Adam Bielan: Wcześniej żaden rząd nie zrealizował tylu obietnic co my
Upadł mit o tym, że Platforma to partia umiejąca lepiej zarządzać finansami od nas. Siłą rzeczy upada wiarygodność tego ugrupowania - mówi Adam Bielan, europoseł PiS.
Co jest właściwie główną osią obecnej kampanii?
Z jednej strony bilans czterech lat naszych rządów. Z drugiej - bilans rządów partii, która chce w wyniku tych wyborów wrócić do władzy, czyli koalicji KO-PSL. W skrócie: to dyskusja o wiarygodności oraz oczywiście o programach wyborczych - ale one są mocno skorelowane z wiarygodnością.
Oglądając spot wyborczy PiS z Januszem Rewińskim, to widać tylko dwie rzeczy: 500 plus oraz straszenie Platformą. Nic więcej. Tylko tyle z ostatnich czterech lat zostaje?
Nie, nasz dorobek jest zdecydowanie większy. Oczywiście, nasze programy społeczne cieszą się dużą popularnością, ale oprócz nich naszymi sukcesami są radykalne zmniejszenie deficytu budżetowego oraz obniżenie podatków. Nie sprawdziły się czarne wizje polityków Platformy, dziś finanse publiczne są zdrowsze niż za rządów tej partii, która pieniędzy na różnego rodzaju programy społeczne nie miała.
PO twierdzi, że PiS ma szczęście rządzić w latach koniunktury gospodarczej. Oni mieli pecha, bo na ich kadencję przypadł jeden z największych kryzysów gospodarczych - a mimo to zdołali przeprowadzić Polskę suchą stopą przez ogromny kryzys.
Napoleon zawsze powtarzał, że od generałów świetnie przygotowanych do tej funkcji woli takich, którzy mają szczęście. Wyborcy też powinni głosować na ugrupowania, które mają szczęście i świetne wyniki gospodarcze (śmiech). A serio to również za naszych poprzednich rządów dwóch latach 2005-2007 mieliśmy znakomite wyniki gospodarcze, więc to nie jest kwestia szczęścia, a dobrego rządzenia. W latach rządów PO-PSL deficyt budżetowy przekraczał nawet 7 proc. PKB. Za naszych czasów spadł do zera.
Do 0,4 proc. w 2018 r. - będąc precyzyjnym.
Ale rząd już zatwierdził budżet na rok 2020, w którym nie będzie deficytu.
Ten budżet trzeba jeszcze zrealizować.
OK - ale faktem jest, że w ubiegłym roku deficyt budżetowy był 10 razy mniejszy niż przewidywali eksperci Platformy. Oni mówili, że to będzie 100 mld zł, a było 10 mld. Deficyt to jedno. Za naszych czasów, w ciągu jednej kadencji, dochody budżetowe wzrosły o ponad 100 mld zł, czyli o ponad jedną trzecią - mimo że konsekwentnie w tym czasie obniżaliśmy podatki. To najlepiej dowodzi, że PO zwyczajnie nie umiała dobrze rządzić. Upadł mit o tym, że to jest partia umiejąca lepiej zarządzać finansami od nas - siłą rzeczy upada wiarygodność tego ugrupowania, a może wręcz sens jego funkcjonowania w polityce.
Mówi Pan o największej partii opozycyjnej, która w sondażach notuje regularnie lepsze wyniki niż pozostałe partie opozycji razem wzięte.
Tyle że to poparcie „kupują” sobie przekonując Polaków, że rzekomo to oni potrafią lepiej zarządzać finansami, że prowadzą skuteczniejszą politykę międzynarodową. Nasze cztery lata pokazały, że to nieprawda.
Proszę ocenić tę kadencję rządów PiS z perspektywy historyka. Co z niej zostanie za, powiedzmy, 10 lat? Na pewno 500 plus. Co jeszcze?
Gdybyśmy utracili władzę, to wcale nie jestem pewny, czy 500 plus zostanie - jestem wręcz przekonany, że nasi oponenci natychmiast rozpoczęliby rozbiórkę tego programu.
Nawet jeśli - choć zapewniają inaczej - to za 10 lat 500 plus dalej będzie pamiętane, jako punkt odniesienia. Ale coś więcej?
500 plus to tylko symbol dużych programów społecznych, które uruchomiliśmy w tej kadencji, polityki zrównoważonego rozwoju - czy to pod kątem grup społecznych, czy geografii kraju. To znacznie więcej niż samo 500 plus.
A w innych obszarach? W 2015 r. przejmowaliście władzę, mówiąc, że Polska to państwo z dykty, powiązane sznurkiem. Tyle że przez cztery lata to nie uległo zasadniczej zmianie.
Podstawowy parametr naszych rządów, czyli ocena obywateli, jest znakomita. Żadna inna partia nie miała tak wysokiego poparcia po trzech i pół roku swoich rządów jak my. Wynik, jaki zanotowaliśmy w eurowyborach w maju, był najlepszym, jaki osiągnęła jedna partia w historii polskiej demokracji. Nigdy dotąd tak wielu Polaków nie uważało, że sytuacja w kraju zmierza w dobrym kierunku. Mamy też najniższe bezrobocie w historii i bardzo mocny wzrost płac.
Dobrze Pan wie, że za 10 lat nikt o tym, co Pan teraz wymienił, nie będzie pamiętał. A co Polacy zapamiętają z tej kadencji?
To, że polska gospodarka kwitnie, a z owoców tego wzrostu korzystają coraz szersze grupy społeczne. Powstaje infrastruktura, tak jak Via Carpatia, Via Baltica, jak rozbudowa lotniska w Radomiu. Mamy odwagę podejmować tak wielkie projekty inwestycyjne, jak Centralny Port Komunikacyjny.
Cały czas Pan mówi o planach i założeniach. A ja pytam o przykład czegoś konkretnego, co zostanie na choć 10 lat.
Via Carpatia już jest oddawana do użytku. Budujemy też inne drogi, wiele z tych budów leżało odłogiem za rządów Platformy, choćby S12.
Naprawdę jest Pan przekonany, że Polacy Was popierają z powodu sukcesów Waszych rządów? Czy raczej dlatego, że traktują Was jako mniejsze zło - opozycja jest tak słaba, że nie mają wyboru.
Faktem jest, że miliony Polaków ostatnie cztery lata oceniają znacznie lepiej niż osiem lat rządów PO-PSL. Należymy do grona najszybciej rozwijających się gospodarek na świecie, rośniemy dużo szybciej niż kraje strefy euro. To dowód skuteczności naszych rządów - a Polacy wystawią nam za to ocenę w wyborach. Owszem, to też pochodna niskiej oceny opozycji. Ale gdyby partie opozycyjne były bardziej skuteczne, gdy były przy władzy, to też byśmy nie uzyskali tak świetnego wyniku w majowych eurowyborach.
Wybrali Was, bo Wasza polityka im się podoba, czy dlatego, że nie akceptują pomysłów opozycji?
To zawsze jest względne. Ale uczciwość intelektualna każe przyznać, że nie było do tej pory w Polsce rządu, który by zrealizował w tak dużym stopniu obietnice wyborcze jak my. My na tym zyskaliśmy dobre oceny wyborcze, jednak taka sytuacja jest dobra nie tylko dla nas, ale generalnie dla demokracji. Po 25 latach tzw. transformacji Polacy stali się niezwykle nieufni wobec polityków i partii politycznych, przestali im po prostu wierzyć. My odbudowaliśmy zaufanie do instytucji demokratycznych, czego dowodem jest rekordowa frekwencja w wyborach europejskich - dwukrotnie wyższa niż gdy rządzili nasi poprzednicy.
Bez dwóch zdań nawiązaliście świetny kontakt z Polakami, oni uważnie słuchają tego, co mówicie. Ale co z tego pozostanie na przyszłość?
Teraz pan próbuje mnie przekonać, że udaje nam się przez niemal cztery lata utrzymywać wysokie poparcie społeczne tylko samym PR-em. Ale to nie jest prawda.
Poparcie Wam też buduje 500 plus, jasne stanowisko w kwestiach światopoglądowych, brak atrakcyjnego pomysłu po stronie opozycji. Ale mam problem, żeby wymienić Wasze konkretne osiągnięcie, które będzie czymś ważnym również za dekadę.
Przecież kwestie światopoglądowe to też są konkrety. Tak samo jak choćby częściowa repolonizacja sektora bankowego - udział polskiego kapitału w tym segmencie rynku znacząco wzrósł i przekroczył 50 proc. w czasie tej kadencji. Ale też żeby uczciwie ocenić nasze rządy, to proszę nam dać osiem lat. Tyle czasu rządziła Platforma - żeby móc porównać nasz i ich dorobek powinniśmy również mieć możliwość rządzenia przez dwie kadencje. Choć oczywiście decyzja należy do wyborców.
Na potrzeby tego wywiadu załóżmy, że wyborcy oddają Wam władzę na kolejne cztery lata. I co zobaczymy na koniec przyszłej kadencji?
Inny model rozwoju gospodarczego. Przez ponad 20 lat Polska się rozwijała, były okresy, że PKB rosło równie szybko jak teraz, ale wtedy Polacy tego nie odczuwali. Ale my wprowadzamy zmianę w tym rozwoju. Dziś ze wzrostu korzysta znacznie więcej ludzi i znacznie więcej regionów niż dawniej. To ma kolosalne znaczenie choćby ze względu na spójność kraju.
Bardziej liczyłem, że opisze mi Pan, jak się poprawią sprawy związane ze służbą zdrowia, inwestycjami, badaniami, innowacjami itp. Bo samego modelu gospodarczego do garnka się nie włoży.
Proszę bardzo, możemy zrobić taki przegląd poszczególnych dziedzin. Choćby służba zdrowia - to nasz rząd wprowadził ustawę gwarantującą wzrost wydatków na służbę zdrowia do 6 proc. PKB w 2024 r.
Ustawa przeszła - ale w tym samym czasie kolejki do SOR-ów mocno się wydłużyły. Platforma czujnie Was za to krytykuje.
Dziś wydatki na publiczną służbę zdrowia są na rekordowym poziomie, przekroczyły już 100 mld zł rocznie.
Kolejki też są rekordowe.
Bo mamy wieloletnie zaniedbania, jeśli chodzi o kształcenie lekarzy. Wielu z nich po prostu wyjechało pracować za granicę, jednocześnie nie rozwijano studiów medycznych, tak żeby móc sprawnie rekompensować te straty. To dopiero za naszych rządów udało się to zmienić, zaczęły powstawać nowe kierunki lekarskie, choćby w Radomiu, liczba studentów zaczęła rosnąć. Ale w dwa-trzy lata zaległości nie da się nadrobić - przecież studia medyczne trwają sześć lat, a potem jeszcze specjalizacja. Nie ma się więc co spodziewać, że zobaczymy szybką poprawę, jeśli chodzi o dostęp do lekarzy. Ale zmiany nadejdą. Podobnie w innych dziedzinach. Choćby armia - dziś wydatki na nią są również na rekordowym poziomie. Umacnia się nasza pozycja w ramach NATO, mamy świetne relacje z USA, coraz nowocześniejszy sprzęt. To są namacalne konkrety.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień