"Akt zgonu" prezydenta Bydgoszczy z zażaleniem. Gdzie są granice debaty politycznej?
Prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie wystawienia prezydentowi Bydgoszczy "politycznego aktów zgonu". Prezydent apeluje o ściganie winnych, politycy PiS mu wtórują, ale... wskazują, że sam Bruski wspiera nieprzebierający w słowach KOD.
- Nienawiść wśród ludzi jest coraz większa, ona dotyka także samorządowców. Oczywiście nie zgadzam się z tym rozstrzygnięciem prokuratury i złożyłem kolejny raz zażalenie przeciwko umorzeniu. Ale to nie jest jedyny przypadek, gdzie jestem bezpośrednio atakowany tego typu zachowaniami - stwierdził w poniedziałek (23.08) podczas konferencji prasowej Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy.
"Polityczne akty zgonu" Młodzież Wszechpolska opublikowała w internecie; wystawiono je także dziesięciu innym prezydentom polskich miast. Bruski określa ten fakt "sianiem nienawiści".
Nóż i młotek w majlach
"Akt zgonu" dla prezydenta Bydgoszczy nie jest jedynym przypadkiem agresji wobec jego osoby. Wpływają do niego majle od osób, które - jak podkreśla - prokuratura zna z imienia i nazwiska.
- Niestety, tego typu zachowania są przez prokuraturę umarzane. To jest coś, co rodzi emocje negatywne, przeżywa to też moja rodzina... Nie powinno być tak, że tego typu reakcje pozostają bezkarne - mówi Rafał Bruski.
W treściach majli pokazanych podczas konferencji pojawiają się sformułowania np. "więc niech pani kupi nóż 14,5-centymetrowy i zajeb prezydenta Bydgoszczy w ramach wdzięczności za taki stan rzeczy" albo "a prezydenta Bydgoszczy powinno się zajeb... siedmiocentymetrowym nożem waląc go w głupi łeb trzynaście razy. A po czym głupi łeb rozjeb... młotkiem tak, aby mózg trysnął na okna jego gabinetu w Urzędzie Miejskim".
Pierwsze nosi datę 1 marca 2019 roku, umorzone w grudniu tego samego roku, podobnie jak drugie.
- Stąd moje pytanie do pana ministra Zbigniewa Ziobro: gdzie jest ta granica, na co można pozwolić? Ludzie, którzy są autorami, chodzą po ulicach, są bezkarni, a umarzanie tego typu spraw powoduje, że czują się oni coraz pewniej. Może to się tak skończyć, w przypadku każdego samorządowca, którego to dotyczy, jak skończyło się to w Gdańsku. Mój apel - skończmy z tego typu zachowaniami i skutecznie skazujmy tego typu osoby za tego typu zachowania - stwierdza Rafał Bruski.
"Żołnierze-śmieci" - te słowa nie powinny paść
- Pan minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro dysponuje gigantycznym funduszem, zwanym "Funduszem Sprawiedliwości". Można powiedzieć, że de facto jest to gigantyczny fundusz wyborczy. Nie słyszałem, żeby środki te były przeznaczane dla tych, którzy potrzebują pomocy, ale są po to, żeby działać na rzecz poprawy swojego wizerunku, notowań jego kolegów - ocenił podczas tej samej konferencji Paweł Olszewski, bydgoski poseł PO, zapowiadając złożenie interpelacji w tej sprawie.
Olszewski skrytykował ostatnie słowa Władysława Frasyniuka, który polskich żołnierzy i pograniczników stojących na granicy z Białorusią "śmieciami". - Te słowa nie powinny paść - stwierdził poseł.
Zaangażowany politycznie
Politycy PiS komentując apel Rafała Bruskiego i mówiąc o narastającym zjawisku "mowy nienawiści", w zasadzie zgadzają się z prezydentem Bydgoszczy. Zwracają jednak uwagę na zachowania drugiej strony.
- Prezydent Bruski jest jednym z najbardziej zaangażowanych politycznie prezydentów miast, co wiele razy pokazywał czynnie biorąc udział w manifestacjach KOD-u - podkreśla Jarosław Wenderlich, podsekretarz stanu w Kancelarii Premiera i szef bydgoskiego klubu radnych PiS.
Minister podkreśla: - Pan prezydent wielokrotnie się oburza, kiedy zwracamy uwagę na działania prezydenta Torunia, Michała Zaleskiego, który z jednej strony potrafi brać udział w urodzinach Radia Maryja, a z drugiej - spotkać się z premierem Donaldem Tuskiem. W ten sposób wydeptuje sobie ścieżki.
Wenderlich mówi, że w przypadku "mowy nienawiści" trzeba apelować o opamiętanie się. - Oczywiście, prezydent ma prawo składać zażalenie na decyzję prokuratury, jeżeli żyje w stanie strachu czy bojaźni, choć osobiście wolałbym, żeby prokuratura zajęła się ściganiem bandytów - mówi. - Ja też dostaję czasami dość dziwne wiadomości, ale osoby publiczne powinny być "gruboskórne".
Granice zostały przekroczone
Nie tak dawno zerwano tablice z nazwiskami posłów w siedzibie PiS przy Gdańskiej w Bydgoszczy. Ktoś oblał chodnik klejącą substancją przy wejściu. - Granice debaty publicznej zostały przekroczone - ocenia Piotr Król, poseł PiS, którego biuro mieści się przy Gdańskiej. - Jako poseł staram się nie doprowadzać do aktów wrogości. Oczywiste jest, że żaden człowiek nie powinien życzyć śmierci drugiemu, nawet jeśli się nie zgadzają.
Król jednocześnie apeluje do prezydenta Bydgoszczy, żeby nie brał udziału w manifestacjach KOD, podczas których wykrzykuje się pod adresem obozu władzy "rzeczy obrzydliwe".
Z kolei Paweł Bokiej, bydgoski radny PiS, jednoznacznie stwierdza, że nie wolno przekraczać pewnych granic. - Jeżeli dochodzi do sytuacji, w których ktoś obawia się utraty życia, obawia o rodzinę, to oczywiście jest to stan niedopuszczalny - mówi. - Trzymam kciuki za prezydenta Bydgoszczy, żeby jego działania doprowadziły do zatrzymania i ukarania sprawców. Mimo różnic politycznych jednym głosem powinniśmy krytykować takie zachowania i surowo karać winnych.