Kiedy po Facebooku rozeszła się wiadomość o sukcesie Aleksandra Frąszczaka w Kijowie, cieszył się cały powiat strzelecko-drezdenecki.
Aleksander Frąszczak, 22-letni saksofonista z Gościmia koło Drezdenka. Syn właścicieli lokalnej piekarni i cukierni.
Absolwent Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Strzelcach Kraj., strzeleckiego Liceum Ogólnokształcącego im. Rataja oraz Akademii Muzycznej im. Lipińskiego we Wrocławiu.
Obecnie mieszkaniec Wrocławia. Od tygodnia laureat międzynarodowego konkursu instrumentalistów w Kijowie.
Był jedynym uczestnikiem z Polski. Gdy przed konkursową prezentacją przysłuchiwał się konkurentom, myślał: są nieźli. Zajął drugie miejsce.
To nie pierwszy i na pewno nie ostatni sukces muzyka, chociaż pytany o konkursy, nagrody, wykręca się od odpowiedzi.
Co innego Wiesław Pietruszak, który jest sercem i mózgiem wieloletniego festiwalu muzyki kameralnej w Drezdenku, organizowanego przez stowarzyszenie Sauerianum.
- Olek występował na Warszawskiej Jesieni (legendarny festiwal muzyki współczesnej - dop. red.), a tam nie zaprasza się pierwszego lepszego muzyka - mówi z uznaniem Pietruszak. Frąszczaka pamięta jako utalentowanego chłopca, który już na początku muzycznej drogi miał „to coś”.
Na tegorocznym festiwalu w Drezdenku saksofonista wystąpił razem z kolegą, pianistą i kompozytorem, Kamilem Bednorzem. Zaprosił na koncert m.in. byłego profesora ze strzeleckiej szkoły Jana Kupczyńskiego.
Muzycy zagrali choćby kompozycje Bednorza. Publiczność tak się ożywiła, że dostojne mury kościoła nic a nic jej nie krępowały. - Szkoda, że tego nie nagrywaliście - mówiła po koncercie jedna z pań z wyrzutem do Pietruszaka.
- Olek występował na Warszawskiej Jesieni (legendarny festiwal muzyki współczesnej - dop. red.), a tam nie zaprasza się pierwszego lepszego muzyka - mówi z uznaniem Pietruszak.
Aleksander Frąszczak nie ukrywa, że lubi koncertować. Z tytułem licencjata w kieszeni chce sobie zrobić przerwę przed „magisterką”, żeby właśnie grać, brać udział w konkursach.
Jako wirtuoz saksofonu nie bardzo może liczyć na etat w filharmonii (w klasycznych orkiestrach nie ma saksofonu, który jest dość młodym instrumentem). Na pewno będzie więc pedagogiem, no bo z samego grania raczej trudno się utrzymać.
Ale to w przyszłości. Na razie muzyk rodem z Gościmia przymierza się do konkursu w Tel Awiwie, a wieczorami pracuje jako barman w jednym z wrocławskich klubów.
ZOBACZ WIDEO: Piknik Chopinowski Filharmonii Gorzowskiej