14 lat temu zawaliła się hala. Co zostało z dawnych Międzynarodowych Targów Katowickich?
28 stycznia minie 14 lat od zawalenia się hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Tragedia podczas targów gołębi pochłonęła życie 65 osób, a 170 zostało rannych. Sprawdzam, co zostało po dawnym MTK.
Wychodzę z pracy, wsiadam do samochodu i jadę. Sosnowiec, Czeladź, Siemianowice Śląskie. Jestem na DK 94. Patrzę na znaki, jeden przykuwa moją uwagę. Pozostałe są nowe, błyszczą od świateł reflektorów. Ten jest stary i nadwerężony czasem. Na popękanej farbie da się jeszcze odczytać: „Międzynarodowe Targi Katowickie - 5 km”. - Ale jak to? - dziwię się na głos. - Przecież tego miejsca nie ma już od 14 lat! Włączam migacz w lewo i zmieniam pas. Nawet nie patrzę w lusterko. Z tyłu słyszę klakson, ale nie zwracam na niego uwagi. Na skrzyżowaniu Wrocławskiej i Tarnogórskiej skręcam w lewo. Jadę zobaczyć, co zostało po MTK 14 lat od tragedii.
Zniknęła architektura nie z tej Ziemi, czyli z kosmosu
„Chorzów - strefa inwestycji” - taki napis wita mnie nad bramą dawnych Targów. Po wyjściu z samochodu rozglądam się: przecież tutaj nie ma żadnych inwestycji, czas się zatrzymał. Zerkam na „plan sytuacyjny”, który zamieszczono na tablicy wielkości billboardu. Sporo tutaj tych tablic, które przedstawiają teren targów lub wskazują drogę do kolejnych pawilonów. Żadna z nich nie jest aktualna. Mimo to postanawiam podążać za znakami i zobaczyć, dokąd mnie doprowadzą.
W pierwszej kolejności trafiam na Pawilon CG, na tablicy oznaczony numerem drugim. To jedna z pereł architektury modernistycznej dawnego Ośrodka Postępu Technicznego, który działał tutaj jeszcze przed MTK, od 1961 roku. Jego projektantem był Jerzy Gottfried, legenda katowickiej architektury. Zresztą OPT projektowali sami najlepsi: Henryk Buszka, Aleksander Franta, Tadeusz Szewczyk czy Zygmunt Winnicki.
Chciałem podejść jak najbliżej, by zerknąć do środka, jednak drogę przecięło mi stalowe ogrodzenie. Być może budynek grozi już zawaleniem, stąd ta przeszkoda. Musiałem obejść go dookoła i tak zdałem sobie sprawę, że jest to ostatni artefakt Ośrodka. W 2017 roku, kiedy teren ten przejęło od Skarbu Państwa miasto Chorzów, wyburzono tzw. spodki - pozostały po nich jedynie betonowe okręgi. Dziś wnętrza budynków, w których niegdyś prezentowano największe zdobycze radzieckiej inżynierii, porasta trawa. W tym samym roku z powierzchnią ziemi zrównano Halę Hutnictwa Żelaza i Stali oraz tzw. Wypych. Zniknęły jedne z symboli kosmicznej architektury Śląska.
Po kilkuset metrach spaceru skreśliłem z programu wycieczki budynki oznaczone na tablicach numerami 6, 7, 8 oraz 10. Dwójka jeszcze stoi, choć - objęta nadzorem konserwatora - też może niedługo zniknąć.
Duchy MTK wciąż żywe. Hala o nich przypomina
Niedawno wyburzono również pawilon 11, który wybudowano już za czasów MTK. Kilka lat temu w restauracji Targowej podawano wina, serwowano pyszne desery, a ludzie organizowali tam bankiety i wesela. Teraz jest w niej magazyn kartonowych opakowań. Tiry zamiast skrzynek piwa rozładowują na rampie tekturę.
Pawilon konferencyjny, w którym znajdowały się sale: afrykańska, austriacka i moskiewska, jest opuszczony. Podobnie jak aula. Z przestrzeni wystawienniczych pozostał już tylko pawilon trzeci, w którym od pięciu lat działa skatepark. W sezonie jesienno-zimowym przewija się tutaj 15 tysięcy osób, ponieważ obiektów takich jak ten w całej Polsce jest niewiele.
- Musimy opuścić to miejsce do końca stycznia - mówi Tomasz Kwiecień, jeden z założycieli Skate In Park. - Teren oraz halę, w której działamy, kupiła spółka Atal. Dzięki temu, że zaproponowano nam naprawdę bardzo dobrą cenę najmu, mogliśmy przeprowadzić eksperyment i działać przez cały rok. Teraz wiemy, że to się sprawdza i nie znikamy. Przenosimy się do Katowic - dodaje Kwiecień.
Atal to spółka deweloperska, która w 2018 roku kupiła sporą część terenów dawnych Targów - blisko 10 hektarów. W tym pawilon numer trzy, który niebawem zostanie wyburzony.
- Obecnie trwa budowa dwóch obiektów niemieszkalnych w celu wypełnienia warunków przetargu, w którym spółka nabyła działki - informuje Łukasz Borkowski, PR menedżer w Atalu. Plany zakładają, że inwestycja zakończy się do października 2022 roku. Kolejnych pomysłów na zagospodarowanie terenu właściciele nie zdradzają.
W 2017 roku budynek opuścili studenci Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Wtedy teren dawnych MTK zupełnie zamarł. Pojedyncze firmy posiadają jeszcze biura w czwórce oraz przyległej do niej części kompleksu, gdzie niegdyś znajdowała się dyrekcja Targów, a także w budynku 4 od A do G oraz w pawilonie C, który znajduje się na terenie kolejnego dewelopera - Green Park Silesia.
- Przez kilka lat po katastrofie robiliśmy wszystko, żeby za wszelką cenę odbudować MTK wizerunkowo i biznesowo - opowiada Piotr Kubica, z MTK związany zawodowo od 1995 roku. Po tragedii z 2006 roku przejął funkcję prezesa zarządu spółki.
- Staraliśmy się spłacać odszkodowania i udało nam się zrobić w tym kierunku bardzo dużo, bo w różnej formie wypłaciliśmy aż dwa miliony złotych. Niestety, w latach 2010-2011 funkcjonowanie MTK było niemożliwe ze względu na zobowiązania finansowe, jakie na nas ciążyły - wspomina.
W 2011 roku teren Targów przejął Skarb Państwa. Rok wcześniej spółka MTK zorganizowała swoje ostatnie targi i zakończyła działalność, choć oficjalnie nie znajduje się w stanie upadłości. Później organizacją wydarzeń w tym miejscu zajmowało się Śląskie Centrum Targowe, które z biegiem czasu zostało połączone z Centrum Przedsiębiorczości. Ostatnie targi na terenie dawnego MTK odbyły się w 2015 roku.
Moją uwagę przykuwa kolejny znak. Został on naklejony na inny, a teraz, po upływie ponad dekady, stara farba zaczęła przebijać. Wyraźnie widać, że jest na nim zaznaczony pawilon nr 1, czyli główna hala wystawiennicza MTK, która 28 stycznia 2006 roku uległa zawaleniu podczas wystawy gołębi. Pod gruzami zginęło 65 osób, a ponad 170 zostało rannych. To największa katastrofa budowlana we współczesnej historii Polski.
MTK, Skarb Państwa oraz Miasto Chorzów przez kilkanaście lat nie rozebrało hali do końca. Teraz zajmuje się tym firma Atal. O tragedii sprzed 14 lat przypomina nie tylko granitowy pomnik, ale też stojące za nim gruzowisko i zniszczone czasem znaki. Duchy dawnej hali nie pozwalają o sobie zapomnieć, a teren MTK przypomina plan zdjęciowy z filmu postapokaliptycznego.
Jak się państwu żyje w krajobrazie po apokalipsie?
To pytanie zadaję osobom, które spotykam na terenie dawnych Targów.
- Pamiętam dobrze dzień katastrofy - odpowiada Aneta Klimek-Jędryka, rzeczniczka Fundacji Iskierka, która otworzyła w tym miejscu biuro w marcu 2018 roku. Z jego okien patrzymy wprost na gruzy hali MTK. - Na początku mieliśmy trochę ciary na plecach - mówi.
- Codziennie obserwujemy, jak równane z ziemią są kolejne budynki, a miejsce, które dawniej tętniło życiem, teraz jest puste i smutne, przerażająco smutne - mówi Katarzyna Szczytowska, menedżer w Fair Expo.
- Rzeczywiście, można się tutaj poczuć jak na planie filmu katastroficznego. Początkowo ludzie bali się tutaj przyjeżdżać - przypomina sobie Jakub Golański ze Skate In Park.
- Jeżeli chce się tworzyć coś nowego w miejscu starego, to stare trzeba zburzyć. Wierzę, że jest to jedynie etap przejściowy. Życie biegnie, a czas pokazuje, że nowe z powodzeniem może zastąpić stare. I bardzo dobrze - uważa Piotr Kubica, dziś prezes Fair Expo, które jest po części spadkobiercą MTK. Firma działa na tym samym terenie i organizuje targi, tylko teraz w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. Gołębiarze przenieśli się za to do Expo Silesia w Sosnowcu.
Co dalej ze znakiem, który prowadzi do MTK?
Zadzwoniłem do Urzędu Miasta w Siemianowicach Śląskich i zapytałem o losy znaku, który doprowadził mnie do Międzynarodowych Targów Katowickich.
- Znak prowadzący do MTK zostanie w najbliższym czasie usunięty. Został postawiony (pod koniec lat 90. - przyp. red.) na działce należącej do Skarbu Państwa i, przyznam szczerze, nie wiedzieliśmy, że się tam znajduje - odpowiedziała Ewa Błaszczyk z Wydziału Infrastruktury Drogowej.