Aleksandra Kurzak: Śpiewaka najlepiej zrozumie drugi śpiewak. Żyjemy trochę na walizkach
Aleksandra Kurzak, światowej sławy śpiewaczka operowa wprawdzie pochodzi z Dolnego Śląska (konkretnie Brzegu Dolnego), ale na Górnym Śląsku będzie można ją usłyszeć. Już jutro. 3 maja zaśpiewa w NOSPR w Katowicach.
W wieku 7 lat rozpoczęła naukę gry na skrzypcach i fortepianie. Ukończyła z wyróżnieniem Wydział Wokalny Akademii Muzycznej we Wrocławiu oraz Hochschule für Musik und Theater w Hamburgu. Jeszcze podczas studiów zadebiutowała jako Zuzanna w Weselu Figara na scenie Opery we Wrocławiu, u boku swojej mamy i nauczycielki Jolanty Żmurko jako Hrabiny. Dzisiaj Aleksandra Kurzak występuje na najważniejszych scenach operowych świata m. in. w Teatro alla Scala, wiedeńskiej Staatsoper, Teatro Real w Madrycie, Opery w San Francisco czy Opery w Los Angeles.
Połączył ich „Napój miłosny”
Dzięki operze poznała też swojego przyszłego męża. Połączył ich „Napój miłosny”, opera Donizettiego, wystawiona w londyńskiej Covent Garden.
Kiedy jednak Roberto Alagna, jeden z najwybitniejszych tenorów naszych czasów, postanowił oświadczyć się Aleksandrze Kurzak po zaledwie dziesięciu dniach znajomości, w jej głowie pojawiła się myśl, że... chyba zwariował.
- Ale z drugiej strony ja też nie potrzebowałam czasu na przemyślenie swej odpowiedzi - dziś wspomina ze śmiechem.
- Stwierdziłam, że chcę założyć rodzinę. Wiek goni, dzwon bije, co mam do stracenia?! Już byłam rozwódką, więc nie było mowy o sytuacji, że nagle trafia strzał Amora, a w tle rodzina, dzieci i wynikają z tego wielkie problemy. Nie byłam na szczęście w takiej sytuacji. Postanowiłam spróbować szczęścia. I nie żałuję - podkreśla śpiewaczka.
Łączenie życia zawodowego z życiem prywatnym, powoduje czasem, że przenosi się problemy z pracy do domu. Ale nie w tym duecie.
- Gdy wiążą się ze sobą dwie osoby wykonujące ten sam zawód, to z jednej strony jest łatwiej, bo nikt tak dobrze nie zrozumie drugiego człowieka , jak ta druga osoba tej samej profesji - mówi.
- Śpiewaka najlepiej zrozumie drugi śpiewak. To naprawdę specyficzny zawód. Są oczywiście blaski i cienie. My z Roberto poznaliśmy się w momencie, kiedy każde z nas znało swoje miejsce. Ja znałam go już jako wielką gwiazdę z telewizji, z czasów, gdy sama byłam studentką. Wydaje mi się, że większe problemy, nuta rywalizacji, jakaś artystyczna zazdrość, może pojawić się, gdy związek rodzi się między młodymi, dopiero rozpoczynającymi swoją drogę, ludźmi- dodaje artystka.
Często z Roberto śpiewają razem, co powoduje, że pojawiają się podwójne nerwy.
- Dlatego trzeba dbać o najmniejsze rzeczy. Sen jest bardzo ważny w pracy śpiewaka. Jeśli ktoś źle spał, to spektakl może być słabszy. Bo trzeba być w formie na sto procent. Tu wszystko tak naprawdę odgrywa rolę - zdradza.
W mężu Aleksandrę Kurzak najbardziej ujmuje poczucie humoru, uśmiech i pozytywne nastawienie do świata. A wkurza?
- Roberto jest zodiakalnym Bliźniakiem. Dwie osobowości. I to mnie irytuje, bo czasem mówi jedno, a robi drugie. Prozaiczny przykład: mówi, że jemy obiad, a sam wstaje od stołu, by pójść do sklepu. Bywa roztrzepany, ma typowo artystyczną duszę. A ja z kolei jestem osobą bardzo twardo stąpającą po ziemi. Czasami pojawia się mała rozbieżność, ale da się z tym żyć - stwierdza Aleksandra Kurzak.
Kuchnia włoska króluje
Tworzą niezwykły duet. Polka i Francuz o sycylijskich korzeniach. Wygląda jak niezła mieszanka wybuchowa. Rodzice Roberto są urodzonymi Sycylijczykami, on z kolei urodził się już we Francji.
- Ale poprzez wybrany zawód, ciągłe podróże, te granice nieco się przetarły. Roberto już tak funkcjonuje od ponad 35 lat, ja natomiast od dwudziestu. Bywanie niemal non stop gdzieś w świecie, powoduje, że żyjemy trochę na walizkach. Wiadomo, że staramy się przekazywać i pielęgnować pewne tradycje. Na przykład dzielenie się opłatkiem podczas świąt Bożego Narodzenia, czy święconka, która musi być na stole wielkanocnym. To są rzeczy, które wyniosło się z domu rodzinnego. A w kwestiach kulinarnych obecnie króluje u nas kuchnia włoska z polskim akcentem. Ja jestem niesamowitą fanką makaronów - opowiada, dodając, że z mężem czują się przede wszystkim obywatelami świata.
Ich pierwsza wspólna płyta
Artystka przyznaje, ze bywają momenty zwątpienia, gdy ma serdecznie dosyć wszystkiego i najchętniej trzasnęłaby drzwiami. - Ale to trwa sekundę. Śpiewanie jest moją wielką pasją i ciężko byłoby bez tego żyć - podsumowuje.
Kilka miesięcy temu z Roberto wydała pierwszą ich wspólną płytę, „Puccini in Love”, na której znalazły się największe duety miłosne Pucciniego z „La Bohème”, Madama Butterfly”, „Manon Lescaut”, a także z rzadziej wykonywanych oper jak „Fanciulla del West”, „La Rondine” czy „Il Tabarro”.
A jutro, 3 maja Aleksandra Kurzak uświetni swoim występem Galę Operową „Czasy Moniuszki” w sali NOSPR.