40 osób ślizgawica wysłała na SOR. Łamała ręce i nogi!
Gołoledź zaskoczyła wszystkich. Niektórzy stali w korkach nawet półtora godziny!
Takiej ślizgawki jak w poniedziałek 11 stycznia rano dawno na drogach i chodnikach naszego regionu nie było. - Nie idzie przejechać drogą biegnącą wzdłuż Warty z Gorzowa do Santoka! - donosił nam przed 8.00 Czytelnik z Gorzowa. - Pomiędzy Bogdańcem i Łupowem o 6.20 było tak ślisko, że stałem w korku półtora godziny - informował kolejny kierowca.
Kłopoty mieli też jadący starą „trójką” z Gorzowa w kierunku Szczecina. W okolicy Jastrzębca pięć ciężarówek nie dało rady przejechać po oblodzonej trasie. Część zjechała do rowów.
Skąd te wszystkie problemy?
W zeszłym tygodniu spadł śnieg. W weekend temperatura znacznie przekraczała 0 st. i zalegający śnieg zaczął zamieniać się w wodę. Znów wczoraj nad ranem trochę przymroziło i „szklanka” gotowa. A na jej skutki nie trzeba było długo czekać...
- Szłam dosłownie tip-topkami, bo przecież szybciej się nie dało - mówiła nam Halina Dąbrowska, która przed 9.00 przechodziła przez przejście od pomnika Jancarza w kierunku Arsenału w Gorzowie. - Niby tylko lekko się poślizgnęłam. Gdy jednak upadałam, podparłam się ręką i już nie byłam w stanie się podnieść - dodawała gorzowianka. Przed południem spotkaliśmy ją na szpitalnym oddziale ratunkowym przy ul. Dekerta. Z prawą ręką na temblaku (wyskoczyła z barku).
Pani Halina nie była jedynym poniedziałkowym pechowcem
- Do tej pory zgłosiło się do nas 40 osób. Dziesięć z nich zostało skierowanych na oddziały, gdyż ich urazy są poważniejsze. Kolejnych 16 zostało już przyjętych na SOR-ze. 14 wciąż czeka na przyjęcie - mówiła nam tuż po 14.00 Agnieszka Wiśniewska, rzeczniczka szpitala wojewódzkiego. Pacjenci zgłaszali się nie tylko z połamanymi rękoma czy nogami. Były też przypadki uszkodzenia biodra.
- Ja uszkodziłem kolano. Szybko napuchło. Tak to się kończy, jak nie posypują chodników - denerwował się Jan Mazurek z ul. Lipowej, kolejny poszkodowany gorzowianin.
I tylko dzieci mogły mieć powody do radości, bo z powodu ślizgawicy w co najmniej kilkunastu szkołach odwołano lekcje. - Do nas nie był w stanie dojechać gimbus. Lekcje będziemy musieli odrobić w innym terminie - mówił Ferdynand Sańko, dyrektor Zespołu Szkół w Lipkach Wielkich. Tu na 210 dzieci 110 dojeżdża do szkoły. Jak donosił nam w poniedziałek Eugeniusz Bęben, dyrektor ds. przewozów w gorzowskim PKS-ie, gimbusy nie wyjechały m.in. do Dębrznicy i Przęślic w powiecie sulęcińskim. W trasę nie wyjechał też m.in. autobus PKS z Sulęcina do Torzymia.
Lepiej nie będzie?
W Gorzowie za utrzymanie dróg odpowiada firma Eneris. - Przez całą noc jeździło po mieście 10 pługopiaskarek. Zrobiły w sumie 976 kilometrów - mówi rzecznik Bartosz Lewicki.
- Robimy wszystko, co możemy. Ile by jednak sprzętu nie było, ciężko będzie, by tuż po opadach śniegu czy wystąpieniu gołoledzi wszędzie drogi były przejezdne - mówi z kolei wiceprezydent Łukasz Marcinkiewicz. Pytamy go, czy w sytuacji przewidywanych problemów z pogodą nie można zawczasu wynająć kolejnych firm do pomocy? - Pewnie, że ten pomysł jest bardzo dobry. Tyle tylko, że trzeba mieć na to pieniądze, a my na całą akcję „Zima” mamy 2,5 mln zł. Jeśli zwiększylibyśmy pieniądze na zimowe utrzymanie dróg, zabrakłoby na wiosenne i letnie utrzymanie zieleni - mówi wiceprezydent.
Czy w najbliższym czasinów trzeba będzie zmierzyć się ze „szklanką”? Niewykluczone. W tym tygodniu w dzień temperatury mają być dodatnie, a w nocy spadać poniżej zera. a ą