- Mówimy wnuczkom, by brały przykład z babci i dziadka - przyznają Cecylia i Eugeniusz Schmidt.
Państwo Cecylia i Eugeniusz Schmidt to wierni prenumeratorzy „Pomorskiej” od lat. Pani Cecylia opowiadała nam, że „Pomorska” towarzyszy jej niemal przez całe życie. - Można powiedzieć, że czytam ją od zawsze! Była w moim rodzinnym domu. Pamiętam, że dzieliliśmy ją sobie na części, by każdy równocześnie mógł czytać. Tak bardzo nam na tym zależało. Oczywiście każdy brał to, co go najbardziej interesowało. Potem sama zaprenumerowałam gazetę, bo tak jest wygodniej i taniej - usłyszeliśmy.
Szcz ęście dopisuje w naszych konkursach
Pani Cecylia chętnie bierze udział w konkursach, które organizujemy. Szczęście dopisało jej m.in. w grudniu 2014 roku. Wówczas w konkursie na wigilijne wspomnienie wygrała słodycze. - Opisałam Święta Bożego Narodzenia w 1944 roku. Pomimo wojny udało nam się zasiąść do wigilijnego stołu, gdzie za opłatek służył nam ugotowany ziemniak. Podzieliliśmy się nim. Do dziś ze wzruszeniem wspominam ten dzień. Cieszę się, że moja opowieść została doceniona - mówiła pani Cecylia.
Mieszkanka Świecia wzięła udział także w tegorocznym walentynkowym konkursie. W liście opisała jak poznała swojego przyszłego męża. Fragmenty listu opublikowaliśmy w dodatku, który ukazał się 14 lutego.
Po dwóch stronach Wisły
„To było tak, to było tak. Dziewczyna lat 18 mieszkająca z prawej strony Wisły. Chłopak lat 22 mieszkający z lewej strony Wisły. Gdy jechał pociągiem na imprezę taneczną nie przypuszczał, że spotka w tym samym miejscu, o tej samej godzinie, kogoś, kto będzie mu przez całe życie bliski.
A było tak: gdy zagrała muzyka poprosił mnie do tańca młody, przystojny chłopak o niebieskich oczach. Przy tym dobrze tańczył, trzymał mnie mocno, aby nie zgubić mnie w tłumie i patrzył tylko na mnie. Byłam zachwycona i szczęśliwa, bo spośród wszystkich dziewcząt wybrał mnie. Zauroczył mnie. Pamiętam każde słowo, które wtedy powiedział.
No i stało się. Stanęliśmy przed ołtarzem, aby powiedzieć sobie „tak”. Zamieszkałam z lewej strony Wisły, choć wolałabym z prawej strony rzeki, bo tu się urodziłam i tu wychowałam.
Wszystko tu słyszę, wiem, jakie ptaki są miłe. Znam każdą ciszę. Pomyślałam, że właściwie krajobraz z każdej strony Wisły jest piękny. Uznałam, że po tej lewej stronie Wisły jest jednak moje miejsce. Tak zostało do dziś. Dodam jeszcze, że rok 2017 to Rok Wisły.
W małżeństwie było różnie. Były kłopoty, zmartwienia i choroby, ale też radość i wzajemna miłość. Jej owocem jest czworo dzieci: córka i trzech synów. Wszystkie piękne i zdrowe. Później okazało się, że są również mądre i zdolne - po tacie i po mamie. Cieszyło mnie, gdy ktoś tak mówił i życie nam płynęło.
A dziś już szron na głowie, już nie to zdrowie, a w sercu ciągle maj (Jeremi Przybora). Tak można powiedzieć.
Mąż cały czas trzyma mnie mocno i patrzy na mnie jak na „święty obrazek”. Ja jestem radosna jak skowronek, co widać na zdjęciu pomimo, że minęło sześćdziesiąt lat, odkąd jesteśmy razem.
Niekiedy wnuczki pytają, jak żyć? Wystarczy popatrzeć na Babcię i Dziadka i brać przykład. Życie jest piękne. Kochajmy się.”