Aleksandra Szwed została gwiazdą telewizji już jako dziecko. Czy to znaczy, że miała stracone dzieciństwo?
Niedawno obchodziła 25-lecie kariery. Niemożliwe? A jednak. To dlatego, że zaczęła występować w telewizji, mając zaledwie... pięć lat.
Wszyscy pamiętamy ją przede wszystkim jako rozbrykaną dziewczynkę, która była ozdobą popularnego niegdyś serialu „Rodzina zastępcza”. Dzisiaj jest już piękną i dorosłą kobietą. Aktorski talent i naturalny wdzięk wykorzystuje dzieląc swój czas między telewizję, kino i estradę. Bo jak sama mówi – chce czerpać z życia garściami.
- W żartach mówię o sobie, że jestem kobietą pracującą, która żadnej pracy się nie boi. (śmiech) Jest w tym sporo prawdy. Im więcej różnych rzeczy robię, tym mam z tego większą frajdę. Uważam, że każdy z nas powinien sprawdzać się na różnych płaszczyznach. Dzięki temu można bardzo dużo dowiedzieć się o sobie, sporo się nauczyć, a poza tym – za kilka lat nie będziemy żałować, że czegoś nie spróbowaliśmy –deklaruje w Plejadzie.
*
Swoją egzotyczną urodę zawdzięcza tacie, który jest Nigeryjczykiem. Niestety: mama rozstała się z nim, kiedy Ola miała zaledwie rok. Pięć lat później dziewczynka sama wybrała sobie nowego tatę. Kiedy nowy partner mamy pojawił się u nich w mieszkaniu, Ola powiedziała do niego: „Nigdzie nie pójdziesz, zostaniesz z nami”. A następnym razem: „Ty nie jesteś wujek, tylko tata”. I tak zostało.
- Po latach dowiedziałam się, że w momencie, gdy to usłyszał, pomyślał, że właśnie tak, to jest to miejsce i kobieta, z którą chcę być. A to jest jego dziecko i nie jest ważne, że nie jest z nim spokrewnione. I ja zawsze się czułam jego dzieckiem, córeczką tatusia. Kiedy moja mama się denerwowała, że mogę sobie z czymś nie dać rady, mój tatuś z kamienną twarzą i stoickim spokojem mówił: „Ania, to jest nasze dziecko, ona sobie ze wszystkim poradzi” – opowiada Ola w „Fakcie”.
Rodzice wychowywali ją w poszanowaniu inności. Jak mantrę powtarzano jej, że nie wolno oceniać człowieka po tym, jak wygląda. Dlatego od dziecka śmiało stawiała czoła rasistowskim uprzedzeniom. A w czasie, kiedy dorastała, niestety natrafiała na nie od czasu do czasu. Raz nawet przeżyła mrożącą krew w żyłach sytuację.
- Trafiłam na ulicy na bandę kiboli, którzy - byłam przekonana, że mnie zabiją, rzucali sobie mną jak szmacianą lalką, krzycząc różne dziwne rzeczy. Przechodziłam z rąk do rąk aż w końcu się przewróciłam. Wtedy jeden z nich, który stał najbliżej, zobaczył mnie i powiedział „Co wy, k*wa, telewizji nie oglądacie? Przecież to nasz murzyn jest!” – śmieje się w „Twoim Stylu”.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień