35 dębów poszło pod topór! [ZDJĘCIA]
– Mój ojciec miał łzy w oczach, widząc, jak pilarze trzebią las w pobliżu naszego domu – mówi Katarzyna Michalewicz-Kostek z Bieniowa. – Niektóre z nich pamięta jeszcze z dzieciństwa...
– Gdy sąsiadka zaczęła wycinkę drzew, sądziliśmy, że ma na to pozwolenie od odpowiednich instytucji, ale gdy pod topór poszły dęby o średnicy takiej, że trudno je było objąć, mojemu ojcu zapaliła się czerwona lampka – opowiada Katarzyna Michalewicz-Kostek z Bieniowa. – Najgorsze było to, że drewno od razu szło na sprzedaż! Całe przyczepy stąd wywożono.
Ich pole sąsiaduje z terenem, który dawno już porosły samosieje i trawa. Słupków granicznych nie było widać. Michalewiczowie w obawie, czy pilarze przypadkiem nie zagalopowali się i nie ścięli również drzew, które znajdują się na ich terenie, postanowili wszystko sprawdzić.
Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej oraz z wydaniu PLUS.