Adam Kszczot inżynierem od 800 metrów. Nadchodzi czas mistrza
Niektórzy czekają tylko na to. W piątek na Stadionie Olimpijskim zaczynają się zmagania lekkoatletów. Od razu pokażą się polscy faworyci.
Adam Kszczot, który dzisiaj wystartuje w eliminacjach biegu na 800 metrów, zawsze wszystko ma zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach. Nic dziwnego - w końcu jest inżynierem. Może dlatego znalazł wspólny język z trenerem Zbigniewem Królem, hydrogeologiem. Dla obu Rio ma być podróżą życia - w portfolio brakuje im tylko olimpijskiego medalu.
Kszczot do Króla odezwał się kilka miesięcy po igrzyskach w Londynie. Aspiracje miał duże, był już wtedy zawodnikiem światowej czołówki, ale nie awansował do finału. Uznał, że formuła jego współpracy z trenerem Stanisławem Jaszczakiem, który zrobił z niego biegacza pełną gębą, wyczerpała się, szukał nowych bodźców. Kandydaturę Króla podsunął mu Paweł Czapiewski, rekordzista Polski na 800 m. - Adam był w niego wpatrzony jak w obrazek, ale na początku był negatywnie nastawiony do tego pomysłu - mówi Król. - Pewnie słyszał różne złe języki, jak to w środowisku. „Uważaj, on cię zarżnie” i tego typu rzeczy. Kszczot nie polegał jednak na opiniach innych ani intuicji. Siadł, rozpisał za i przeciw, przeanalizował wyniki byłych zawodników Króla. W końcu zadzwonił. Choć na początku był nieufny.
- Cały czas się docieramy - uśmiecha się trener. - To nie jest lekki zawodnik. Kiedy daję mu rozpisany program treningowy, to on zawsze stara się być krytyczny. Który trener by to wytrzymał? Jego krytyka nie jest jednak sztuką dla sztuki. On szuka argumentów, przesłanek, patrzy, co można by jeszcze poprawić. Czasem przegina i jak widzi, że przegina, to się wycofuje. I przychodzi moment, kiedy przestaje dyskutować. Dla mnie to też jednak jest korzystne, bo cały czas zmusza mnie do myślenia, nie pozwala, żebym stanął w miejscu.
Wspólnie zdobyli wicemistrzostwo świata w Pekinie, a ostatnio złoty medal mistrzostw Europy w Amsterdamie.Do Brazylii przyjechali już 31 lipca, trenowali 150 km od Rio, 700 m n.p.m, czyli na podobnej wysokości, na jakiej wcześniej szykowali się w Zakopanem.
- Proszę zwrócić uwagę, że ośmiusetmetrowcy rekordy życiowe biją najczęściej do 24. roku życia, zresztą Adam swój ma jeszcze z czasów z pracy z poprzednim trenerem - mówi Król. - Ale mistrzostwa czy igrzyska to już inna bajka. Bo to wymaga stażu, trzeba wytrzymać trzy biegi. Dlatego medale wielkich imprez zdobywają ci pod trzydziestkę.
Kszczot ma 27 lat.