168 tys. zł za zmianę oznakowania na os. Słowińskim. Kierowcy nie wiedzą, jak jeździć
Ponad 168 tys. złotych kosztowało oznakowanie na osiedlu Słowińskim, którego celem było spowolnienie ruchu.
Jesienią ubiegłego roku na ulicach osiedla Słowińskiego zamontowano progi zwalniające, przebudowano też skrzyżowania. Obowiązuje tam także ograniczenie prędkości do 30 kilometrów na godzinę. W strefie 30 km/h znajdują się ulice z kwartału: Lawendowa, Gdańska, Świętego Piotra, Sierpinka, Kaszubska, Madalińskiego i Hołdu Pruskiego. Taką zmianę miasto wprowadziło po to, by uspokoić ruch na osiedlowych ulicach. O takie rozwiązanie prosili mieszkańcy tej części Słupska.
Od czasu, kiedy wdrożono to rozwiązanie, minęło już kilka miesięcy. Warto więc posłuchać, co o nim sądzą użytkownicy oraz miejscy radni.
- Jestem trochę zdziwiona, że te wszystkie prace były tak drogie - mówi Anna Rożek, słupska radna z ramienia PO.
I zaraz wylicza, że w sumie na wykonane prace wydano 168 311 zł brutto, z tego 87 550 zł kosztowały urządzenia zapewniające bezpieczeństwo ruchu (m.in. progi zwalniające, bariery mostowe, słupki blokujące), 20 890 zł - roboty montażowe, 4 tysiące zł - roboty demontażowe. Na oznakowania poziome wydano 24 340 zł.
- Moim zdaniem to trochę za dużo - ocenia radna. Poza tym ma wątpliwości co do rozlokowania urządzeń spowalniających. - Na ulicy Klonowej zamontowano ich wiele, a na ulicy Lelewela, przy której mieszka o wiele więcej osób, jest ich znacznie mniej - przekonuje.
Marek Biernacki, wiceprezydent Słupska, potwierdza, że spowolnień na ulicy Lelewela jest mniej z powodu autobusów. - Chodzi o to, aby zbyt często nie szarpały podczas jazdy, co zdarzałoby się, gdybyśmy zastosowali tam większą liczbę spowalniaczy - wyjaśnia.
Z rozmów z mieszkańcami osiedla Słowińskiego wynika, że zasadniczo są zadowoleni ze zmian, które w tym rejonie miasta wdrożono w ubiegłym roku.
- Kierowcy rzeczywiście jeżdżą teraz wolniej, choć dopiero zaczyna się wiosna, więc pewnie większy ruch dopiero przed nami. Za kilka miesięcy się okaże, czy wprowadzone zmiany rzeczywiście się sprawdziły - ocenia jeden z mieszkańców.
Nadal problem stanowią jednak skrzyżowania równorzędne, które pojawiły się w wielu miejscach, w tym na skrzyżowaniu ulic Lelewela i Lotha.
- Skręcając w lewo, czekam, aż przejadą auta jadące Lotha, które mam po prawej stronie. A ci z lewej stają, by mnie przepuścić i jest zator - opisuje jeden z kierowców. Według niego ta sytuacja może doprowadzić do potencjalnego wypadku, jeśli się ktoś zapomni i będzie jechał nie według znaków, a na pamięć. Na razie jednak kierowcy uważają i wzajemnie sobie ustępują.