Agnieszka Bialik

Agnieszki Radwańskiej marzenia o Szlemie i medalu w Rio

Agnieszka Bialik

Krakowska tenisistka Agnieszka Radwańska podsumowuje bardzo udany miniony sezon i opowiada o ambitnych celach na następny rok.

- Sześć meczów - sześć zwycięstw dla drużyny Indian Aces - to pani bilans z elitarnej ligi ITPL. Jakie wrażenia po powrocie z Azji?
- Świetne, to super sprawa! Chciałam spróbować czegoś innego. W meczach ligi ITPL każdy z nas sam wychodzi na kort, ale walczymy dla całej drużyny. Kapitalna była atmosfera każdego z meczów. To świetny patent zwłaszcza dla kibiców. Frekwencja była spora, zwłaszcza w Indiach. Pojedynek Federera z Nadalem oglądało 18 tysięcy widzów! Już kiedy wchodzili na kort, wrzawa była niesamowita, trudno to opisać. Kibice bardzo żywiołowo reagowali na każde uderzenie. Była dobra zabawa, okazja, by potrenować, ale walczyliśmy na serio. O każdego gema, bo to one liczyły się w końcowym rachunku. Szefowie ligi sporo inwestują w te rozgrywki, więc każdy z nas się starał, by wypaść jak najlepiej.

- Obok Nadala była pani największą gwiazdą swojej drużyny. Jaki Hiszpan jest prywatnie?
- Poza kortem to wyluzowany gość. Kiedy jednak wchodzi na kort, widać, że jest skupiony na tym, co robi, chce wygrać. Tak prywatnie to świetny kompan, dobrze się bawiliśmy.

- Po kilku latach zakończyła pani współpracę z agencją Lagardere i podpisała w Azji kontrakt z potentatem - IMG. W tej agencji są już największe gwiazdy tenisa m.in. Serena Williams, Maria Szarapowa czy Novak Djoković. Skąd taka zmiana?
- Dużo się działo ostatnio w światowych agencjach, także w Lagardere. Postanowiłam, że po kilku latach pora spróbować czegoś innego. Dlatego związałam się z IMG, jedną z najlepszych na świecie. Nadal moim menedżerem będzie Stuart Duguid, z którym pracowałam w Lagardere. W IMG jestem traktowana jak gwiazda.

- Sylwestra i Nowy Rok spędzi pani w Tajlandii. Później, po raz pierwszy w karierze, zamiast do Australii czy Nowej Zelandii, poleci pani do Chin. Skąd taka zmiana w przygotowaniach do Australian Open?
- Miałam duży dylemat w tym roku, gdzie rozpocząć nowy sezon. W ostatnich latach zaczynałam od Pucharu Hopmana. W ubiegłym z Jurkiem Janowi-czem wygraliśmy ten turniej, 2 lata wcześniej z Grzegorzem Panfilem dotarliśmy do finału. Wiadomo jednak, że Hopman to bardziej pokazówka niż turniej. Tym razem chciałam zagrać na punkty. Dlatego wybrałam turniej w Chinach, w Shenzen. Zaczyna się 3 stycznia, Ula też tam zagra. Sylwestra i Nowym Rok spędzę w Tajlandii, w Hua Hin. To dwudniowa pokazówka, w której oprócz mnie zagrają także Kerber, Venus Williams i Errani. Po Chinach zagram tradycyjnie w Sydney i w wielkoszlemowym turnieju w Melbourne.

- Do tej pory była pani podporą naszej drużyny w Pucharze Federacji i miała ogromny udział w awansie Polski do Grupy Światowej. Niestety, po porażce ze Szwajcarią spadliśmy do Grupy Światowej II. Już 6-7 lutego zagramy mecz na Hawajach z USA. Wystąpi pani w tym spotkaniu? Kto będzie faworytem?
- Trudno mi powiedzieć, czy zagram. Będziemy decydowali na bieżąco. Zobaczymy też, jak wypadnę w Australian Open. W przyszłym roku są igrzyska w Rio i nie ukrywam, że Fed Cup nie jest mi po drodze. Nie da się grać wszystkiego. Wiadomo, że w pewnym momencie trzeba coś odpuścić, by wygrać w czymś innym. Na pewno nie będziemy faworytkami z USA. Zobaczymy, jaki skład wystawią, ale mają tyle świetnych zawodniczek, że u nich drugi czy trzeci skład będzie mocny.

- Pani główne cele na 2016 rok?
- Niezmienne, aż nudne - wygrana w Wielkim Szlemie i dodatkowo medal igrzysk.

- Na IO zagra pani tylko w singlu?
- W singlu na pewno, chciałabym też wystąpić w mikście, a jeśli się uda, to i w deblu. O starcie w Rio za decyduje odpowiedni ranking. Nie wszystko będzie zależało ode mnie.

Rozmawiała: Agnieszka Bialik

Agnieszka Bialik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.