Adrian P. oskarżony o zakatowanie 17-letniej koleżanki odwołał zeznania i nie przyznał się do winy [ZDJĘCIA]
Adrian P. oskarżony o zakatowanie 17-letniej koleżanki odwołał zeznania i nie przyznał się do winy [ZDJĘCIA]
Adrian P: nie zabiłem Alicji F. Zmuszono mnie do zeznań – wczoraj ruszył proces oskarżonego o zakatowanie 17-latki z Rybnika, do którego doszło przy garażach w okolicy ulicy Łokietka w nocy 3 lutego. Na sali sądowej nie wytrzymał ojciec zamordowanej, który wykrzyczał do oskarżonego: ty bydlaku, gnojku!
Rozprawa rozpoczęła się od odczytania skróconego aktu oskarżenia przez prokuratora. Oskarżył Adriana P. o zabójstwo dziewczyny poprzez duszenie i uderzanie głową o ścianę garażu. Szczegółowo wyliczał kilkadziesiąt obrażeń, licznych siniaków i zadrapań, jakie odkryto niemal na całym ciele ofiary: nadgarstkach, pośladkach, pachwinach, szui, klatce piersiowej, obojczyku. Ale zginęła od poważnych ran głowy i czaszki, miała złamaną szczękę, złamaną kość przy tchawicy, została uduszona własną krwią, płynącą z ran głowy, która zatkała jej drogi oddechowe. Gdy ją znaleziono, była naga, ciało było całe w siniakach, przykryto je kawałkiem plastikowego basenu.
Z wersji prokuratury wynika, że zaciekle walczyła z oprawcą, ale była zbyt słaba. Sprawca miał znajdować się pod wpływem alkoholowo-narkotykowego amoku. Używki wcześniej zażył w klubie Imperium. Tymczasem zapytany, czy przyznaje się do winy Adrian P., lekko się jąkając (ma wadę wymowy), ale pewnie, bez emocji, nawet nieco opryskliwym tonem stwierdził: - Nie przyznaję się do winy – powiedział Adrian P. - Chcę złożyć wyjaśnienia, ale nie będę odpowiadał na pytania sądu, oskarżyciela posiłkowego i prokuratora. Tylko na pytania swojego obrońcy – wyrecytował.
Opowiadał, że tego dnia był na dyskotece Imperium. Po wyjściu spotkał zapłakaną Alicję. Poprosiła, by odprowadził ją na przystanek. Poszli do parku koło Bazyliki, trzymali za rękę, całowali się, obściskiwali. Potem dotarli na Łokietka. W okolicy Żorskiej Alicja miała się zorientować, że zostawiła szal koło bazyliki. - Zapytała, czy się wrócę z nią poszukać szala, ale jej odmówiłem, bo miałem blisko do domu i byłem zmęczony – zakończył wyjaśnienia oskarżony, nie chcąc się odnosić w ogóle do zarzutu zabójstwa i posiadania broni (to drugi zarzut, podczas przeszukania miał nielegalną broń gazową włoskiej produkcji) - Chciałbym wycofać wcześniejsze zeznania w śledztwie, bo to były narzucone przez pana prokuratora i funkcjonariuszy, którzy mnie zatrzymywali – stwierdził. Chodziło o zeznanie, w którym przyznał się do zażywania narkotyków i tego, że kłócił się z dziewczyną, a później miał ją popchnąć, a ona już nie wstała. - niknięcia odpowiedzialności za zbrodnię. Na sali sądowej nie wytrzymał ojciec zamordowanej, który wykrzyczał do oskarżonego: ty bydlaku, gnojku! - Widział pan, jak zabijałem pana córkę? To czemu mnie pan obraża? - odpowiedział. Kolejna rozprawa 7 listopada.