20 lat ścigał bandytów. Nagroda? Dezubekizacja
Marian Szłapa to kryminalny as z Torunia. Przez blisko dwie dekady ścigał zorganizowaną przestępczość. Państwo podziękowało mu dezubekizacją i obcięciem emerytury o 70 procent. Szczerze ucieszyli się... bandyci.
Głębokie poczucie niesprawiedliwości - to obecny stan ducha Mariana Szłapy, emerytowanego policjanta z Torunia, obecnie prywatnego detektywa.
Grzech ciężki na wstępie
Śledczy z Torunia, który przez blisko dwie dekady ścigał najgroźniejszych przestępców (zatrzymywał m.in. członków ośmiornicy łódzkiej) to jedna z tysięcy ofiar ustawy dezubekizacyjnej z 2016 roku. Tej, mocą której - na podstawie samych twierdzeń Instytutu Pamięci Narodowej o „służbie na rzecz państwa totalitarnego”- obniżono emerytury tysiącom byłych policjantów i renty rodzinne wdowom po zmarłych mundurowych.
Grzechem Mariana Szłapy ma być to, że jako 21-latek rozpoczął pracę zawodową w III Wydziale Służby Bezpieczeństwa Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Toruniu. Na rzecz totalitarnego państwa przepracował od 1987 roku dokładnie 2 lata i 9 miesięcy.
W świetle ustawy to wystarczający powód, by narażającemu życie i zdrowie przez 20 lat policjantowi obniżyć emeryturę o 70 procent. Po cięciu Marianowi Szłapie zostawiono 1700 zł świadczenia. Walczy w sądach. - Nie tyle o pieniądze, choć przecież one też są ważne, co o sprawiedliwość i godność - podkreśla.
Szeregowca nie pytali
Wspomniany Wydział III formalnie zajmował się tzw. nadbudową (oświata, służba zdrowia, media, kultura), a w praktyce zwalczaniem opozycji demokratycznej. Jako starszy szeregowy Marian Szłapa pełnił w pracy funkcje pomocnicze. - Podkreślę, bo może nie wszyscy znają realia, że starszego szeregowca nikt wtedy nie pytał, do jakiego wydziału chce trafić - mówi Szłapa.
Fakt, że w 1990 roku - jak wszyscy - przeszedł weryfikację (pozytywnie), w świetle ustawy z 2016 roku nie miał znaczenia.
Co robił zawodowo Marian Szłapa przez blisko 20 lat? Od 1990 do 1999 roku, jako kryminalny w Toruniu, ścigał złodziei samochodów i zorganizowaną przestępczość. Rozpracowywał i zatrzymywał ludzi podejrzanych o najcięższe przestępstwa przeciwko życiu i mieniu.
W 1999 r. został zatrudniony w Biurze do Walki z Przestępczością Zorganizowaną Komendy Głównej Policji na stanowisku operacyjnym. Do zakresu jego obowiązków należał udział w czynnościach realiza-cyjno-operacyjnych i zatrzymaniach liderów grup przestępczych na terenie regionu. Brał udział także w zatrzymaniach przestępców związanych z grupą tzw. łódzkiej ośmiornicy. Jej członkowie, przypomnijmy, należeli do najgroźniejszych przestępców w kraju.
W latach 2002 - 2008 pracował w Centralnym Biurze Śledczym Policji. Prowadził sprawy z zakresu przestępczości narkotykowej, korupcyjnej, przemytniczej. Dokonywał zatrzymań członków zorganizowanych grup przestępczych, z użyciem broni palnej. Był wielokrotnie nagradzany przez przełożonych.
W 2008 roku został uznany za niezdolnego do dalszej pracy (orzeczono III grupę inwalidzką w związku ze służbą). Przeszedł na emeryturę. Założył w Toruniu prywatne biuro detektywistyczne i podjął nowe wyzwania.
Ustawa dezubekizacyjna wyrzuciła go, jak tysiące innych osób, poza nawias własnej grupy zawodowej - tak to odbiera. Uważa, że państwo, które go zweryfikowało w 1990 roku i któremu przez blisko 20 lat służył (często z bronią w ręku), pokazało mu najbardziej ordynarny gest.
- A takich jak ja są w kraju tysiące. Niektórzy nie doczekali sądowych wyroków. Zmarli - mówi Marian Szłapa.
Bandyci świętowali na całego
„Na stos” - tak nazywa się wydana w tym roku książka, w której Marian Szłapa opisał szczegóły swojej służby i sposób, w jaki mu za nią „podziękowano”. Jednym z najbardziej poruszających momentów publikacji jest scena opisana w ostatnim rozdziale.
