9-miesięczna dziewczynka z Torunia pilnie potrzebuje pomocy. Konieczna jest intensywna rehabilitacja oraz specjalistyczne żywienie
To co dla rówieśników jest normalne, dla niej okazało się nieosiągalne. Julka rozwija się wolniej niż inne dzieci.
Julka to śliczna, pogodna i roześmiana dziewczynka . Dziś dziewięciomiesięczna. Jej mama w ciąży cierpiała na cukrzycę i zaburzenia tarczycy. Być może dlatego dziecko niemal od urodzenia zmaga się z problemami zdrowotnymi.
Pilne potrzeby
Zdiagnozowano u niej m.in. waskulopatię prążnikowo-wzgórzową i ubytek przegrody międzyprzedsionkowej. Do tego dochodzą poważne zaburzenia metaboliczne - dziewczynka prawie nie przybiera na wadze, ma zaburzony odruch ssania oraz opóźniony rozwój psychomotoryczny.
- Julka nie siada, nie raczkuje, nie potrafi bawić się tak jak inne dzieci w jej wieku. Waży tylko siedem kilogramów, a urodziła się ważąc niemal pięć - opowiada Magdalena, mama dziewczynki. - Serce mi się kraje, kiedy na nią patrzę i wiem, że sama nie mogę jej pomóc.
Mama Julki ma sporo żalu do lekarzy, którzy jej zdaniem nie informowali dokładnie o problemach dziecka, nie zalecali rehabilitacji, wczesnego wspomagania rozwoju. Te zlecono dopiero po ostatnim pobycie dziecka w szpitalu na przełomie stycznia i lutego.
- Narodowy Fundusz Zdrowia może zapewnić tylko godzinę rehabilitacji tygodniowo, począwszy od 17 kwietnia To zdecydowanie za mało. Poza tym nie mogę czekać kolejnych dwóch miesięcy i patrzeć, jak moja córka się męczy, jak coraz bardziej odstaje od innych - mówi pani Magdalena. - Muszę zrobić wszystko, by Julka dostała swoją szansę.
W przypadku pani Magdaleny to jednak nie jest takie proste. Poza małą Julką pod jej opieką znajduje się jeszcze dwójka starszych dzieci w wieku 11 i 5 lat. Na pomoc męża kobieta nie może liczyć, bo jest on uzależniony od alkoholu. Małżonkowie są w trakcie rozwodu.
- Nie jestem żadnym niebieskim ptakiem. Przed urodzeniem córki pracowałam i zamierzam do pracy wrócić. Teraz jednak znalazłam się w tak trudnej sytuacji, że bez pomocy dobrych ludzi sobie nie poradzę. A tu przecież chodzi o dziecko - dodaje zrozpaczona matka.
Ciasta na kiermaszu
Rehabilitacja to nie jedyny problem pani Magdaleny. Jej córka - w związku ze swoją niedowagą oraz problemami gastrycznymi - przyjmuje zalecone przez lekarzy specjalistyczne i bardzo drogie mleko. Jedna porcja tego specyfiku kosztuje ok. 10 zł. Karmienie dziecka miesięcznie to wydatek około 800 zł.
Pani Magdalena spotkała się już z przejawami dobroci. Znaleźli się ludzie gotowi pomóc matce walczącej o zdrowie swojej córki. To społeczność Szkoły Podstawowej nr 14 przy ul. Hallera, gdzie chodzi syn naszej bohaterki. Wychowawczyni klasy Vc Karolina Strzałka zorganizowała w środę kiermasz ciast upieczonych przez rodziców swoich podopiecznych. Wypieki sprzedawano podczas przerwy i udało się zebrać zawrotną jak na szkolne warunki kwotę 410 zł. Na tym jednak nie koniec. Loterię fantową na rzecz Julki planuje niebawem też szkolna pedagog z „czternastki”.
- To bardzo wzruszające i piękne. Nigdy nie zapomnę tym dobrym ludziom wsparcia, które mi okazali w najtrudniejszych dla mnie chwilach. Przecież nie musieli tego robić, a jednak zrobili - dodaje pani Magdalena.
Liczy się każda pomoc
Mama Julki nie jest w stanie finansować prywatnej rehabilitacji ani samodzielnie płacić za specjalistyczne mleko i odżywki. Stara się o pomoc m.in. z Caritasu, ale to trochę potrwa. Chce, żeby wsparła ją też jakaś fundacja, ale do tego konieczne jest orzeczenie o niepełnosprawności. Na posiedzenie zespołu specjalistów kobieta czeka. Jeszcze nie zna terminu.
- Nie chodzi o to, by ktoś dawał mi pieniądze do ręki. Wystarczy jak dostanę mleko i odżywki dla córki. Może wśród Czytelników „Nowości” jest jakiś specjalista od rehabilitacji, który mógłby pomóc mojej córce nieodpłatnie? Może ktoś mógłby tę rehabilitację sfinansować - zastanawia się matka.
Kontakt do pani Magdaleny: nr tel. 663 161 248. Kobieta przyjmie każdą pomoc.