Chociaż minęły dopiero dwa tygodnie tego roku, w łódzkich szpitalach i porodówkach już przyszło na świat prawie pół tysiąca dzieci.
Z tego ponad 60 noworodków zarejestrowano wczoraj w Urzędzie Stanu Cywilnego w Łodzi. To sporo jak na zimowy miesiąc, kiedy zwykle jest mniej urodzeń niż na przykład latem i około 100 więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Zwykle najwięcej dzieci przychodzi na świat w marcu i kwietniu i są to tzw. wakacyjne dzieci.
- W ubiegłym roku urodziło się i zostało zarejestrowanych 11.191 dzieci, czyli znacznie więcej niż w 2015 r, kiedy sporządziliśmy 9931 aktów urodzenia - mówi Edyta Dobrowolska, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Łodzi. - Prawie połowa została urodzona przez kobiety pochodzące spoza naszego województwa. Bywa, że są to matki zamieszkałe w odległych rejonach kraju, m. in. w Olsztynie, Koszalinie, Rzeszowie, Kielcach i Radomiu.
Najwięcej maluchów rodzi się jednak w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki na Górnej i w szpitalu im. Pirogowa przy ul. Wileńskiej (dawny szpital im. Madurowicza). Ale w ubiegłym roku aż 2783 dzieci urodziło się w dwóch prywatnych szpitalach na Bałutach z tego w „Medeorze” przy ul. Ciesielskiej 2060 oraz w szpitalu przy ul. Szparagowej. Liczba urodzeń w tych placówkach wzrosła o prawie 300 w porównaniu z 2015 r. W tym miesiącu urodziło się tam już 161 dzieci.
Co piąte dziecko w naszym mieście przychodzi na świat w nieformalnym związku. Wczoraj w USC zarejestrowano kilkoro nieślubnych dzieci. Średnio dziennie są trzy pary, w których mężczyzna nie będący mężem chce prawnie zalegalizować swoje ojcostwo. W zeszłym roku w USC zarejestrowano 2246 takich przypadków, a rok wcześniej 2166. Połowa matek nieślubnych dzieci to młode kobiety, panny. Ojcowie są kawalerami lub rozwodnikami. Bywa, że jest to drugie lub trzecie dziecko.