Toruń, zabawa karnawałowa w 2017 roku, znany w mieście lokal. Hucznie świętują w nim między innymi dawni przestępcy, którzy zdołali „wyczyścić” swoje interesy. „Bandziory” - najkrócej rzecz ujmując.
- Wykrzykiwali nazwiska chłopaków (w tym moje) z dawnego Biura do Walki z Przestępczością Zorganizowaną, uzupełniając je określeniem, przepraszam, że użyje dosłownie: „skur...”. Tak świętowali odebranie emerytur znienawidzonym policjantom. Ta dramatyczna sytuacja zmieniła moje patrzenie na pewne kwestie. W głowie emerytowanego oficera policji to nie może się mieścić, że państwo w imieniu tych ludzi zemściło się na tych, którzy mu służyli - powiedział Marian Szłapa reporterce Annie Ruszczyk, która przeprowadziła z nim wywiad dla „Gazety Śledczej”.
Wywiad dotyczył książki, która od kilku miesięcy nie schodzi z ust środowiska mundurowych. W październiku Marian Szłapa prezentował ją na Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie (24-27.10). Miał swoje stoisko i stał przy nim przez całe targi. Nie bezczynnie. - Lubię rozmawiać. Chętnie dyskutuję na argumenty. Nie zliczę, ile rozmów przeprowadziłem przez te cztery dni w Krakowie. Także z oponentami, takimi jak choćby wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS). Z nim akurat na zakończenie dyskusji podaliśmy sobie ręce, co nie wszystkim moim sympatykom się spodobało. Uważam jednak, że można się bardzo różnić, ale nie trzeba się opluwać czy dociskać do ściany - mówi Marian Szłapa.
Bez aktu łaski ministra
Pokrzywdzeni przez ustawę dezubekizacyjną mogą powołać się na artykuł 8a. Daje on szefowi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji możliwość odstąpienia od dez-ubekizacji, jeżeli ktoś krótko pracował w aparacie represji, wspierał opozycję lub po 1990 roku szczególnie zasłużył się dla wolnej Polski i narażał dla niej zdrowie i życie.
Marian Szłapa skorzystał z owego „trybu 8a”. Wierzył, że epizodyczność jego pracy w III Wydziale oraz blisko dwie dekady ciężkiej pracy, podczas której wielokrotnie narażał życie, przekonają resort.
Niestety, aktu łaski się nie doczekał. Policzkiem okazał się dla niego fakt, że w resorcie nie wgłębiono się w ogóle w jego sprawę.
Reprezentująca policjanta toruńska adwokat Aleksandra Chołub zaskarżyła decyzję ministra do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Skutecznie. 16 września br. sąd stwierdził, że MSWiA nie zbadało rzetelnie sprawy. Między innymi nie pochyliło się w ogóle nad dowodami na narażanie życia przez Szłapę. Będzie tu zatem ciąg dalszy.
Dziś natomiast Naczelny Sad Administracyjny w Warszawie będzie rozstrzygał, czy w sprawie Szłapy resort nie dopuścił się przewlekłości.
Bo pracowała w sekretariacie
- Takich absurdów, będących efektem tzw. drugiej ustawy dezubekizycyjnej, jest wiele. Sama zajmuję się kilkoma takimi sprawami. Np. przypadkiem policjantki, która wzorowo przepracowała wiele lat jako informatyk. Emeryturę obniżono jej także do 1700 zł tylko dlatego, że na początku drogi zawodowej zatrudniona była w sekretariacie SB - mówi adwokat Aleksandra Chołub.
Sprawa tej emerytowanej policjantki jeszcze się waży. Adwokat Chołub cieszy się z każdego kroku do przodu na sądowej drodze przez mękę, ale i ma świadomość, że może ona jeszcze długo potrwać. Kobieta tymczasem wciąż odbiera po 1700 zł emerytury...
Konferencja w Toruniu
„Represjonowani 2016” - tak określają samych siebie emerytowani policjanci w podobnej sytuacji. 7 grudnia w Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki w Toruniu odbędzie się konferencja im poświęcona. Organizują ją Obywatele RP i Obywatelski Toruń.
Honorowym patronatem objął wydarzenie Michał Kamiński, wicemarszałek Senatu. Zaproszonych jest około 150 gości z całego kraju, w tym senator Antoni Mężydło (PO), posłowie Arkadiusz Myrcha i Iwona Hartwich (PO), politycy lewicy, działacze społeczni, prawnicy i publicyści. Obecny będzie na pewno Zdzisław Czarnecki, prezydent Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych.