też bardzo obniżone napięcie mięśniowe, dlatego ma utrudnione poruszanie. Mimo, że ma osiem lat nadal jest w pieluchach, ponieważ nie czuje kiedy należy się wypróżnić. Oprócz tego ma wadę tarczycy, serca oraz głęboką wadę wzroku.
Z czym jeszcze się boryka?
Mając 9 miesięcy, Antek zaczynał jeść. Logopeda zalecił nam tzw. płytkę podniebienną. Podczas robienia odcisku syn doznał urazu psychicznego i z dnia na dzień przestał jeść. Do teraz je tylko papki. Ma zaburzony odruch gryzienia, dlatego musimy wszystko miksować. Miksery zmieniamy kilka razy w roku, bo przy takim użytkowaniu przepalają się. Jedzenie i pieluchy to nasz największy problem. Przez niedosłuch i przez to, że nie gryzie, jego buzia nie jest wyćwiczona, więc ma problemy z mówieniem. Trudno go zrozumieć.
Kupowanie przedmiotów na Bazarku to nie jedyna forma, w jakiej można wesprzeć Antka.
Na jego rzecz można dokonywać też wpłat na konto w Fundacji „Zdążyć z Pomocą”. Na co przeznaczane są zebrane pieniądze?
Na wszystkie potrzeby Antosia. Pieniądze za fanty z bazarku, licytujący wpłacają na indywidualne konto Antosia założone w fundacji, opisując to jako „darowizna”. Często ludzie myślą, że wpłacają pieniądze, a my robimy z nimi co chcemy. To tak nie jest. Żeby otrzymać pieniądze z konta Antosia, musimy udokumentować, na co je potrzebowaliśmy i opisać fakturę. Głównie te pieniądze idą na przedszkole, rehabilitantów, terapię, na pomoce logopedyczne, ortopedyczne, czyli na przybory, wizyty, specjalistów. Zastanawiamy się też nad turnusem rehabilitacyjnym.
Jest jakaś bieżąca potrzeba?
W sierpniu Antek będzie miał osiem lat, więc ma ośmioletnie aparaty słuchowe. Nie wiem, czy ich nie będziemy musieli wymienić. Teraz już są inne technologie, które mogłyby mu polepszyć komfort słuchu. Wydatków jest sporo. Mamy koszty comiesięczne i te dodatkowe. Przesyłamy faktury do fundacji, a oni nam to z zebranych pieniędzy refundują. Jeśli nie będzie wpłat, to nie będzie z czego refundować. Z 1 proc. jest bardzo niewiele wpłat, bo i wielu potrzebujących, stąd pomysł z bazarkiem.
Jakiego rzędu kwoty są potrzebne?
Przedszkole to ok. 400 zł miesięcznie, logopeda 80 zł za godzinę zazwyczaj 4 razy w miesiącu, czyli 320 zł, pieluchy do przedszkola i domu to ok. 100 zł miesięcznie. Aparaty słuchowe w zależności od rodzaju. 7 lat temu zapłaciliśmy za nie 8 tys. zł, ale możliwe jest dofinansowanie części kwoty z PFRON. Ceny turnusów w zależności od organizatora, długości i charakteru to od 5 do 10 tys. Teraz będziemy musieli też kupić kolejne buciki ortopedyczne. Mamy ograniczone środki na koncie Antka, więc skupiliśmy się na tych wydatkach, które są w naszym zasięgu. Możliwości rehabilitacji jest mnóstwo tylko trzeba mieć pieniądze. Na przykład komora hiperbaryczna, komora plazmowa, obciążeniowe kombinezony (Antek taki ma tymczasowo zakładany wymiennie z innymi dziećmi), masażery czy nawet terapia prywatna surdologopedy czy rehabilitanta...
To był pomysł Leona, starszego brata Antosia, żeby wystawić obrazy na bazarek?
Leon widział to, co ja robię. Ja też rysuję, wypalam w drewnie, maluję i wystawiałam te prace na bazarku. Jedna z pań napisała, że chciałaby zobaczyć laurkę Leona dla brata. Przekazałam to Leonowi. On sam też się pytał, czy jak coś namaluje, to czy to wystawię na bazarek. Powiedziałam mu, że chętnie, zobaczymy, czy się to wylicytuje.
Leon również ma swoje problemy...
Tak, Leon ma zdiagnozowaną nadpobudliwość psychoruchową. W szkole podstawowej ma indywidualną ścieżkę nauczania. Dodatkowo zdiagnozowano u niego też dysgrafię, dysleksję i podejrzenie dyskalkulii. Tłumaczymy mu, że musi po prostu ćwiczyć więcej niż inni. To nie jest traktowanie go ulgowo. Przez jego silną potrzebę nieustannego ruchu jest rozkojarzony. Kiedy nie było koronawirusa chodził na zajęcia z akrobatyki, bo ma świetną gibkość, jest naprawdę sprawny. Tam mógł przekształcić całą potrzebę ruchu, która w nim drzemie na energię właściwą, na skoki na trampolinach. Teraz kiedy ten ruch jest ograniczony, to go mocno nosi (śmieje się).
Malowanie mu pomaga?
Rysunek, go bardzo wycisza. Skupia się, potrafi usiąść i rysować. To też widać w ciągu roku szkolnego. Na plastyce świetnie mu idzie w przeciwieństwie do przedmiotów ścisłych, gdzie ma problem ze względu na swoje dysfunkcje. Wszystkie zeszyty są porysowane, nawet na sprawdzianach rysuje paniom jakieś grafiki. Wszyscy oczywiście wiedzą, czym to jest to spowodowane. Nauczyciele się uśmiechają na jego rysunki i nikt nie robi z tego tytułu problemów, że on tam sobie bazgrze w tych zeszytach. Chcąc wspierać jego talent, dajemy mu możliwości rozwoju warsztatu, szukania swojego stylu, który będzie mu sprawiał radość.
Skąd się wzięła u niego ta pasja?
Będąc dzieckiem przedszkolnym, w ogóle nie chciał rysować. Natomiast w szkole, w wieku 7-8 lat zaczął zauważać tę stronę, zaczął eksperymentować. Pierwsze próby były nieudolne, ale to się zmieniło. Może to zależy techniki plastycznej? Teraz zaczęły go mocniej interesować ołówek czy pastele i kredki.
Leon sam testuje różne formy czy uczy się rysunku?
Ja również jestem po dziadku uzdolniona plastycznie, dlatego mam dużo materiałów. Dałam mu swoje sztalugi, farby. Tak jak potrafię, to mu pomagam. Pokazuję mu metody, mam swoje książki, ale wszystko zależy od niego, co będzie chciał. Nie naciskam. Chcąc zasięgnąć też porady specjalisty, poprosiliśmy o nią naszego znajomego Pawła Piechnika, który jest znanym poznańskim grafikiem. Leon chodzi do niego na zajęcia z rysunku, gdzie dostaje wskazówki techniczne. Musi się jeszcze pewnych rzeczy nauczyć, np. zachowywania proporcji. On sam też jest bardzo krytyczny w stosunku do swoich prac. Kiedy coś mu się nie uda, to to dostrzega i ćwiczy. Ma dopiero 10 lat, więc fajnie, że się nie zniechęca, tylko dąży do tego, żeby to poprawić i żeby osiągnąć satysfakcję z wykonanego rysunku. Teraz z resztą siedzi i rysuje. Cieszy się, bo dostaliśmy od członków grupy Zero Waste Poznań materiały.
Widziałam pani post na tej grupie. Rozumiem, że był odzew?
