Płacz dzieci, zdenerwowani rodzice i przepychanki w kolejce chorych, którzy ponad 5 godzin zmuszeni byli czekać, by dostać pomoc lekarską w KSW nr 2. Pacjentów z kwitkiem odsyłała Pro-Familia.
W sobotę ok. godz. 14 pan Grzegorz z 2,5-letnim synkiem Michałem zjawił się w szpitalu „na górce”. Chłopiec od rana płakał i trzymał się za ucho.
- Dostaliśmy nr 50, a wchodził właśnie nr 27, więc nastawiliśmy się na długie czekanie. Na kartce przy rejestracji była informacja, że dzieci przyjmują także inne szpitale, w tym Pro-Familia - opowiada nasz Czytelnik. - Ustaliliśmy z żoną, że ja czekam tu na miejscu, a ona jedzie z dzieckiem do lekarza w Pro-Familii. I pojechała. Za 10 minut zadzwoniła do mnie, że nie ma tam lekarza i w niedzielę też nie będzie - dodaje.
W dalszej części artykułu:
- Dlaczego w weekend nadal trudno znaleźć szybką pomoc i dlaczego lekarza nie było w szpitalu, w którym powinien być?
- w którym szpitalu można było dostać się do lekarza bez problemów
- co na to NFZ
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień