Adwokat walczy o uniewinnienie Samira S. przed Sądem Najwyższym
Jest kasacja w sprawie makabrycznej zbrodni z Gdańska, która w 2013 roku wstrząsnęła Polską. Obrońca skazanego na dożywocie Samira S. mówi o niewinności, ale prokuratury nie przekona.
„Sprawiedliwy” - tak ogłoszony w styczniu prawomocny wyrok dożywotniego więzienia dla Samira S. określił prokurator. Przeciwnego zdania jest adwokat rosyjskiego obywatela, który wytoczył najcięższe działa i przed Sądem Najwyższym zamierza się domagać jego uniewinnienia.
- Kasacja opiera się na trzech zarzutach. Pierwszy dotyczy tego, że ustalony przez sąd stan faktyczny oparty był na podstawie zeznań policjantów, którzy twierdzili, że Samir zwierzał im się w trakcie jazdy do Elbląga, gdzie wskazać miał miejsce ukrycia broni. Mój klient przyjmował 9 różnych wersji wydarzeń, a sąd dał wiarę właśnie tej - niezaprotokołowanej, opartej na rzekomej rozmowie bez tłumacza funkcjonariuszy, których wersje wydarzeń nie są do końca jednolite, bo w szczegółach są rozbieżności - mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” Arnost Becka, adwokat 35-letniego dziś skazańca.
Mecenas tłumaczy, że prezentowana przez policjantów wersja zdarzenia ma się w jego ocenie nijak do „układu ciał, bałaganu na miejscu zbrodni i czasu, jaki sprawca musiałby poświęcić na wejście do mieszkania ofiar, rozgoszczenie się tam, zabójstwo, zapakowanie wszystkich zrabowanych przedmiotów i wyczyszczenie wszystkich śladów”, co wykazać mógłby eksperyment procesowy, którego ani Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe, ani Sąd Okręgowy w Gdańsku nie zdecydował się przeprowadzić.
- Trzeci zarzut dotyczy faktu, że rzekomo zrabowany z miejsca zdarzenia przez Samira telefon komórkowy w momencie, kiedy mój klient znajdować się miał w autobusie do Elbląga w Kiezmarku, ok. 20 km od Gdańska, wciąż logował się do masztu w centrum miasta, gdy już dawno powinien znajdować się w zasięgu innego przekaźnika - dodaje obrońca.
Koordynatorka do spraw współpracy ze środkami masowego przekazu Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, asystent sędziego Joanna Organiak, wyjaśnia, że decyzja o przekazaniu kasacji do Sądu Najwyższego zapadnie po otrzymaniu akt sprawy i stanowiska oskarżenia.
- Wniesienie kasacji nie wstrzymuje wykonania wyroku i orzeczonej kary. Prokurator ma obowiązek złożenia pisemnej odpowiedzi i taka odpowiedź zostanie złożona w przyszłym tygodniu - zapowiada prok. Mariusz Marciniak z Pomorskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Gdańsku.
Niemal pewne jest, że śledczy twardo obstawać będą przy surowym skazującym wyroku dożywotniego więzienia z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie nie wcześniej niż po 35 latach za kratami. Oskarżający Samira S. prokurator Włodzimierz Wróbel nazwał orzeczony w styczniu prawomocny wyrok „sprawiedliwym”: - Prawie 25 lat wykonuję ten zawód i widok tej dziewczynki robił piorunujące wrażenie. W aktach sprawy jest takie zdjęcie, na którym uwidoczniono zwłoki całej rodziny, i kto je zobaczył, wyrobił sobie odpowiednie zdanie - powiedział wówczas dziennikarzom.
Zwłoki małżeństwa K. i jego 16-miesięcznej córeczki odnalezione zostały w mieszkaniu przy ul. Długiej w Gdańsku. Cała trójka zabita została strzałami w głowę z pistoletu. Nazajutrz w Elblągu zatrzymany został Samir S. W jego mieszkaniu zabezpieczono zrabowany z miejsca zbrodni sprzęt elektroniczny, wart ok. 60 tys. zł, i militaria, których kolekcjonerem był zamordowany Adam K. Zatrzymany - według relacji policjantów - miał wskazać im miejsce ukrycia użytej broni.
- Zezwierzęcenie to za małe słowo - powiedział o zbrodni rozpatrujący apelację obrony sędzia Włodzimierz Brazewicz, który podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji. Ten uznał zbrodnię za dokonaną z „niskich pobudek”, wskazując na rabunkowy motyw działania Samira S.
Do sprawy wrócimy.
Samir S. wskazuje miejsce ukrycia narzędzie zbrodni