160 poszkodowanych na 13 mln zł. Śledztwo trwa
Pierwsi rolnicy zostali przesłuchani w śledztwie dotyczącym ewentualnych wyłudzeń i przywłaszczeń w Zakładzie produkcji Rolnej w Linowie.
W lutym właściciel tego zakładu w gminie Świecie nad Osą popełnił samobójstwo. Od tego czasu rolnicy, którzy oddali firmie swoje produkty rolne i czekają na zapłatę, stracili z nią jakikolwiek kontakt. W zakładzie bowiem nie ma żadnej innej osoby, która udzieliłaby im informacji. Gospodarze podejrzewają, że zakład mógł funkcjonować jak piramida finansowa. Płacił o wiele więcej za odstawione zboże, jeśli dostawca godził się na odroczenie zapłaty, na co chętnie przystawało wielu gospodarzy.
Pod koniec lutego 134 gospodarzy poszkodowanych na kwotę 8 mln złotych zgłosiło sprawę w prokuraturze. Śledztwo się rozpoczęło.
- Prowadzone jest w kierunku przestępstw z art. 286 i 284. Chodzi o wyłudzenia bądź przywłaszczenia mienia wielkiej wartości. W tej sprawie połączono kilka odrębnych zawiadomień - informuje Artur Krause, prokurator okręgowy w Toruniu. Ponieważ połączono kilka spraw, liczba poszkodowanych zwiększyła się do około 160 osób i dwóch firm. A kwota utraconych pieniędzy do 13 mln zł.
Czy przesłuchano pierwszych poszkodowanych? Na to pytanie śledczy nie chce odpowiedzieć. - Pozwólmy działać spokojnie prokuratorowi prowadzącemu śledztwo. Czynności są już realizowane, ale to początkowy etap, dlatego więcej na ten temat nie mogę powiedzieć - mówi Artur Krause.
- Ja zostałem już przesłuchany w tej sprawie jako jedna z pierwszych osób. To dobrze, że prokuratura połączyła kilka spraw i prowadzi jedno postępowanie - mówi Jarosław Piotrowski z Linowa, który wspólnie z 134 innymi rolnikami złożył doniesienie w tej sprawie. - Rolnicy mają teraz dwa wyjścia. Mogą dodatkowo składać pozwy cywilne, bądź czekać na ewentualne postanowienie sądu, w którym toczy się sprawa o upadłość zakładu.
Postępowanie o upadłość toczy się w Sądzie Rejonowym w Toruniu. Wierzyciele zakładu rolnego, którzy wnoszą o upadłość, zostali poproszeni o uzupełnienie swojego wniosku, bo zawiera on braki formalne. Dopiero wówczas rozpocznie się sprawa o upadłość.
Wczoraj kilka razy próbowaliśmy się skontaktować z przedstawicielami zakładu. Ale telefon firmowy milczy. Wcześniej udzielania informacji na temat sytuacji w firmie odmówiła nam księgowa zakładu w Linowie.
Łukasz Ernestowicz