A może pociągiem na urlop?
Od dwóch lat wzrasta liczba pasażerów kolei Coraz chętniej podróżujemy do pracy, na weekend i na wakacje Kolejarze mówią, że to efekt Pendolino, czyli nowego taboru i inwestycji na PKP.
Flirty, Darty i Pendolina, a do tego kilkaset nowych szynobusów i elektrycznych jednostek z klimatyzacją, gniazdkami do laptopów przy każdym siedzeniu i wygodnymi siedzeniami - to wszystko sprawiło, że Polacy po latach rozbratu znów wracają do pociągów. Jak podaje Urząd Transportu Kolejowego w roku 2016 z podróży po szynach skorzystało 292,5 mln pasażerów, czyli o 12 mln więcej niż rok wcześniej. W tym roku niemal na pewno przekroczona zostanie magiczna liczba 300 milionów pasażerów, bo pociągi są pełne, a kursuje ich znacznie więcej, niż rok temu.
- Kolej jest bardziej ekologiczna, a także bardziej bezpieczna, bo to samochody mają większe ryzyko wypadkowości - mówi prezes UTK Ignacy Góra. - Ważne, by przewoźnicy mogli oferować podróżnym coraz lepsze pociągi, coraz lepsze rozkłady jazdy, a częstotliwość jazdy składów powinna być jeszcze bardziej zadowalająca. Nie bez znaczenia są także remonty torów, które znacząco skróciły czas jazdy.
Nowoczesne pociągi jadą również przez Łódź. Choć przez lata uchodziliśmy za „kolejową pustynię“, a o naszym mieście mówiono, że Łódź ma dwa dworce - w Kutnie i w Koluszkach, to po wybudowaniu nowej Łodzi Fabrycznej, to się powoli zmienia. Na trasy przebiegające przez miasto skierowano najnowszy tabor, bo byle co na Fabryczny wjechać nie może. I nie chodzi bynajmniej o walory estetyczne, ale o wymóg posiadania zamkniętego systemu WC (nie może przecież nic wylatywać na tory na podziemnym dworcu czy w tunelu!), a także o niezawodność, bo awaria pociągu w tunelu mogłaby skończyć się dramatem, np. koniecznością wędrówki pasażerów po podziemiach. To niebezpieczne!
Pendolino także pojawił się w Łodzi, ale niestety tylko na miesiąc, z powodu remontu Centralnej Magistrali Kolejowej Warszawa - Katowice/Kraków. Być może w kolejnym rozkładzie jazdy ten pociąg zacznie odwiedzać nasze miasto regularnie, takie są przyjnajmniej pierwsze sygnały płynące z PKP Intercity. To się okaże, ale już teraz przez Łódź przejeżdża około 30 Flitrtów i Dartów dziennie. To bardzo nowoczesne i dość udane pociągi wyprodukowane w Polsce. Szczerze mówiąc niewiele ustępują one włoskiemu „Wahadełku“ (to właśnie po włosku pendolino), a są od niego znacznie tańsze. Za każdy z 20 składów Pendolino PKP Intercity zapłaciło 20 mln euro plus 13 mln euro za ich serwisowanie przez 17 lat (razem ok. 140 mln złotych za sztukę). Jeden Flirt, który naprawdę niewiele ustępuje „Włochowi“ kosztował nas razem z 15-letnim serwisem 80 mln zł za sztukę. Róznica znaczna, a tymczasem komfort podróży, jak i osiągi podobne, tym bardziej na naszych torach, gdzie standardem jest prędkość 160 km/h, a 200 km/h występuje tylko miejscami na CMK. Flirty i Darty bez problemu rozwijają 160, Pendolino teoretycznie mógłby i 250, ale gdzie?
Pasażerowie wciąż narzekają jednak na opóźnienia, których na kolei niestety nie brakuje i jak dotąd nie pojawił się taki, co by umiał je wyeliminować. Powodem są trwające właśnie latem remonty torów, a także awarie starego taboru. Choć klasycznych składów z lokomotywą i wagonami jest coraz mniej, to jednak wciąż są i to one głównie się psują. Awaria jednego pociągu powoduje, że inne czekają na stacjach przesiadkowych i powstaje efekt kuli śnieżnej. Usterka w Łodzi może odbić się nawet na Helu!
Kolej stara się przyciągać pasażerów. Trzy tygodnie temu wprowadzono bilet weekendowy o nazwie „Razem w Polskę“. Za 109 złotych możemy podróżować wszystkimi pociągami Intercity i TLK oraz regio o interregio od piątku wieczór do poniedziałku rano. Gdy dopłacimy jeszcze 80 złotych, mamy prawo jeździć także Pendolino, czyli Expresem Intercity Premium oraz EIC, czyli zwykłym ekspresem z wagonami. W ofercie są także bilety wekendowe tylko na IC (Flirty i Darty) oraz na TLK (klasyczne wagonowe) za 81 złotych oraz na regio (dawne osobowe) za 39 złotych. Gdy dopłacimy 6 złotych, możemy podróżować bez ograniczeń przez cały weekend także Kolejami Dolnośląskimi, Śląskimi, Wielkopolskimi, Arrivą i ŁKA. To korzystna propozycja zwłaszcza dla tych, co lubią kolej, a niekoniecznie kochają długie pobyty w jednym miejscu...
- Jadę do Krakowa pociągiem, choć mam samochód - mówi Andrzej Rożenek, którego spotkaliśmy w Intercity „Reymont“ jadącym z Łodzi Fabrycznej do stolicy Małopolski. - Czas jazdy autem jest dłuższy niż pociągiem, który do Krakowa dociera w 3,5 godziny, odpadają mi opłaty za parking, szukanie wolnego miejsca i mordęga po drodze w korkach. A wracając do domu mogę posiedzieć w internecie i wypić sobie piwko...