A jednak cię opuszczę
Pod względem liczby spraw wnoszonych do sądów kościelnych o unieważnienie małżeństwa wyprzedziliśmy Włochów. Wnioski najczęściej składają osoby w wieku 30-49 lat
Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego podał właśnie dane, z których wynika, że w 2015 r. (nowszych statystyk nie ma) nieznacznie zmniejszyła się liczba wniesionych przez Polaków do sądów kościelnych spraw o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Potocznie, choć niepoprawnie, nazywa się to „kościelnym rozwodem”. Z danych Instytutu wynika, że w 2015 r. złożono 2905 tego rodzaju wniosków. Dwa lata wcześniej było ich 3164. Pod tym względem wciąż jesteśmy w światowej czołówce. Wyprzedziliśmy nawet Włochów i zajmujemy drugie miejsce po USA. Przed 2000 r. takich spraw było kilkanaście razy mniej. W niektórych diecezjach na południu Polski były one incydentalne.
Raz, dwa, trzy...
Coraz więcej osób bierze ślub przed ołtarzem po raz drugi, a nawet trzeci. Wcześniej, muszą jednak uzyskać zgodę na unieważnienie pierwszego małżeństwa. Można ją otrzymać w kościelnym sądzie. Liczba petentów wzrosła tam znacznie w czasie pontyfikatu papieża Franciszka. W diecezji tarnowskiej, najbardziej pobożnej w kraju, a podobno i na świecie, o kościelny „rozwód” ubiega się dwa razy więcej osób niż dziesięć lat temu. Do Sądu Diecezjalnego w Tarnowie w 2015 r. wpłynęło 141 wniosków o unieważnienie małżeństwa, ale sędziowie pracowali głównie nad sprawami z 2010 r. i z kolejnych lat. - Zgodnie z prawem kanonicznym proces powinien trwać rok, ale większość spraw się przedłuża do dwóch, a nawet trzech lat. Nie są to bowiem sprawy łatwe, wymagają wielu dokumentów w postaci dowodów i przesłuchań. Często brakuje dobrej współpracy małżonków i świadków - wyjaśnia ks. dr Władysław Kostrzewa, sędzia tarnowskiego sądu, jego wieloletni przewodniczący.
W Sądzie Metropolitalnym w Krakowie wniosków o unieważnienie małżeństwa jest ok. dwieście rocznie i ta liczba nie zmienia się. Ks. dr Zbigniew Rapacz, oficjał krakowskiego sądu, tłumaczy to spadkiem liczby zawieranych małżeństw oraz laicyzacją społeczeństwa. - Brak wiary powoduje, że ludziom przestało na tym zależeć - dodaje.
Psychiczna niezdolność
Duchowni pracujący w kościelnych sądach podkreślają, że możliwość rozstania się małżonków po ślubie zawartym przed ołtarzem nie ma nic wspólnego z rozwodem. „Stwierdzenie nieważności małżeństwa” to procedura, podczas której wykazuje się, że wystąpiły przeszkody, które uniemożliwiły ważne zawarcie związku”. Przeszkody są bardzo różne - należy do nich między innymi zawarcie związku pod przymusem lub presją, „nieświadomość sakramentalnej wagi i nierozerwalności małżeństwa”, ukrycie przed współmałżonkiem ważnych faktów, które mogłyby mieć wpływ na decyzję o zawarciu związku (np. poważna choroba, wydarzenia z przeszłości, impotencja). - Najczęściej jest to jednak „psychiczna niezdolność do podjęcia obowiązków małżeńskich” (kanon 1095 kodeksu prawa kanonicznego). Ostatnio pośrednią przyczyną są wyjazdy za granicę za chlebem, które niszczą więzi rodzinne - mówi ks. Władysław Kostrzewa.
Sądy kościelne mają trzy instancje. Pierwsza jest w diecezji, druga to trybunały metropolitalne, trzecią - najwyższą instancją - jest tzw. Rota Rzymska. W sądach kościelnych zasiadają prawnicy - specjaliści od prawa kanonicznego. Sędziowie przesłuchają świadków, zbierają dowody, ale w przeciwieństwie do sądów cywilnych, w kościelnych nigdy nie dochodzi do bezpośredniej konfrontacji małżonków. Wyrok sądu pierwszej instancji trafia z urzędu do II instancji i staje się prawomocny. Jeśli któraś ze stron jest niezadowolona, może się poskarżyć do Roty Rzymskiej w Watykanie.
Księża, występujący w roli sędziów, niechętnie mówią o szczegółach tego typu procesów. Standardowe pytania, jakie tam padają, dotyczą m.in. tego, gdzie i kiedy strony się poznały, czy często i chętnie przebywały ze sobą, czy rozmawiały na temat wspólnej przyszłości, kto zaproponował małżeństwo, czy był jakiś szczególny powód do zawarcia związku, a nawet, co strona czuła podczas składania przysięgi i jak przebiegały uroczystości weselne. Trzeba się też przygotować na pytania bardziej osobiste, np. czy współmałżonek kiedykolwiek korzystał z psychoterapii i jaki był jego stosunek do współżycia seksualnego?
Papierowa trójka dzieci?
Wnioski o unieważnienie kościelnego małżeństwa składają najczęściej osoby w wieku 30-49 lat. Pół na pół mężczyźni i kobiety. Ludzie różnych zawodów. W tej grupie są politycy i coraz częściej tzw. celebryci. Wśród nich Cezary Pazura, który dwa razy stawał na ślubnym kobiercu czy znany z serialu „Klan” aktor Jacek Borkowski. Ten ostatni, jak wyznał w telewizji śniadaniowej, zgodził się stanąć przed kościelnym sądem, bo „nie chciał robić przykrości pierwszej żonie”. Plotkarskie media podały ostatnio informację, że wniosek o unieważnienie kościelnego małżeństwa ma zamiar złożyć prezes TVP Jacek Kurski. Ten ostatni miałby chyba z tym największy problem, bo raczej trudno mu będzie udowodnić, że małżeństwo z Moniką Kurską, z którą ma troje dzieci, a które trwało 24 lata, istniało tylko na papierze. Jacek Kurski może próbować wykorzystać swoje znajomości wśród duchownych, jednakże po tym, jak papież zganił tego typu praktyki, podkreślając, że „naczelnym zadaniem trybunałów kościelnych jest zbawienie dusz”, mało który ksiądz będzie się narażał Franciszkowi.
W innej sytuacji znaleźli się znani podróżnicy Beata Pawli-kowska i Wojciech Cejrowski. Pawlikowska wyznała, że małżeństwem byli zaledwie kilka dni, a historię związku trzymali długo w tajemnicy. Po latach sąd biskupi anulował ich ślub. W trakcie procesu okazało się , że małżonkowie w świetle prawa nie byli parą, bo dokumenty z kościoła, w którym wzięli ślub, nigdy nie dotarły do urzędu stanu cywilnego.
Przed ołtarzem a nie w urzędzie stanu cywilnego
Od czasu ratyfikacji konkordatu między Polską a Stolicą Apostolską (w 1998 r.) ponad 70 proc. małżeństw zawieranych jest wyłącznie przed ołtarzem. To jeden z powodów tego, że Polacy stosunkowo często zwracają się do władz kościelnych o stwierdzenie nieważności małżeństwa.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 22
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto