700 opolskich nauczycieli straci pracę lub część etatu
Takie najprawdopodobniej będą skutki rządowej reformy oświaty w naszym regionie. Prawdziwą skalę zwolnień poznamy jednak dopiero we wrześniu.
Wśród nich prawdopodobnie znajdzie się pani Marta z Kędzierzyna-Koźla. - Prawdopodobnie, bo może się okazać, że jakieś tam godziny dla mnie się znajdą, ale nawet jeśli, to będzie ich zbyt mało - mówi nauczycielka. Pani Marta miała w tym roku umowę na czas określony. Każda kolejna byłaby już na stałe. - Gdyby nie reforma, to umowa byłaby przedłużona - tłumaczy. - Ale teraz muszę zwolnić miejsce dla nauczycieli z gimnazjów, których prawo lepiej chroni, bo dłużej pracują.
To właśnie o takich jak pani Marta minister edukacji Anna Zalewska mówiła, że nie stracą pracy. Formalnie rzeczywiście nie, bo po prostu nie dostaną nowych umów. Albo dostaną na szczątkowe części etatu, ale w statystyce wciąż będą pracującymi nauczycielami.
- Szacujemy, że w całym regionie straci pracę, bądź dostanie mniej godzin 700 nauczycieli - mówi Wanda Sobiborowicz, prezes okręgu opolskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Według danych ZNP, w całej Polsce pracę straci około 10 tysięcy nauczycieli
Z tej liczby 500 nauczycieli straci godziny w wymiarze do pół etatu. Setka to osoby, które utracą powyżej pół etatu, a kolejna setka to osoby które pracy nie podejmą w ogóle. Takie dane na razie dotarły do związkowców. Te liczby mogą się jednak jeszcze zwiększyć. - Dokładne dane o tym, ilu nauczycieli podejmie pracę i w jakim wymiarze, będziemy mieli dopiero we wrześniu z systemu informacji oświatowej - tłumaczy Teodozja Świderska z Kuratorium Oświaty w Opolu.
Ministerstwo Edukacji Narodowej wciąż utrzymuje, że praca dla nauczycieli jest i że reforma nie uderza w ich miejsca pracy.
Podkreśla, że w okresie wprowadzania „nowego ustroju szkolnego” ustawodawca zobowiązał dyrektorów szkół do zamieszczania informacji o wolnych stanowiskach pracy na stronach internetowych kuratoriów oświaty.
Przyjrzeliśmy się takim ofertom na Opolszczyźnie. I tak szkoła w Goświnowicach ma dwie godziny pracy dla chemika. Tyle samo oferuje podstawówka w Grodkowie dla nauczyciela języka niemieckiego. Z kolei w Ozimku biolog może liczyć na cztery godziny pracy. Większość ofert to właśnie praca po kilka godzin.
- W przyszłym roku może się więc pojawić „nauczyciel objazdowy” - mówią ironicznie pedagodzy.
Czekają nas czasy nauczycieli objazdowych
Niektórym nauczycielom proponowano naukę w szkołach oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów. W większości przypadków to nie do przyjęcia.
Pan Piotr, nauczyciel przyrody z Opola miał wcześniej cały etat, czyli 18 godzin. - Teraz będę miał mniej niż połowę, bo przyrody uczy się tylko w czwartej klasie - wyjaśnia. - Nie wiem, gdzie uzupełnię resztę.
Więcej takich przypadków zna Anna Barucha z zarządu oddziału ZNP w Opolu. - Mamy u siebie wuefistę, który z całego etatu schodzi na połowę - mówi Anna Barucha.
W samym Opolu i najbliższych okolicach, gdzie swoich związkowców ma ZNP, według wstępnych szacunków pracę straci 30 nauczycieli, a minimum 20 dostanie mniejsze etaty.
- Pamiętajmy jednak o tym, że ograniczenie wymiaru zatrudnienia nie musi być konsultowane ze związkami, więc dokładna liczba może być dużo większa - dodaje Anna Barucha.
Wanda Sobiborowicz zna przypadki, gdzie nauczycielom proponowano pracę w szkołach oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów.
- Taki pedagog nie zżyje się ze swoją szkołą, nie będzie mógł pracować na 100 procent - mówi prezes opolskiego ZNP.
Rekordzista w Polsce dostał propozycję pracy w siedmiu szkołach. Według danych ZNP, pracę w całej Polsce straci nawet 10 tys. nauczycieli. Spośród nich ponad 5 tys. to ci, które dostaną wypowiedzenia, a reszta to pedagodzy, którym nie zostaną przedłużone umowy. Do tego 22 tysiące nie będą miały pełnego etatu. Co ciekawe, problem dotyczy nie tylko nauczycieli gimnazjów, które są likwidowane, ale również podstawówek. Tak jest m.in. w Kędzierzynie-Koźlu.
Podstawówki są łączone z gimnazjami i nauczyciele tych drugich przechodzą do tych pierwszych. W wielu przypadkach pedagodzy z PSP zwalniają miejsce tym z gimnazjów. Wciąż nie wiadomo także, co stanie się z kilkudziesięcioma pustymi budynkami po szkołach na Opolszczyźnie.