Na gruzowisku w centrum Włoch, które przypomina apokalipsę, zdarzają się cuda. Po 17 godzinach z gruzów wyciągnięto żywą 10-latkę.
Moment euforii, radości i ludzkie łzy. Tak było w czwartek w miejscowości Pescara del Tron-to, kiedy ratownicy wydostali spod zawalonego budynku całą i zdrową dziesięciolatkę.
Dziewczynka była pod gruzami aż 17 godzin. Na nagraniu wideo widać, jak ratownik bierze zszokowane dziecko na ręce, a ludzie zaczynają klaskać i wiwatować. - Ona żyje! - krzyczały radośnie dwie kobiety, biegnąc ulicą. Jak pisze „The Sydney Morning Herald”, dzieci znajdowano także pod gruzami m.in. w Amatrice. Wszystkie takie zdarzenia budziły radość umęczonych ratowników i przytłoczonych zniszczeniami mieszkańców, którzy pozostali bez dachów nad głową.
Szczęście miał również polski ksiądz Krzysztof Kozłowski. Jest proboszczem w parafii w Accu-moli, a ratownicy zdołali go uratować z częściowo zniszczonego domu. Duchowny opowiadał, że kiedy zaczęła się tragedia, spał. Kolejne wstrząsy uniemożliwiły my ucieczkę, czekał więc na pomoc blisko 3 godziny.
Włochy są zdruzgotane rozmiarem zniszczeń i liczbą ofiar trzęsienia ziemi w centrum kraju. To zresztą kolejny kataklizm, podobny do tego z 2009 r., kiedy ziemia zatrzęsła się w miejscowości L’ Aquila. Zginęło wtedy 308 osób, a ponad 65 tys. zostało bez dachu nad głową. Teraz liczba ofiar doszła już do 250, ale może wzrosnąć.
Autor: Aleksandra Gersz