O konsekwencjach upublicznienia przez resort sprawiedliwości rejestru pedofilów rozmawiamy z rzeszowskim adwokatem Ryszardem Lubasem
Na stronach internetowych Ministerstwa Sprawiedliwości pojawił się Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. Z fotografiami, danymi osobowymi, rzadko z miejscem obecnego pobytu. Ta inicjatywa ministerstwa budzi wątpliwości środowiska prawniczego?
Patrzę na to w inny sposób. Jeśli ktoś jest pedofilem lub z innymi dewiacjami seksualnymi, skazanym przez sąd, to wyrok dla niego uwidoczniony jest w Krajowym Rejestrze Karnym. Coraz częściej pracodawcy żądają od aplikującego o pracę wypisu z KRK o tym, czy był karany. Dostęp do takich danych nie jest trudny, więc tworzenie jakiejś równoległej do KRK listy osób karanych jest publicznym stygmatyzowaniem tych skazanych. Tym bardziej, że nie jest wiadomo, czy na liście skazanych za przestępstwa seksualne nie znalazły się osoby, które już odpokutowały za to, co zrobiły, czy ich dane nie zostały wykreślone z KRK i mają „czystą kartotekę”. Bo jeśli został wykreślony z KRK, a pojawił się na jakiejś ministerialnej, internetowej liście, to jest konflikt. Domyślam się, że w intencjach ministerstwa jest jakaś prewencja: „ludzie, strzeżcie się tego człowieka, bo on jest niebezpieczny”. Przypuszczam, że Rejestr Sprawców nie zawiera informacji, czy dany osobnik jest „gwałcicielem z wyboru”, czy też jego dewiacja jest wynikiem choroby. A wtedy unifikacja wszystkich skazanych, to już nadużycie. Według mnie ta lista, to populistyczne obejście zasad życia społecznego. Z oczekiwaniem na tani poklask gawiedzi. Mnie opowieści natury ideologiczno - propagandowo - politycznej do mnie nie przemawiają, bo sądy kogoś skazały, ten odbył karę i odpokutował, więc dlaczego karać go dodatkowo jakimś rejestrem? Dla jasności: dopóki delikwent figuruje w KRK, jego dane powinny być jawne, ale kiedy z KRK zostaje wykreślony, to upublicznianie jego danych jest naruszeniem jego praw. Lista nie precyzuje, czy to seryjny gwałciciel, czynny pedofil czy „tylko” frustrat, ściągający z netu pornografię dziecięcą, podaje tylko paragraf kodeksu karnego, z którego został skazany. A przez niektóre media lista już została okrzyknięta „rejestrem pedofilów”.
W dalszej części przeczytasz:
- o karze "dożywocia społecznego"
- o tym co czeka rodziny przestępców seksualnych, którzy zostali ujawnieni w rejestrze
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień