80 lat temu zaczęła się tragiczna operacja antypolska [rozmowa]
80 lat temu, 11 sierpnia 1937 r. NKWD na rozkaz Jeżowa rozpoczęło "operację polską", wymierzoną przeciw Polakom. - Polaków aresztowano i mordowano tylko dlatego, że byli Polakami.
Przed urzędem wojewódzkim w Bydgoszczy otwarta została wystawa przygotowana przez IPN o ofiarach "operacji polskiej" w ZSRR w latach 30. XX wieku. To nie jest sprawa szerzej znana. Co to była "operacja polska"?
NKWD nazwało tę akcję "operacją polską", bo była też operacja niemiecka, gruzińska. Te działania były wymierzone w Polaków, więc nazywamy ją operacją antypolską, przeciwstawiając się propagandzie sowieckiej, która potocznie używała określenia "operacja polska". To było sowieckie ludobójstwo.
Antypolska operacja NKWD z lat 1937-1938 była jednym z najbardziej dramatycznych i najbardziej krwawych aktów sowieckiego terroru, skierowanego przeciw Polakom, którzy mieszkali w Związku Sowieckim. Po pokoju ryskim w 1921 r., na terenach, które przypadły Sowietom, głównie Ukraina, Białoruś, mieszkało około 1 miliona osób narodowości polskiej.
Operacja antypolska rozpoczęła się 11 sierpnia 1937 roku, kiedy szef NKWD Nikołaj Jeżow wydał ściśle tajny rozkaz 00485 z tajnym pismem na temat faszystowsko-powstańczej, szpiegowskiej, dywersyjnej, szkodniczej i terrorystycznej działalności polskiego wywiadu w ZSRS. W ciągu 3 miesięcy - od 20 sierpnia do 20 listopada 1937 r. miała być zorganizowana operacja, której celem - teoretycznie - była likwidacja struktur Polskiej Organizacji Wojskowej oraz jej "dywersyjno-szpiegowskich i powstańczych kadr w przemyśle, transporcie, sowchozach i kołchozach". Rozkaz był bardzo rozbudowany, zawierał wiele kategorii osób.
W realiach sowieckiego totalitarnego państwa, totalnej kontroli, szalejącego terroru nie było możliwe, by na terenie Związku Sowieckiego powstała i działała wielotysięczna siatka POW, próbująca dokonywać jakichś aktów dywersji czy sabotażu. Zarzuty były fabrykowane po to, by aresztować jak największą liczbę Polaków
To był wyłącznie pretekst, bo w rzeczywistości na podstawie tego rozkazu aresztowane miały być osoby narodowości polskiej, przebywające na terenie ZSRS. Ci ludzie nie popełnili żadnego przestępstwa, ale NKWD zaliczyło ich do jednej z kategorii: zbiegowie, emigranci, członkowie partii, nacjonaliści.
Aresztowane były tylko te osoby, które pani wymieniła, czy też w ogóle nie zawracano sobie głowy, czy te kryteria spełniają, czy nie?
Polaków aresztowano i mordowano tylko dlatego, że byli Polakami. Podzielono ich na dwie grupy. Pierwszą byli Polacy, którzy pełnili służbę np. w organach NKWD, Armii Czerwonej, polscy komuniści, pracownicy strategicznych zakładów zbrojeniowych. Druga grupa to zatrudnieni w przedsiębiorstwach, które nie miały znaczenia obronnego, także w sowchozach, kołchozach i urzędach.
Były możliwe tylko dwa wyroki, które Polak aresztowany w Sowietach w latach 30. mógł otrzymać: rozstrzelanie albo kara więzienia, czyli zsyłka na 5-10 lat do łagrów. W praktyce bardzo często było to równoznaczne z karą śmierci, bo warunki w łagrach były dramatyczne.
Czy represje obejmowały także rodziny aresztowanych?
