
W PRL, aby być wynalazcą i ewentualnie kiedyś mieć jakieś z tego profity, należało co roku wnosić do Urzędu Patentowego opłaty za ochronę autorską swoich wynalazków. W pierwszym roku 60 zł, w następnym 90 zł, a po pięciu latach już 400 zł. Inżynier Aleksy Krawczuk policzył, że za piętnaście lat będzie musiał do swojego wynalazku dołożyć 2700 zł.
Odwiedził mnie w Muzeum Petros Psyllos, młody białostocki wynalazca. O czym może rozmawiać historyk z przedstawicielem technicznej awangardy? Okazało się, że o wszystkim! Nas zaczął (mnie wciągać, a jego wkręcać) temat aplikacji cyfrowej z adiodeskrypcją. Rozmowa był inspirująca, bo Petros Psyllos oprócz wiedzy i fantazji jest uroczym młodym człowiekiem. Ale jedną z inspiracji, która przyszła mi do głowy, już po tym spotkaniu, jest właśnie ten felieton.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień