Aleks Joanna - oszustka, która udawała chorą na raka
Przez lata udawała chorą na glejaka i wyłudzała pieniądze od fundacji i organizacji charytatywnych. Aleksandra D. była podopieczną Drużyny Szpiku. Policja sprawdzi, czy nie oszukała też innych fundacji.
Przez kilka lat udawała chorą na nowotwór mózgu. Funkcjonowała pod fałszywą tożsamością, wyłudzając pieniądze i prezenty od sponsorów fundacji oraz organizacji charytatywnych. Uwierzyły jej Drużyna Szpiku, celebryci i politycy, a także setki ludzi o dobrym sercu, wspierający chorych. Aleksandra D. podająca się m.in. za Joannę Dawidowicz, została zdemaskowana przez Fundację Chustka. Za dokonane oszustwa grozi jej do 5 lat więzienia.
Lekcja zaufania
Aleksandra D. znana też jako „Aleks” to 29-letnia mieszkanka powiatu wągrowieckiego. Kilka dni temu oświadczenie w jej sprawie opublikowała Drużyna Szpiku, której kobieta była podopieczną. Aleks weszła w szeregi fundacji w listopadzie 2015 roku. Przez cały ten czas udawała chorą na glejaka – nowotwór mózgu.
Poznańska fundacja na rzekome leczenie, leki i dojazdy do lekarza przekazała jej ok. 7 tys. złotych oraz prezenty od sponsorów, jak laptop czy okulary korekcyjne. Wiadomo, że kobieta wyłudzała pieniądze także od osób prywatnych, którzy uwierzyli w jej fałszywą historię.
– Była dla nas, jak ktoś bliski. Bywała u nas w domach, jadła posiłki z moimi dziećmi, spała u jednej wolontariuszki, inna wyprawiła jej w swoim domu urodziny. Bardzo mocno żyliśmy jej historią – przyznaje Dorota Raczkiewicz, szefowa Drużyny Szpiku.
– Nie chodzi o pieniądze. One nie były duże. Chodzi o zaufanie. Zanim wyszło na jaw, że Aleks jest oszustką, wydawało mi się, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach, że to jest niemożliwe. To dla nas bardzo trudna historia i duża lekcja
– dodaje.
Oszustwo 29-latki było prawie doskonałe. Kobieta założyła fikcyjne konto na facebooku nie tylko sobie, ale także zmyślonej rodzinie oraz koleżankom z oddziału onkologicznego, których wpisy o jej stanie zdrowia miały uwiarygodnić historię o chorobie. Nosiła peruki, nauczyła się mówić i bełkotać, jak osoba po operacji mózgu, nosiła specjalistyczne plastry, które podaje się po wkłuciach. Zgubiło ją sfałszowanie zaświadczenie ze szpitala.
Fałszywa dokumentacja
W listopadzie ubiegłego roku Aleksandra D. zwróciła się do kolejnej fundacji. Tym razem była to warszawska Chustka. Ucięła kontakt, gdy fundacja poprosiła o dokumentację medyczną.
– Zapaliło mi się światełko, że coś jest nie tak. Choć nie chciała już naszej pomocy, zaczęliśmy ją obserwować. Dwóch niezależnych psychologów potwierdziło, że to może być oszustka. Musieliśmy mieć jednak pewność, co do choroby
– mówi Agnieszka Olejnik, prezes Fundacji Chustka.
Jej kolejnym krokiem było poinformowanie o sprawie fundacji z Poznania Dum Spiro Spero, która po jakimś czasie zdobyła jedno zaświadczenie medyczne. Dokument okazał się sfałszowany, a Drużyna Szpiku, której Aleks była podopieczną, zgłosiła sprawę na policję.
– Aleksandra D. usłyszała zarzuty oszustwa i posługiwania się sfałszowanym dokumentem. Przyznała się do winy – mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Fikcyjna zbiórka
Historia Aleksandry D. to w ostatnich tygodniach kolejne tego typu oszustwo, które wyszło na jaw.
Tysiące ludzi z całej Polski – w tym sportowcy, aktorzy, dziennikarze i politycy – wpłacali pieniądze na leczenie wzroku dla Antosia. Jak się okazało, chłopiec nie istnieje, a zbiórka była oszustwem. Wcześniej zdjęcie chorego na siatkówczaka Antosia obiegło media w całej Polsce. Rodzice chłopca mieli zbierać pieniądze na operację w USA.
W akcji #bojesieciemnosci wzięło udział wiele znanych osób. Piłkarz Robert Lewandowski i jego żona Anna wpłacili 100 tysięcy złotych. W akcję włączyli się m.in. były premier Kazimierz Marcinkiewicz, Katarzyna Tusk, Cezary Żak i Artur Barciś. Zebrano setki tysięcy złotych. Sprawę ujawniła pozarządowa organizacja „Się Pomaga”, do której wcześniej zgłosił się organizator zbiórki. Mężczyzna nie chciał jednak przekazać dokumentacji medycznej, dlatego jego wniosek został odrzucony. Sprawę wyjaśnia policja.