Adam Andruszkiewicz. W telewizyjnej debacie mało kto go przegada
Podlaski poseł Adam Andruszkiewicz dla swojego rówieśnika Bartłomieja Misiewicza, który niedawno „rządził“ w jednym z białostockich klubów, nie ma litości. Mówi, że polityk nie powinien zajmować się imprezowaniem. - Też miewam na to ochotę, ale coś za coś - wyjaśnia.
Paweł Kukiz uważa Adama Andruszkiewicza za nadzieję polskiej polityki. Łomżyńska posłanka Bernadeta Krynicka, choć do Kukiz’15 odczuwa sporą niechęć, o Andruszkiewiczu, z którym pracują w sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny, mówi z sympatią: - Inteligentny, kulturalny, młody człowiek - wylicza. I nawet Krzysztofowi Truskolaskiemu z Nowoczesnej, rówieśnikowi Andruszkiewicza, o swoim przeciwniku politycznym trudno powiedzieć coś złego: - Choć w żadnym razie nie zgadzam się z tym, co głosi na przykład Młodzież Wszechpolska - zastrzega - to z Andruszkiewiczem jesteśmy w stanie spierać się na argumenty, bez skakania sobie do gardeł. I mam nadzieję, że tę polską politykę kiedyś zmienimy - dodaje.
Jesteś młody, to się nie odzywaj
W telewizyjnych debatach niespełna 27-letniego Andruszkiewicza mało kto przegada. A występuje razem z największymi wyjadaczami z PO, PiS, czy PSL. Na nikogo nie krzyczy, nikomu nie przerywa, swoje jednak zawsze powie. W dodatku - składnie i z mocną zazwyczaj pointą. Mateusza Kijowskiego z KOD-u wysyłał do sprzątania warszawskich ulic - po to, by odpracował ciążące na nim alimenty. Grudniowy protest opozycji w Sejmie nazwał „pajacowaniem”. I apelował, by „męczennicy za 12 tysięcy złotych miesięcznie” te pieniądze zwrócili. Natomiast komentarze na temat Polski wypowiedziane przez Donalda Tuska, jako przewodniczącego Rady Europejskiej, nazwał „głupimi”.
Starsi z reguły politycy podczas debat z udziałem Andruszkiewicza uśmiechają się pod nosami i próbują wtrącać jakieś uwagi. Myślę pewnie, że młokosa tym dyskredytują. Oj, jak mocno się mylą.
- Bywa, że starsi posłowie patrzą na młodych z góry - przyznaje Adam Andruszkiewicz. - „Jesteś za młody, to się nie odzywaj” - słyszymy czasami. Ale ja z tym ostro walczę. Na szczęście w Kukiz’15 młodzi dostają swoje szanse. Nie jesteśmy tylko od podnoszenia ręki, pod dyktando, lecz choćby od reprezentowania ruchu w ogólnopolskich mediach.
Od hajlujących się odciął
Kim jest ów 27-latek, który z taką parą wchodzi w świat skostniałej polskiej sceny politycznej? Pochodzi z Grajewa. Ale studiował i skończył stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie w Białymstoku. I w tym mieście mieszka. W jednym z ogólnopolskich programów telewizyjnych Białystok bardzo zresztą zachwalał. - Wspaniałe miasto! - podkreślał i zachęcał do przyjazdu.
Przyznał też, że jej kibicem „Jagi”.
W szeroko rozumianej polityce działa już niemal... 10 lat. Zaczynał praktycznie jako dzieciak. I od początku ciągnęło go w kierunku ruchów narodowych. Jak tłumaczy, kiedy miał 14-15 lat mocno zainteresował się historią. Ale taką w bardzo patriotycznym wydaniu. Rodzinne tradycyjne zobowiązywały. Dziadek walczył o Polskę wolną od komunizmu. Po wielu latach tych ludzi nazwano Żołnierzami Wyklętymi.
Jest zastępcą przewodniczącego Komisji Łączności z Polakami za Granicą oraz członkiem Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Wchodzi w skład 17 zespołów parlamentarnych - od tego, który zajmuje się osobami głuchymi, kontaktami z Białorusią czy Iranem, do takich od budowy obwodnicy Łomży i trasy Via Baltica.
