A po burzy przychodzi...
Komentarz redaktora Tomasza Malety
Kolejna burza i ulewa. Od poprzedniej, która zalała Białystok, minęło raptem 40 dni. Różnica między opadem z 7 maja, a tym wczorajszym, sprowadza się nie tyle do milimetrów wody na metr kwadratowy, a do tego, że ten pierwszy wydarzył się w niedzielę po południu i wieczorem. Czyli gdy ruch w mieście był stosunkowo niewielki. A i tak wtedy były kolosalne kłopoty z przejazdem przez miasto. Rekordowy deszcz, który wtedy spadł, nie mógł być alibi doskonałym na trudności komunikacyjne. Bo za chwilę pojawi się kolejny. A że pojawi się, to tylko kwestia czasu.
Od dawna mówią o tym naukowcy, jak też o tym, że Białystok nie jest przygotowany na potop. Ten wczorajszy zaczął się w południe i równie mocno dał się mieszkańcom we znaki. No bo ileż razy w ciągu roku muszą być zalewani w mieście, które w porównaniu do innych ma ledwie rzeczkę?