Mnóstwo urzędów w regionie dostało wczoraj mejle o bombie.
Sądy w obu lubuskich stolicach, siedziba marszałka w Zielonej Górze, magistrat w Gorzowie, ratusz w Dobiegniewie – to tylko niepełna lista lubuskich urzędów, które wczoraj w ciągu kilku godzin były paraliżowane na skutek mejla wysłanego przez niezidentyfikowanego sprawcę. W każdym przypadku informował on o podłożeniu ładunku wybuchowego. W północnej stolicy regionu z ratusza trzeba było ewakuować około 200 osób! Podobnie było w innych – choć nie we wszystkich – instytucjach.
Takich alarmów jest coraz więcej. Podobnego mejla otrzymały wczoraj instytucje praktycznie w całej Polsce. W samej Warszawie było ich kilkadziesiąt. Tylko w Gorzowie policja i straż pożarna zostały postawione już drugi raz w ciągu 16 dni. 23 maja „dowcipniś” powiadomił policję o podłożeniu bomby na dworcu kolejowym. Informacja okazała się nieprawdziwa. Sprawca został zatrzymany w ciągu niespełna dwóch godzin. Był kompletnie pijany.
– Te fałszywe alarmy to sprawka frustratów, którym wmawiano, że ich życie nie będzie nudne. Tymczasem okazało się, że są oni tym życiem bardzo znudzeni – mówi Piotr Klatta z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Gorzowie.
Za wszczęcie fałszywego alarmu grozi do ośmiu lat więzienia.
Co za dowcipniś postawił na nogi całe Lubuskie?
!
- Takie fałszywe alarmy były już w naszym regionie, ale w takiej skali zdarzyły się po raz pierwszy. One bardzo mocno destabilizują region - mówi dr Piotr Klatta, który w Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Gorzowie wykłada na kierunku bezpieczeństwo narodowe. Wczoraj głupi żart niezidentyfikowanego sprawcy (do 19.15 nie było informacji o zatrzymaniu kogokolwiek) postawił na nogi straż pożarną oraz policję w niemal całym Lubuskiem.
Najpierw Żary i Gorzów
Pierwsza informacja przyszła z Żar. - Urząd Skarbowy otrzymał maila o podłożeniu bomby w placówce - mówiła nam Aneta Berestecka, rzeczniczka żarskiej policji.
Podobnego maila otrzymały też skarbówki oraz sądy w całej Polsce. Tuż po południu o podobnym mailu informował „GL” prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki. Choć Rządowe Centrum Bezpieczeństwa przekazywało, aby nie przeprowadzać ewakuacji, budynek magistratu w centrum miasta i tak opuściło około 200 osób. Wcześniej to samo zrobiono w przypadku gorzowskich sądów przy ul. Chopina oraz Mieszka I. Na miejscu były wszystkie służby ratownicze: policja, straż pożarna, pogotowie ratunkowe. Były też specjalne grupy antyterrorystyczne.
O 13.26 informacja o podłożeniu ładunku wybuchowego w ratuszu dotarła do strażaków OSP w Dobiegniewie. - Nakazano nam opuścić budynek. Część pracowników poszła do domu. W tej chwili policjanci nie wpuszczają nas do urzędu - mówił nam na gorąco Leszek Waloch, burmistrz Dobiegniewa.
To nie wszystko. Przed 14.00 dotarła do nas informacja, że wiadomość o bombie otrzymało również Muzeum Twierdzy w Kostrzynie.
- Po mieście jeździ straż pożarna i policja - donosili z kolei Czytelnicy ze Strzelec Krajeńskich. Tu fałszywy alarm bombowy postawił na nogi sąd.
Maile w Zielonej Górze
Nie inaczej było w południowej stolicy Lubuskiego. Po południu policjanci sprawdzali budynki zielonogórskich sądów. Tu jednak robili to bez przerywania rozpraw. Niczego podejrzanego nie znaleźli. Mail dotarł też do urzędu marszałkowskiego.
Alarm był w centrum Świebodzina, gdzie maila z informacją o podłożeniu bomby odczytano w agencji mającej siedzibę pod gabinetem burmistrza.
Tak było też w kraju
Wrażenie (i przerażenie) wywoływać może lista z samego tylko Lubuskiego. Ale takie sytuacje były wczoraj w całej Polsce. Tylko w Warszawie mail o bombie rozesłano do 33 instytucji. Poza tym na liście były też: Poznań, Gdynia, Katowice, Kraków, Wrocław, Koszalin. Wymieniać można byłoby długo... - Takie alarmy wszczynają osoby, które chcą wyładować frustrację, którym mówiono, że ich życie nie będzie nudne, a okazało się, że oni się życiem znudzili - mówi dr Klatta z PWSZ w Gorzowie. Według niego wpływ na takie zachowania ma kilka czynników.
Pierwszy? - Ludzie, którzy decydują się na wszczynanie takich alarmów chcą „poczuć moc sprawczą”. Drugi czynnik: - Mamy w kraju rozchwiany system wartości. Młodzi ludzie słyszą z ust polityków, że państwo działa tylko teoretycznie, więc postanawiają to sprawdzić. Poza tym czują się bezkarni - mówi Klatta.
Trzeci czynnik? - Młodzi, bo to oni najczęściej wszczynają te alarmy, próbują sobie nawzajem zaimponować. Nie zdają jednak sobie sprawy z tego, jakie mogą być tego konsekwencje - słyszymy od wykładowcy PWSZ. Kara za wszczęcie fałszywego alarmu to osiem lat więzienia.
Są także pociski
* Rodzice z Toporowa przesłali do naszej redakcji list dotyczący niewybuchu, który do szkoły przyniósł uczeń. Twierdzą, że pani dyrektor wydała polecenie, by uczeń... wyniósł niewybuch z budynku. Nie zarządziła też ich zdaniem ewakuacji, „czym narażono życie i zdrowie dzieci”. Rodzice są oburzeni faktem, że do dziś nie otrzymali klarownych wyjaśnień sytuacji, a „sprawę próbuje się zamieść pod dywan”.
Dyrektor placówki Małgorzata Kozołubska przedstawia nam inną wersję wydarzeń. – Po pierwsze nie był to jeden uczeń, a grupa chłopców. Po zorientowaniu się, że może to być niewybuch, to ja wyniosłam go na zewnątrz i umieściłam w odpowiedniej odległości. Od razu zawiadomiłam policję, pytając też, czy ewakuować szkołę. Dostałam polecenie pilnowania pocisku do czasu przyjazdu funkcjonariuszy – wyjaśnia dyrektor. Jak zaznacza, patrol policyjny zjawił się w błyskawicznie. Po jego przybyciu podjęto decyzję o przejściu wszystkich uczniów i pracowników do drugiego skrzydła budynku. Po chwili zjawili się także saperzy. Zadecydowali, że ewakuacja nie jest konieczna. – Uczniowie przynieśli przedmiot do pokoju nauczycielskiego, by okazać go nauczycielce historii. Chciały dowiedzieć się, co to jest - dodaje M. Kozołubska. Podkreśla, że nie ma pojęcia, skąd wzięła się informacja, że miałaby kazać wynieść pocisk jednemu z uczniów.
* Wersję pani dyrektor potwierdza policja. - Dyżurnego policji poinformowała dyrekcja. Na miejsce niezwłocznie skierowano patrol , w którym znajdowali się policjanci z nieetatowej grupy rozpoznania minersko-pirotechnicznego. Odległość od budynku szkolnego, a także innych zabudowań nie powodowała zagrożenia, które zmusiłoby do ewakuacji szkoły - mówi asp. Łukasz Szymański, rzecznik policji w Świebodzinie.
Po rozpoznaniu okazało się, że niewybuch znaleziony przez ucznia jest pociskiem moździerzowy prawdopodobnie z okresu II wojny światowej.