Aleksandr Łoktajew już nie pali. Szykuje się do powrotu
Lada dzień w barwach Falubazu znowu będzie ścigał się Jarosław Hampel. Ale w jego cieniu szykuje się jeszcze jeden powrót.
24 lipca 2015 roku pamiętam doskonale, bo to dzień moich urodzin. Wynik kontroli antydopingowej. THC. Niedowierzanie, złość. Zdruzgotany Sasza, który przepraszał kibiców. Padło wiele gorzkich słów, ale niedługo kończy się zawieszenie Aleksa i kibice znów będą mogli zobaczyć go na torze.
- Aleks zimą był w Rosji, gdzie cały czas przygotowywał się fizycznie, grał w hokeja i ćwiczył ze swoją siostrą, która profesjonalnie zajmuje się tańcem akrobatycznym. Wiosną Sasza przyjechał na Ukrainę. Nadal intensywnie szlifuje formę, biega, pływa. Jest bardzo skoncentrowany na tym, by być w doskonałej kondycji fizycznej. Plan jest taki, by w czerwcu przyjechał do Polski na motocross i potem, gdy regulamin pozwoli, zaczął treningi przy W69 - mówi menedżer zawodnika Radosław Szwoch.
Nowa szansa
Utalentowany zawodnik z Bałakowa trafił do Zielonej Góry, gdy miał zaledwie 16 lat, z dala od rodziny, miasta nad Wołgą, które tak dobrze znał, musiał sobie poradzić. I zrobił to, bo ma charakter. Waleczny, zadziorny, nieustępliwy. Jak na żużlowca przystało. - Mój pierwszy zagraniczny klub to Zielona Góra. Chcieli młodego, szybkiego rosyjskiego zawodnika i znaleźli. Poważnie, to zdobyłem mistrza Rosji juniorów raz (miał wtedy 11 lat - red.), potem znów i nadszedł rok 2010, jak związałem się z Falubazem. Tak to trwa…- wspominał w jednej z wielu naszych rozmów.
Zielonogórscy kibice od początku przyjęli go serdecznie. Gdy z powodu regulaminu trafił na roczne wypożyczenie do Bydgoszczy, wywiesili mu na prezentacji transparent z napisem „Sasza czekamy, za rok się spotkamy”, który potem dostał na pamiątkę. - Był tym bardzo podekscytowany. Stwierdził, że nawet sam będzie całą noc prowadził na lotnisko do Warszawy, bo z wrażenia nie zaśnie - mówi Adam Kaczmarek. W ramach Fundacji Falubaz Pomaga prowadzi on akcję „Spełnij marzenie z Falubazem”, dzięki której kibice mogą wejść do parku maszyn i spotkać się z drużyną.- Aleks to jeden z najbardziej obleganych zawodników, doceniany za bezpośredniość i efektowną jazdę. Rok temu postawił klub i kibiców w niezręcznej sytuacji, ale wierzymy, że dobrze wykorzysta szansę, którą znowu dostaje - dodaje.
Polacy to świetni ludzie
Dostaje ją w Zielonej Górze, w Polsce, którą tak bardzo ciągle lubi: - Czym jest dla mnie Polska? Najświetniejszym, najlepszym i najtrudniejszym, bardzo fajnym, wspaniałym i do końca niezrozumiałym krajem. To miejsce jest takie moje. A Polaków podziwiam za pracowitość, za zaangażowanie w różne sprawy, za otwartość. Polacy to są po prostu świetni ludzie - powtarzał w wywiadach. Jego zdanie o naszym kraju, o nas się nie zmieniło, mimo trudności, których też tu doświadczył. Tak, jak nie zmieniło się to, że Sasza chce osiągać najlepsze wyniki i znów poczuć fantastyczną atmosferę, którą zapewniają tylko kibice z Zielonej Góry. - Ich wsparcie jest niesamowite, dodaje energii na torze. A ja chcę się za to odwzajemnić i dostarczyć im jak najwięcej dobrych wrażeń, pozytywnych emocji, których tak pragną - oby jego słowa wkrótce się sprawdziły.
Czas goi rany
Ciekawe, czy Łoktajew już zapomniał słowa Roberta Dowhana, szarej eminencji i najważniejszego człowieka w Falubazie. Po wpadce dopingowej nie zostawił na żużlowcu suchej nitki. - Nie ma dla niego miejsca w Falubazie - oznajmił Dowhan. Tak ostre słowa były zaskoczeniem, bo wcześniej klub stanął murem za Patrykiem Dudkiem.
Czas goi rany. Nie tak dawno Dowhan w wypowiedzi dla „Przeglądu Sportowego” dał do zrozumienia, że Rosjanin może liczyć na kontrakt w Zielonej Górze. - Nie będziemy robić nerwowych ruchów, skoro niedługo będzie do dyspozycji Łoktajew - odpowiedział na pytanie o plany transferowe klubu po tragedii Larsena.