Tak. 15 sierpnia 1937 r. Jeżow wydał rozkaz dotyczący żon i dzieci. To świadczy o wyjątkowej perfidii i terrorze stalinowskiego reżimu. Żony aresztowanych, nawet byłe żony, które rzekomo wiedziały o "zbrodniczej" działalności mężów, a nie poinformowały o tym władz, były zsyłane na 5-10 lat do łagrów. Represje objęły także dzieci. Te, które ukończyły 15 lat wysyłano do karnych dziecięcych kolonii albo do domów dziecka o specjalnym rygorze. Młodsze trafiały do żłobków lub domów dziecka.
Trzeba też podkreślić, że rozkaz dotyczący rodzin aresztowanych zapoczątkował powstawanie łagrów dla dzieci. To kolejna, wielka zbrodnia Stalina.
Czy aresztowanie automatycznie oznaczało skazanie? Były wyroki uniewinniające?
Wobec Polaków terror był szczególnie represyjny, bo zamordowano 80 proc. aresztowanych. Rozpatrzono sprawy dotyczące 143 810 osób, a na różne kary, nie tylko śmierci, skazano prawie 140 tys. osób. 111 091 rozstrzelano. Tyle zbrodni jest potwierdzone w archiwalnych dokumentach, do których mamy dostęp. Szacuje się jednak, że może to być nawet 200 tys. ofiar.
Wielki Terror nie obejmuje wyłącznie Polaków.
Wielki Terror w Związku Sowieckim dotyczy lat 30., a apogeum czystek i w partii, i w rządzie, w społeczeństwie przypadło na lata 1937-1938. Aresztowano wówczas około półtora miliona osób, z czego 700 tys. zamordowano. To była cała seria zbrodniczych operacji NKWD, przeciw różnym grupom społecznym i narodowościowym. Polacy byli drugą największą grupą zamordowanych. Warto dodać, że liczbę ofiar terroru stalinowskiego szacuje się od 20 do 50 mln ofiar!
Wspomniała pani wcześniej Niemców ...
... także m.in. Finów, Estończyków, Łotyszów, Rumunów, Bułgarów, Macedończyków, Greków, Irańczyków, Chińczyków, harbińczyków, którzy byli byłymi urzędnikami Kolei Wschodniochińskiej i przesiedleńcami z Mandżukuo, a uważano ich za szpiegów Japonii. Operacja przeciwko Niemcom zaczęła się wcześniej, 25 lipca 1937 r. i pochłonęła około 25 tys. ofiar. Takich akcji było wiele, wszystkie późniejsze były wzorowane na rozkazie operacyjnym, który rozpoczął ludobójstwo Polaków w Związku Sowieckim.
Niemców na tych terenach Związku Radzieckiego było na pewno zdecydowanie mniej, niż Polaków.
Ale też w pewnym momencie synonimem wroga wewnętrznego był Polak. Polacy nie dali się zsowietyzować, nie stali się lojalnymi obywatelami. Polak był symbolem katolika, przywiązanego do ziemi, na której gospodaruje, wartości z którymi reżim stalinowski walczył z całą mocą. Stalin uważał, że Polaków należy się pozbyć, bo każdy z nich był w oczach tyrana już czynnym szpiegiem bądź przyszłym szpiegiem. To była celowa polityka, mord państwowy, usankcjonowany przez najwyższe władze partyjne. Przeciw Polsce rozpętano w prasie oszczercza kampanię. Pisano np., że w Wilnie głoduje 100 tys. Polaków, a propagandę tę siał reżim, który "chwilę" wcześniej, w latach 1932-33 doprowadził na Ukrainie miliony ludzi do głodowej śmierci.
Można powiedzieć, że operacje przeciw poszczególnym narodom to były czystki etniczne?
