Podczas pierwszej podróży apostolskiej do Ojczyzny Jan Paweł II pragnął odwiedzić strony rodzinne.
Pobyt w Kalwarii Zebrzydowskiej i Wadowicach 7 czerwca 1979 r. miał charakter osobisty. Była to swoista pielgrzymka do miejsc własnych korzeni, w tym duchowych. Słowa papieża skierowane do przybyłych tam wiernych oddawały ów szczególny nastrój.
Obawy i reakcje władz
Strona państwowa spodziewała się, że odwiedziny papieża w Małopolsce przerodzą się w masowe uroczystości kościelne na skalę dotychczas niespotykaną. Obawiano się napływu dużej liczby wiernych, zwłaszcza z terenu Polski południowej i z zagranicy, a także dziennikarzy prasy, radia i telewizji.
Ten lęk podsycały przygotowania strony kościelnej do przyjazdu Ojca Świętego: aktywizowanie katolickiego ruchu młodzieżowego, eksponowanie miejsca urodzenia papieża, wmurowanie tablicy pamiątkowej, organizowanie w parafiach wystaw i gablot z ekspozycjami przybliżającymi życie i działalność Jana Pawła II - Karola Wojtyły, kolportowanie zdjęć i medalionów z jego podobizną, nagrywanie przez dziennikarzy z kraju i z zagranicy reportaży i filmów poświęconych papieżowi „z dalekiego kraju”.
Władze dążyły do pomniejszenia znaczenia i zdyskredytowania wizyty Ojca Świętego, a także do ograniczenia frekwencji wiernych na uroczystościach z jego udziałem, zwłaszcza osób czynnych zawodowo i młodzieży. Odmawiano zgody na przerwy w zajęciach szkolnych, na dni wolne w zakładach pracy, czy na postoje w czasie produkcji na oglądanie transmisji w telewizji. Starano się niejako „uziemić” społeczeństwo i zaznaczyć odmienność światopoglądową.
Gdy papież wylądował na stadionie Miejskiego Klubu Sportowego „Skawa” w Wadowicach, dostrzegł czerwone transparenty okalające stadion. Na ten widok miał zareagować słowami: „moje biedne, czerwone Wadowice”. Poprzez te transparenty władze manifestowały w przestrzeni publicznej socjalistyczny i świecki charakter miasta.
Przeciwdziałania niejawne
Wojewódzki aparat bezpieczeństwa w Bielsku-Białej realizował wskazane wyżej cele władz poprzez działania rozpoznawczo-profilaktyczne i neutralizacyjne w ramach akcji o ogólnopolskim kryptonimie „Lato-79”.
Podobnie jak w innych miejscach na szlaku papieskiej pielgrzymki starano się wprowadzić agenturę do kościelnych komitetów organizacyjnych w celu „odpowiedniego sterowania pracą”, tzn. przygotowania wizyty zgodnie z ustaleniami strony państwowej ze stroną kościelną. W Kalwarii wprowadzono jednego tajnego współpracownika, w Wadowicach trzech. Podejmowano rozmowy z księżmi w celu tzw. lojalizacji ich postaw. Rozważano działania dezintegracyjne i dezinformacyjne. Planowano wykorzystać niezadowolenie duchownych związane z ponoszeniem kosztów wizyty papieża przez poszczególne parafie do poróżnień tychże parafii z kurią krakowską.
Mimo utrudnień ze strony władzy, w tym transportowych, do Kalwarii i Wadowic docierały rzesze wiernych. Duża część przybyła pieszo. Według danych strony państwowej w wadowickiej uroczystości z udziałem papieża uczestniczyło łącznie około 80 tysięcy wiernych- na rynku papieża witało około 20 tysięcy, a w uroczystości przed kościołem 6o tysięcy. Z kolei w kalwaryjskim spotkaniu wzięło udział około 15-20 tysięcy osób, przy czym funkcjonariusze relacjonujący przebieg uroczystości bezpośrednio z Kalwarii podawali rozbieżne szacunki uczestników, od 20 do 40 tysięcy, a strona kościelna mówiła o 100 tysiącach. Wśród przybyłych byli również przedstawiciele Polonii z transparentami: „Polacy z Anglii witają Papieża Polaka” oraz „Pozdrowienia dla Ojca Świętego od wszystkich Polek i Polaków zamieszkałych w Czechosłowacji”.
