Adam B. powiesił psa na drzewie i bił rurą. Pójdzie do więzienia?
Trzech lat więzienia żąda mecenas Michał Kałużny dla zwyrodnialca, który w ub. roku skatował psa. Wyrok w tej sprawie zapadnie w poniedziałek.
- Tego czynu nie można nazwać inaczej niż barbarzyński, bezlitosny, przerażający, obrzydliwy i sadystyczny - mówił wczoraj w sądzie adwokat Michał Kałużny. Jest pełnomocnikiem oskarżyciela posiłkowego (towarzystwa ochrony zwierząt Animals), które chce ukarania Adama B. z Łośna pod Gorzowem.
2 września ub. roku ten 54-letni mężczyzna powiesił na drzewie psa swojego brata i wielokrotnie uderzał go metalową rurą.
Jak tłumaczył w sądzie miesiąc temu, zrobił to, bo zwierzę miało być agresywne, rzucić się na jego znajomego i podrzeć mu kurtkę (w rzeczywistości pies jest bardzo przyjazny i nawet nie warczy).
Gdy zmaltretowany czworonóg trafił pod opiekę lekarzy weterynarii, miał kilkanaście ran. - Przez jedną z nich widoczna była kość czaszki - opowiadała wczoraj w sądzie Agata Leraczyk z przychodni DogVet, gdzie fachowcy zaopiekowali się skatowanym zwierzęciem.
Stan psa był bardzo ciężki
Przez ponad cztery dni nie reagował on na otoczenie. - W skali od 1 do 10 ból, jaki mógł odczuwać, oceniłabym na dziesięć. Mechanizmy odczuwania bólu u psa są podobne jak u ludzi - tłumaczyła Agata Lera¬czyk. Na szczęście, zwierzę przeżyło i po miesiącu doszło do siebie. Dziś ma już nową opiekunkę i - w nawiązaniu do tragicznej sytuacji, w jakiej się znalazło - nowe imię: Mayday (odpowiednik sygnału S.O.S. w radiotelegrafii).
Mecenas Kałużny domaga się dla Adama B. kary trzech lat więzienia (najwyższej za to przestępstwo), dziesięcioletniego zakazu posiadania zwierząt oraz 5 tys. zł nawiązki (samo leczenie kosztowało 3 tys. zł). To kara zdecydowanie bardziej surowa od tej, o którą wnosiła wczoraj prokurator Agnieszka Cywińska. Ona z kolei chce dla Adama B. m.in. ośmiu miesięcy więzienia i publikacji wyroku w „Gazecie Lubuskiej”.
- Wnoszę, by sąd wziął pod uwagę zasadę prewencji ogólnej. Kara powinna odstraszać wszystkich potencjalnych sprawców podobnych przestępstw - podkreślał mecenas Kałużny, którego można nazwać adwokatem zwierząt (nie wziął za sprawę ani grosza).
Sędzia Magdalena Kowalczyk wyrok ogłosi w poniedziałek, 11 kwietnia.