Afera biurowcowa wróciła do stolicy
Krzysztof Żuk, prezydent Lublina: Muszę brać pod uwagę polityczny kontekst tej decyzji.
Nie Lublin, ale Warszawa będzie rozstrzygać, czy prezydent Lublina Krzysztof Żuk naruszył dyscyplinę finansów publicznych, czy też tego nie zrobił. Chodzi o tzw. aferę biurowcową. Zajmie się nią Międzyresortowa Komisja Orzekająca przy Ministrze Finansów. A nie, jak wcześniej wskazano, Regionalna Komisja Orzekająca w Lublinie.
- Muszę brać pod uwagę polityczny kontekst tej decyzji, która będzie wydana przez komisję przy ministerstwie - przyznaje Żuk.
Na początek niezbędne przypomnienie istoty „afery biurowcowej”. Chodzi o sprawę wynajęcia przez ratusz 14 tysięcy mkw. powierzchni w budynku powstającym przy ul. Wieniawskiej. Umowa została podpisana latem 2014 roku. W 2015 roku ratusz ją rozwiązał.
Urząd Zamówień Publicznych uznał, że umowa jest w zasadzie zleceniem robót budowlanych, gdyż biurowiec dopiero powstaje. Sprawa trafiła do Regionalnej Komisji Orzekającej w Lublinie. Żuk i sekretarz miasta Andrzej Wojewódzki stanęli przed nią z zarzutem naruszenia dyscypliny finansów publicznych. RKO ich uniewinniła.
To nie zamknęło postępowania. Sprawa trafiła do Głównej Komisji Orzekającej w Warszawie, która uznała, że chodziło o budowę, a nie wynajem biurowca i tym samym prawo zostało złamane. Sprawa wróciła do Lublina.
Okazuje się jednak, że lubelska RKO - gdzie Żuk wcześniej został uniewinniony - nie będzie prowadziła postępowania. Powód? Kończy się kadencja jej członków. I sprawę przekazano do Warszawy.
- Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony - poinformowało biuro prasowe MF.
Oskarżyciel wniósł o wymierzenie kary upomnienia. To najłagodniejsza sankcja z możliwych. Najsroższą jest zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi. I to na okres od roku do pięciu lat. Taki werdykt zamykałby drogę Krzysztofowi Żukowi do pełnienia takich funkcji, jak np. prezydent miasta.
- I PiS może w ten sposób skutecznie wykluczyć Krzysztofa Żuka z życia samorządowego. Sprawa biurowca może mieć daleko groźniejsze konsekwencje niż np. wygaszenie mandatu prezydentowi Żukowi przez wojewodę lubelskiego - przekonuje nas anonimowo jeden z lubelskich działaczy PO.
- Spekulowanie na temat wymiaru kary przed wydaniem orzeczenia byłoby przedwczesne - ucięły służby prasowe MF.
Żuk przypomina, że dwa razy został już w tej sprawie uniewinniony. - Nie doszło do naruszenia przepisów prawa, a także nie było żadnej szkody ani wydatku publicznego. Chciałbym wierzyć, że w dalszym postępowaniu wszczętym przez wiceministra finansów, orzeczenie także będzie uniewinniające - twierdzi Żuk i zapowiada jednocześnie walkę w WSA i ewentualnie NSA w przypadku niekorzystnego dla niego rozstrzygnięcia.