99 lat wieczności [komentarz]
Kotlina Kłodzka, piękne ongi poniemieckie gospodarstwo, dziś w rozsypce. W zasięgu kilku kilometrów można się natknąć na dziesiątki takich. Gospodarz siedzi na ławce przed domem.
- Nie żal panu, że to wszystko w takim stanie? - A czy to moje, panie? Niemcy przyjdą i wezmą. Nie moje, dzierżawa.
To bynajmniej nie lata 60. - a rozmowa sprzed dwóch lat.Niemcy nie przyjdą i nie wezmą. Sami chcieliby sprzedać za podobne pieniądze nieruchomości w znacznie lepszym stanie, ale po swojej stronie granicy. Tylko o nabywcę trudno. Straty, jakie spowodowało widmo niepewnej wieczystej dzierżawy, trudno oszacować. Bo wieczyste użytkowanie to prawie własność, ale prawie robi wielką różnicę. To własność na maksymalnie 99 lat. Zważywszy na fakt, że początek tej dzierżawy datuje się ponad pół wieku temu, realne widmo utraty domu wisiało nad milionami Polaków. Dość powiedzieć, że na tak dzierżawionych gruntach mieszka do dziś np. większość warszawiaków. Co prawda uchylono niegdyś furtkę dla właścicieli lokali, którzy chcieli nabyć nieruchomość, ale w kaleki sposób. Jakby tego było mało, samorządy zaczęły drenować wieczystych dzierżawców makabrycznymi podwyżkami.
Teraz ma się to zmienić, za co komuś w Ministerstwie Infrastruktury należy się skrzynka szampana. Sprawa nie jest błaha, bo socjalistyczna ustawa zakładała możliwość nieprzedłużania dzierżawy „z ważnych powodów społecznych”. Można więc sobie wyobrazić ustawę reprywatyzacyjną, w której państwo płaci majątkiem, na którym ustała dzierżawa. To zagrożenie zniknie od 1 stycznia 2017 roku. Ziemia stanie się własnością mieszkańców. Jest jednak i zła wiadomość. Za przekształcenie trzeba będzie zapłacić. Co prawda samorządy będą mogły stosować duże bonifikaty, ale zgadnijcie państwo, czym będą łatać dziury w budżecie...