8,33 zł od osoby - tyle ma wynosić abonament RTV
Projekt ustawy dotyczącej opłat za abonament RTV jest praktycznie gotowy. Do rozstrzygnięcia pozostaje tylko ustalenie, kto będzie odpowiedzialny za jej ściąganie.
Całość nowego projektu regulującego kwestię opłat za media publiczne ma być zaprezentowana pod koniec lutego, ale Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przedstawiła już jego główne założenia. Podobnie, jak w poprzednich projektach nie znika propozycja składki audiowizualnej, czyli opłaty, którą jako daninę publiczną będą musiały uiszczać osoby płacące podatek PIT, ubezpieczone w KRUS (czyli głównie rolnicy) oraz firmy i instytucje płacące podatek CIT. Rejestr tych podmiotów miałby powstać na bazie istniejących rejestrów, prowadzonych przez m.in. ministerstwo finansów i KRUS.
Pomysł rodem z Finlandii
Składka audiowizualna, płacona od osoby miałaby wynosić 8,33 zł miesięcznie. Przypomnijmy, że poprzednią propozycją PiS na poprawienie ściągalności abonamentu była opłata nie od osoby, ale od gospodarstwa domowego w wysokości 15 zł miesięcznie, doliczana do rachunku za prąd. Politycy prawicy dość szybko się jednak z niej wycofali, kiedy okazało się, że takie rozwiązanie musiałaby ratyfikować Komisja Europejska. A to oznaczałoby co najmniej kilkunastomiesięczną zwłokę we wprowadzeniu ustawy w życie, a telewizja potrzebuje już pieniędzy.
Teraz PiS sięga po wzorzec zaczerpnięty z Finlandii, gdzie abonament zastępuje podatek. Polski projekt na razie nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jakie organy byłyby odpowiedzialne za ściąganie podatku.
Obecnie robi to Poczta Polska, ale jak pokazują dane KRRiT, od ostatnich 3 lat ściągalność abonamentu się nie poprawia i wynosi ok. 750 mln zł rocznie. Dlatego Szef Rady Mediów Narodowych chce, by pieniądze ściągała z podatników skarbówka. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwia się resort finansów i same urzędy skarbowe, które od 1 marca będą działały w nowych realiach. Kontrola skarbowa łączy się bowiem z celną. Może okazać się, że na te nowe zadania zabraknie i pieniędzy i ludzi. Sama Poczta Polska, walcząca o utrzymanie 90-milionowych przychodów z kontroli utrzymuje, że w ściąganiu abonamentu ma największe doświadczenie i jest najbardziej skuteczna.
Obecnie odbiornik telewizyjny ma zarejestrowane 6,6 na 13,5 mln gospodarstw domowych.
Kto ma ściągać nową opłatę RTV?
Choć w projekcie KRRiT jest mowa o tym, że ściąganie opłaty powierza się Ministerstwu Finansów, czyli w praktyce podległym mu urzędom, budzi to sprzeciw tych ostatnich. Dlatego w dyskusji wokół nowej opłaty pojawił się pomysł, by do ściągania opłaty zaangażować telewizje kablowe i platformy satelitarne. Chodzi o wykorzystanie ich baz danych o abonentach. Branża nieoficjalnie pomysłowi się sprzeciwia. Nie jest tajemnicą, że operatorzy kablowi nie mają interesu w tym, by gnębić swoich klientów jeszcze opłatą audiowizualną.
- Cała sprawa z kolejnymi propozycjami jest dość żenująca. Projekty zmian w mediach publicznych było gotowe, zanim PiS objęło rządy - i jeśli ich autorzy nie wypracowali sensownego rozwiązania w spokojniejszym czasie - trudno oczekiwać, żeby teraz, na gorąco, wynikło z tego coś, co spotkałoby się z uznaniem społecznym - komentuje dr Iwona Leonowicz-Bukała, medioznawca z WSIiZ.
- Kwestia płacenia abonamentu jest w Polsce od dawna przedmiotem dyskusji, nie ma się co dziwić, że Polacy nie chcą go płacić. Moim zdaniem, nie utożsamiają się z nadawcą publicznym. Nie mają poczucia, że te media to dobro ogólnospołeczne czy ogólnonarodowe, jak pewnie woleliby mówić zwolennicy obecnej opcji rządzącej - dodaje.
Zaznacza, że kiepsko wygląda sprawa realizacji misji telewizji publicznej. Nie można też odmówić racji klientom kablówek, którzy nie chcą podwójnie płacić za dostęp do kanałów TVP, oczekując, że to dostawca sygnału do ich mieszkań rozliczy się z nadawcą publicznym, tak jak rozlicza się z prywatnymi stacjami.
- Opłata za korzystanie z telewizji i radia publicznego powinna mieć charakter powszechny, ale aby przekonać do tego rozwiązania społeczeństwo, należałoby realnie odpolitycznić nadawców publicznych. Tymczasem kolejne ugrupowania rządzące robią wręcz odwrotnie - kwituje dr Leonowicz-Bukała.
- Oferta programowa TVP powinna trzymać poziom, który odróżniałby ją od nadawców komercyjnych. Jeśli TVP uważa, że musi ścigać się o oglądalność z nadawcami komercyjnymi, to sama stawia siebie w pozycji gracza rynkowego. Niech zatem nie wymaga od Polaków, żeby dopłacali do faktycznie komercyjnej działalności - dodaje.