Aktor w sieci. Widz na zapleczu. Co robią artyści w czasie pandemii?

Czytaj dalej
Fot. Nadesłane
Dorota Witt

Aktor w sieci. Widz na zapleczu. Co robią artyści w czasie pandemii?

Dorota Witt

- Na egzaminie wstępnym do szkoły aktorskiej stanęłam przed Haliną Machulską. Pamiętam ogromny stres. I ciepły, życzliwy uśmiech pani Haliny - mówi Aleksandra Pustoła. Aktorka warszawskiego Teatru Temat, absolwentka Szkoły Aktorskiej Haliny i Jana Machulskich oraz Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, polonistka i logopedka pochodzi z Włocławka.

Piszą o tobie: „Romantyczna dusza uwięziona w XXI wieku”...
To w nawiązaniu do spektaklu „Wiły, rusałki, baby wodne i inne polki” w reż. Urszuli Hajdukiewicz, wystawionego w 2018 roku w Teatrze Collegium Nobilium Akademii Teatralnej w Warszawie. Staraliśmy się w tym spektaklu odpowiedzieć na pytanie o miejsce kobiety we współczesnym świecie odwołując się do słowiańskości i pokazując, jak bardzo jesteśmy zakorzenieni w swoich rdzennych tradycjach. Rzeczywiście jest we mnie niespokojna dusza. Często słyszę, że także moja uroda przywodzi na myśl dawne lata, że jestem jakby wyjęta z minionych epok, z czasów wojennych czy nawet przedwojennych. Z jednej strony podoba mi się to, bo fascynują mnie minione epoki. Z drugiej strony szkoda, że aktorzy tak często są oceniani przez pryzmat warunków, swojego emploi. Myślę, że teatr daje aktorom szansę wykazania się w roli, do której - na pierwszy rzut oka - nie pasują. To cenne doświadczenia i bardzo często najciekawsze wyzwania. Rola filmowa wbrew warunkom zdarza się jednak rzadziej.

W czasach pandemii teatr, jaki znaliśmy zamarł, a jego kondycja finansowa podupadła. Aktorzy znaleźli się w trudnej sytuacji. Jak sobie radzisz?
Gram w niezależnym Teatrze Temat w Warszawie. Jesteśmy grupą młodych ludzi, głównie z jednej szkoły, tworzącą spektakle pod wodzą Renaty Dymnej, z którą poznałam się przy okazji obrony dyplomu. I choć dziś wszyscy zastanawiamy się, jak po pandemii będzie wyglądała kultura, a w szczególności teatr, to jesteśmy dobrej myśli. Nie przestajemy działać i mamy już swoje plany. Ja, jako aktorka również dubbingowa, staram się ciągle rozwijać i obecnie przygotowuję się do nagrywania audiobooków.

Rzeczywiście jest we mnie niespokojna dusza. Często słyszę, że także moja uroda przywodzi na myśl dawne lata, że jestem jakby wyjęta z minionych epok, z czasów wojennych czy nawet przedwojennych.

Co robicie, by widzowie o was nie zapomnieli?
Staramy się aktywizować społeczeństwo do czynnego udziału w kulturze. Rozpoczynamy nowe projekty, m.in. pokazujemy online realizacje wierszy dla dzieci. To krótkie żartobliwe formy, a humor potrzebny jest dziś wszystkim. Obecna sytuacja może przynieść widzom nową jakość - mają teraz okazję poznać naszą pracę od kuchni, bo w sieci pokazujemy także fragmenty prób do nadchodzących premier. Odbywają się one oczywiście indywidualnie, przed ustawioną gdzieś w plenerze kamerą. Mamy co próbować, bo przed całym tym szaleństwem zdążyliśmy zaplanować dwa spektakle. W „Ławeczce” Aleksandra Gelmana gram razem z kolegą z roku, Bartłomiejem Kanią. Tę sztukę reżyseruje Renata Dymna, która porusza się często wokół tematów, bliskich i mnie: nieoczywista kobiecość czy skomplikowane relacje damsko-męskie. Próbujemy nie tylko przed kamerą, w pojedynkę, ale też przez telefon.
Próby do spektaklu przez telefon?
Właśnie tak. Co prawda przez słuchawkę nie da się odebrać tej energii, którą sobie przekazujemy na scenie, nie czuć chemii, jaka się między nami tworzy, ale takie próby dają możliwość osłuchania się z tym, co ma do powiedzenia partner, z jego emocjami i to właśnie one pozwalają odbić się partnerowi i stworzyć swoją odpowiedź, niezbędną część roli. Łatwiej jest się też uczyć tekstu, gdy robi się to w parze, nawet jeśli tylko przez telefon.
Skończyłaś polonistykę na UMK w Toruniu, miałaś zostać logopedką. Skąd pomysł, by jednak zostać aktorką?
Pracuję jako logopeda. Jednak marzenie o aktorstwie było we mnie od zawsze. Miałam 4 lata, gdy po raz pierwszy stanęłam na scenie w stroju biedronki. Nie pamiętam dokładnie przedstawienia, pamiętam emocje, czar sceny, która mnie urzekła. Mamy we Włocławku Teatr Impresaryjny im. Włodzimierza Gniazdowskiego. Chodziłam tam, kiedy mogłam. Z tamtych czasów pamiętam przede wszystkim zapach teatru. Coś wspaniałego. Zaraz po maturze zdawałam do Szkoły Aktorskiej Haliny i Jana Machulskich, dostałam się. Sytuacja rodzinna nie pozwoliła mi wtedy wyjechać do Warszawy, dlatego studiowałam polonistykę w Toruniu (najpierw na specjalności logopedycznej, a na drugim stopniu – teatrologię i copywriting). Miłość do sceny we mnie została (zwłaszcza, że tak blisko Collegium Maius UMK jest Teatr im. Wilama Horzycy...). Swoich pierwszych mistrzów poznałam w Studium Teatru Zaczarowany Świat w Toruniu, m.in. wspaniałą Annę Magalską, aktorką teatru im. Horzycy. Wtedy wiedziałam już, że muszę zawalczyć o marzenia. Pracę magisterską - z zakresu audiowizualizacji w teatrze – broniłam już będąc w szkole Machulskich.

Największym stresem dla wszystkich wtedy zdających była ostatnia część - improwizacja aktorska na temat zadany osobiście przez panią Halinę Machulską. Nie tylko była w komisji (wśród doskonałych aktorów, co dodatkowo tremowało), ale jej głos w ocenie tego zadania był najważniejszy. Pamiętam, że nasza improwizacja się spodobała: bardzo rozbawiliśmy panią Halinę.

Jak ci poszło na egzaminie w teatralnej?
Bardziej pamiętam ten pierwszy zdany egzamin. Największym stresem dla wszystkich wtedy zdających była ostatnia część - improwizacja aktorska na temat zadany osobiście przez panią Halinę Machulską. Nie tylko była w komisji (wśród doskonałych aktorów, co dodatkowo tremowało), ale jej głos w ocenie tego zadania był najważniejszy. Pamiętam, że nasza improwizacja się spodobała: bardzo rozbawiliśmy panią Halinę. To niezwykle ciepła, uśmiechnięta, życzliwa szczególnie młodym, osoba. Bardzo zależało jej na tym, by wprowadzić nas w świat aktorstwa.
Jakie wyzwania przed tobą w tym trudnym ciągle czasie?
Aktualnie z grupą kolegów aktorów z Teatru Temat przygotowujemy projekt artystyczny w ramach programu dotacyjnego Narodowego Centrum Kultury „Kultura w sieci”. To wstępny etap przygotowań. Planujemy emisję słuchowisk, czytanie poezji i literatury, w planach jest także nagranie cyklu piosenek. Poza wersją audio, chcemy zrealizować też nagrania video - do pokazania głównie w mediach społecznościowych. Projekt zakłada bardzo dużą grupę odbiorców - od młodzieży po dorosłych, z uwzględnieniem osób niewidomych i niesłyszących. Zapraszam serdecznie do śledzenia naszych poczynań w social mediach – na Facebooku i Instagramie.

Dorota Witt

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.