Jeśli już, to w przypadku operacji antypolskiej była to ludobójcza czystki etniczna, której celem było wymordowanie całej grupy etnicznej, odebranie i rusyfikacja dzieci, zniszczenie tkanki społecznej, dezintegracja polskiej rodziny i stworzenie takich warunków, które doprowadzą do biologicznej eksterminacji naszych rodaków. Zatem ludobójstwo w czystej postaci.
Operacja antypolska trwała do 1938 r., choć miała się skończyć w listopadzie 1937 r. Dlaczego ją przedłużano?
Zakończenie operacji kilka razy przesuwano, bo NKWD ciągle znajdowała nowych "wrogów". Siłą bezwładu wyroki w ramach tej operacji wykonywano jeszcze w 1939 r.
Dlaczego akcję zatrzymano? Prawdopodobnie Stalin spostrzegł, że aparat NKWD pod kierunkiem Jeżowa zaczął wymykać mu się spod kontroli, coraz bardziej przejmuje władzę. Stalin przeraził się chyba wpływów, jakie zaczęła mieć tajna policja, czyli NKWD i postanowił akcję zatrzymać. Jeżow został stracony, na jego miejsce powołano Ławrentija Berię, kolejnego zbrodniarza.
Propagandowo okres największego terroru, czyli lata 1937-38 zaczęto nazywać "jeżowszczyzną", żeby pokazać, że nie Stalin, nie partia komunistyczna za to odpowiada, ale Jeżow. Oczywiście, wszystkie działania były akceptowane przez Biuro Polityczne, przez Stalina. Operacja antypolska jest zbrodnią państwową.
Co więcej, dokumenty z ukraińskich archiwów, ukazujące przebieg operacji na terenie USRS, przekazane Polsce świadczą, że tam operacja antypolska rozpoczęła się wcześniej, zanim pojawił się rozkaz 00485.
Dlaczego ta tragiczna antypolska operacja NKWD z lat 30. właściwie nie funkcjonuje w naszej społecznej świadomości i pamięci?
Z tego samego powodu, z którego przez lata nie mówiliśmy o żołnierzach polskiego podziemia antykomunistycznego, nie mówiło się o Katyniu. Nie dziwi nas, że komuniści, którzy objęli władzę w Polsce po 1944 r., objęli ją z nadania Stalina, nie dopuścili do tego aby społeczeństwo dowiedziało się, że Stalin mordował Polaków na długo zanim napadł na Polskę 17 września 1939 r.
Ogromne zasługi w przywracaniu pamięci o tej zbrodni mają rosyjscy historycy ze stowarzyszenia "Memoriał", a także prof. Nikołaj Iwanow, rosyjski dysydent, mieszkający w Polsce, autor jednej z najważniejszych książek o tej tematyce. Warto dodać, że kiedy strona ukraińska przekazała nam dokumenty Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, pokazujące ludobójstwo Polaków na Ukrainie, zaczęło to szerzej przenikać do polskiej świadomości. W 2010 roku na podstawie tych dokumentów Instytut Pamięci Narodowej wydał publikację w ramach serii "Polska - Ukraina w latach 30." Tom 8. w całości poświęcony jest operacji antypolskiej na Ukrainie. Chcę też podkreślić, że za sprawą IPN to zapomniane ludobójstwo znajdzie się w nowej podstawie programowej. W 80. rocznicę zbrodni IPN przygotował szereg akcji w całym kraju, o których można się dowiedzieć ze oficjalnej strony Instytutu www.ipn.gov.pl. Pisaliście Państwo o tym szeroko ostatnio.
Czy rząd polski wtedy wiedział, co się dzieje?
Rząd polski nie miał pełnych danych. Docierały informacje od polskiego ambasadora w Moskwie, Wacława Grzybowskiego, który próbował interweniować, ale albo napotykał kłamstwa, albo dostawał pokrętne odpowiedzi. Informacje były tak niesamowite i tak nieprawdopodobne, że aż niewiarygodne. M.in.z tego powodu rząd nie zdecydował się na podjęcie jakiejś akcji, publicznego protestu.