Imponowały mu takie postaci, jak Józef Piłsudski czy Roman Dmowski. Ten drugi do młodego chłopaka przemawiał jednak bardziej. Adam znalazł się więc w szeregach Młodzieży Wszechpolskiej.
- Pokazuje się nas jako wariatów, którzy raz do roku, z okazji Święta Niepodległości, podpalają Warszawę - mówił w jednym z wywiadów. - A ja chcę pokazać, że jesteśmy normalni, że mamy swój pomysł na Polskę.
Odciął się od tych aktywistów organizacji, którzy robią sobie zdjęcia ze swastyką, czy „hajlują”. - To głupota - stwierdził.
W Młodzieży Wszechpolskiej doszedł do stanowiska prezesa władz krajowych. Miał wtedy zaledwie 25 lat.
Ale już rok wcześniej kandydował do Parlamentu Europejskiego z listy Ruchu Narodowego. Sukcesu jednak nie osiągnął.
Tymczasem rękę do środowisk narodowych wyciągnął znany rockman Paweł Kukiz, który postanowił zostać politykiem. Jego zebrana naprędce ekipa zdobyła w Sejmie 42 mandaty i stała się tam trzecią siłą. 15,7 tys. głosów Andruszkiewicza było piątym wynikiem w woj. podlaskim. Większe poparcie otrzymały tylko nasze polityczne tuzy: Krzysztof Jurgiel, Dariusz Piontkowski i Jarosław Zieliński z PiS oraz Robert Tyszkiewicz z PO. Choć pewnie to zasługa nie tylko Andruszkiewicza, ale też i nazwiska Kukiza.
Za marynarkę ciągał nie będę
- Adaś to jeden z najaktywniejszych posłów - ocenia dzisiaj Paweł Kukiz. - Antysystemowiec z krwi i kości, patriota. Chłopak, który doskonale „czuje” ludzi - zwykłe, codzienne problemy Polaków i robi wszystko, by przywrócić im poczucie godności oraz wartości. Życzyłbym sobie, by po następnych wyborach Sejm był zapełniony posłami o tak wielkiej miłości do Polski.
Andruszkiewicza, z racji różnicy wieku, traktuje jak syna. - Zdarza się, że gdy nieco za bardzo ponosi go młodzieńcza ekspresja, dostaje lekkiego politycznego klapsa - żartuje Kukiz. Sam Andruszkiewicz w ugrupowaniu Kukiza czuje się bardzo dobrze. - Znajdują się tu ludzie o różnych poglądach - mówi. - Z jednej strony reprezentowana przeze mnie Endecja, z drugiej lewicowy Liroy. Spieramy się merytorycznie, ale jesteśmy w stanie się dogadać. Bo łączą nas ważniejsze sprawy, czyli dobro kraju. Dopóki Paweł Kukiz będzie miał siły do działalności politycznej, będziemy przy nim.
Specjalnie dobrego zdania o innych politykach nie ma. - Cynizm aż bije w oczy - tłumaczy. - Kiedy prywatnie rozmawia się z przedstawicielami różnych ugrupowań, mówią zupełnie co innego niż publicznie.
Nie ma litości także dla swojego rówieśnika - Bartłomieja Misiewicza, który całkiem niedawno „rządził” w jednym z białostockich klubów. - Zwykle tam, gdzie pojawia się alkohol, pojawiają się także dziwne zachowania - komentuje. - A jak ktoś ma dostęp do tajemnicy państwowej, to nieszczęście gotowe.
Mówi zresztą, że polityk imprezowaniem nie powinien się zajmować. - Też miewam na to ochotę, ale coś za coś. Jeśli obywatele powierzają mi mandat posła, to nie po to, abym balował, tylko ciężko pracował i nie wdawał się w różnego rodzaju brewerie.
Poseł Kukiz’15 nie wyobraża sobie, by nawet największego przeciwnika politycznego wyzwać, czy ciągać go choćby za marynarkę. - Jeśli polityk zaczyna używać słów obelżywych, to nie ma się co dziwić przeciętnym obywatelom - wykłada swój punkt widzenia. - Tylko, że to bardzo nieodpowiedzialne zachowanie, które może doprowadzić do prawdziwej tragedii. Niebezpiecznie zbliżamy się do pewnej granicy.
Dlatego uważa, że w naszej polityce niezbędna jest zmiana pokoleniowa. - A w Polsce chyba i wymiana elit - dodaje.