Kalwaryjski pielgrzym do pielgrzymów
Jan Paweł II przybył do Kalwarii Zebrzydowskiej w godzinach dopołudniowych. Wizyta trwała niespełna dwie i pół godziny. Nawiedził sanktuarium Matki Boskiej, do której pielgrzymował od młodzieńczych lat, i odprawił liturgię słowa przy ołtarzu polowym na murach klasztoru.
Podczas nabożeństwa przemówił do wiernych. Podkreślił znaczenie tego miejsca w jego życiu religijnym i posłudze biskupiej. Do Kalwarii przybywał najczęściej sam, tak by nikt nie wiedział o jego pobycie, nawet kustosz. Przemierzając Dróżki Pana Jezusa i Maryi polecał „sprawy trudne, szczególne, odpowiedzialne”, których przybywało wraz z posługą biskupią, a potem kardynalską. Podkreślił, że „prawie żadna z tych spraw, które czasem niepokoją serce biskupa, a w każdym razie pobudzają jego poczucie odpowiedzialności, nie dojrzała inaczej, jak tutaj, przez domodlenie jej”.
Główne przesłanie Ojca Świętego skierowane do zgromadzonych w Kalwarii dotyczyło modlitwy. Prosił: „A jeśli do czego pragnę Was zachęcić i zapalić, to abyście nie przestawali nawiedzać tego sanktuarium”. Apelował, zwłaszcza do młodzieży: „nie ustawajcie w modlitwie”.
Nawoływał: „Niech z tego miejsca do wszystkich, którzy mnie słuchają tutaj albo gdziekolwiek, przemówi proste i zasadnicze papieskie wezwanie do modlitwy. A jest to wezwanie najważniejsze. Najistotniejsze orędzie!”. Przemówienie zakończył przejmującym apelem: „proszę, abyście się za mnie tu modlili, za życia mojego i po śmierci”. W południe odleciał do rodzinnych Wadowic.
Wolne miasto Wadowice
Niewiele dłużej niż w Kalwarii trwała wizyta Jana Pawła II w Wadowicach, w których, jak mawiał, „wszystko się zaczęło”: życie fizyczne, religijne i kapłańskie. Nawiedził kościół parafialny, gdzie modlił się przed chrzcielnicą. Wyjaśniał: „Kiedy patrzę wstecz, widzę, jak droga mojego życia poprzez środowisko tutejsze, poprzez parafię, poprzez moją rodzinę, prowadzi mnie do jednego miejsca, do chrzcielnicy w wadowickim kościele parafialnym”. Następnie celebrował nabożeństwo i wygłosił słowo, pełne osobistych wspomnień.
Myślą i sercem powrócił do Wadowic z okresu między pierwszą i drugą wojną światową. Przywołał rodzinny dom, szkołę podstawową, gimnazjum, rówieśników i wychowawców. Mówił: „Wiadomo, jak wiele dla rozwoju ludzkiej osobowości i charakteru znaczą pierwsze lata życia, lata dziecięce, a potem młodzieńcze. Te właśnie lata łączą się dla mnie nierozerwalnie z Wadowicami, z tym miastem, które nosiło wówczas dumny herb- »królewskie, wolne miasto Wadowice«… Dlatego tak bardzo pragnąłem przybyć tutaj, aby razem z Wami Bogu podziękować za wszelkie dobro, jakiego tutaj doznałem”.
Szczególną wdzięczność wyraził dla księdza Edwarda Zachera, profesora religii w gimnazjum wadowickim, który towarzyszył mu na kolejnych etapach kapłańskiej drogi i teraz też powitał go w Wadowicach. Na koniec, podobnie jak w Kalwarii, prosił rodaków, aby nie ustawali w modlitwie za niego przed obliczem Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w wadowickiej świątyni. Na poły żartobliwie zaapelował: „W ogóle róbcie wszystko, co się da, ażebyście się tego papieża nie musieli wstydzić przed światem- i koniec…”.
Na kanwie tego apelu rodzi się pytanie z odwróconym podmiotem, czy my jako naród zrobiliśmy wszystko, a przynajmniej wystarczająco dużo, by papież nie wstydził się nas…
Cykl powstaje we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy są historykami, pracownikami IPN.