Tak. Bardzo chcielibyśmy podziękować grupie za wszelkiego rodzaju pomoce, kredki, farbki, cokolwiek co nam przysyłają, bo Leon bardzo się tym cieszy. Wczoraj pani dała nam pastele. Teraz on siedzi w tych pastelach, bo to jest jego ostatnie odkrycie. Jest szczęśliwy, poukładał je sobie kolorami w pudełkach i rysuje.
Jakie kwoty udało się uzbierać licytując pierwsze obrazy?
Na pierwszy obraz pojawiła się oferta 100 złotych, a na drugi 160 złotych. Leon jest bardzo zaskoczony, zresztą chyba wszyscy jesteśmy (śmieje się), że to takie wysokie kwoty i że tak doceniono jego wkład, talent i inwencję. Ludzie chcą też więcej, dlatego Leon zmotywowany tym, że mógł pomóc i jakie kwoty osiągnęły jego rysunki, dalej rysuje. Wiem, że nawet zadzwonił do swojego nauczyciela Pawła Piechnika i też się pochwalił, że narysował, że mu się udało. Jest szczęśliwy, że może nam pomóc.
Zainteresowanie, a także same obrazy wskazują na to, że Leon ma talent. Wiążą z tym Państwo jakieś nadzieje?
(śmieje się) Trudno powiedzieć, jakie będą preferencje Leona. Wysłaliśmy go na lekcje rysunku. Jeśli on sam będzie chciał, jeśli jego talent będzie się rozwijał i będzie szedł w tym kierunku, to jak najbardziej zamierzamy go w tym wspierać.
Mają Państwo jeszcze syna Ziemowita i córkę Malinę. Jak radzicie sobie z pracą z Antosiem przy opiece nad czwórką dzieci?
Ćwiczymy i staramy się też o dobrą opiekę. Teraz ten czas pandemii koronawirusa jest dla nas ogromnym krokiem w tył. Przy czwórce dzieci nie jesteśmy w stanie poświęcić Antkowi i każdemu z nich tyle uwagi, ile by wymagały. Poza tym nie jesteśmy terapeutami. Mamy masę pomocy w domu i staramy się robić różne rzeczy w formie zabawy, natomiast nie jest to specjalistyczna pomoc. Brakuje nam logopedy, Antek zaczął też chodzić do najlepszego osteopaty w Poznaniu. Wszystko to niestety zatrzymało się przez pandemię.
Antek uczęszcza do przedszkola?
Tak, pomimo, że ma 7 lat mamy odroczenie od szkoły. Nie wyobrażamy sobie go na razie w takiej formie nauczania. Teraz też próbuję odroczyć jego pójście do szkoły o kolejny rok, ale musimy czekać. Z uwagi na koronawirusa nie możemy w poradni załatwić wszystkich dokumentów. Mamy nadzieję, że jeszcze kolejny rok pozostanie w przedszkolu, a później zaczniemy walczyć o jakąś szkołę specjalną.
Wracając do tematu bazarku. Wiem, że zajmuje się pani wieloma formami artystycznymi, m.in. szydełkowaniem. Jakie przedmioty wykonane przez Panią można tam znaleźć?
Dużo różnych przedmiotów. Kiedy tylko znajduję czas coś robię, bo przy czwórce dzieci i pracy zarobkowej trudno jest dodatkowo znaleźć jeszcze chwilkę na dzierganie, ale staram się.
Może pojawią się na nim maseczki zrobione na szydełku?
(śmieje się) Maseczki akurat szyję, ale na maszynie. Na bazarku są maseczki czterowarstwowe z tkanin w stylu streetwear. Szydełkowe mają chyba bardziej charakter ozdobny.
Aukcje na rzecz Antka można znaleźć na Facebooku w grupie “Bazarek Antosia”. Zbiórka prowadzona jest przez fundację dzieciom “Zdążyć z pomocą”. Numer konta bankowego 42 2490 0005 0000 4600 7549 3994 tytułem: 21678 Sławek Antoni darowizna na pomoc i ochronę zdrowia. Na Antka można przekazać również 1 procent podatku.