Alergia i astma. Niestety możemy już mówić o epidemii
Rośnie liczba osób z alergią i astmą - katar, kaszel i problemy z oddychaniem to tylko niektóre objawy, z którymi muszą się mierzyć chorzy, szczególnie wiosną. Alergie to coraz poważniejszy problem, który dotyka w szczególności dzieci. Według WHO nawet jedna trzecia mieszkańców Ziemi cierpi na różne formy alergii. Niestety, nadal duża część pacjentów - nawet około miliona nie jest zdiagnozowana, nie wie o swojej chorobie. To źle, bo wcześnie wykryta astma pozwala na rozpoczęcie leczenia, które pozwoli zachować zdrowie - lepsze i na dłużej. - Dlatego, gdy niepokoją nas duszność, kaszel czy alergie, warto wybrać się do lekarza - radzi Piotr Dąbrowiecki z Wojskowego Instytutu Medycznego, przewodniczący Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP.
- Patrząc na skalę zjawiska, nie tylko lekarze powinni dyskutować o tym, jak zapobiegać alergii i astmie, ale również: osoby zajmujące się odżywianiem, ochroną środowiska, przemysłu i energetyki. Specjaliści tych dziedzin powinni wspólnie dyskutować nad poprawą środowiska i atmosfery, które mają wpływ na pojawianie się nowych uczuleń. Tymczasem nasza atmosfera stale się pogarsza, a wobec tego musimy przygotować się na to, że populacja osób z alergią i astmą będzie rosła. Średnio co 10 lat podwaja się liczba osób z tymi chorobami, a współcześnie, w XXI wieku, możemy już mówić o epidemii - mówi nasz rozmówca.
Dzięki rozwojowi medycyny lekarze mogą oferować coraz nowsze leki. - Szczególny postęp nastąpił w leczeniu astmy oskrzelowej, bo możemy stosować bardzo zaawansowane leczenie biologiczne. Obecnie pacjenci mają dostęp do trzech zaawansowanych terapii biologicznych wykorzystujących przeciwciała monoklonalne, które zmniejszają przeciwciała klasy IgE (są odpowiedzialne za proces uczulenia i objawy astmy alergicznej); blokują aktywność interleukiny 5 (odpowiedzialnej za wzrost, różnicowanie, dojrzewanie, aktywację i przeżywalność eozynofilów, które są głównymi komórkami układu odpornościowego biorącymi udział w rozwoju zapalenia w oskrzelach osób chorych na astmę) oraz zmniejszają stan zapalny w płucach, a przez to zmniejsza się również ilość zaostrzeń choroby, objawów astmy, a jakość życia chorych znacznie się poprawia - wyjaśnia nasz rozmówca.
- Dziesięć lat temu nie mieliśmy takich możliwości, zatem możemy mówić o przełomie na miarę epoki. Bardzo mnie cieszy ten postęp, bo mówimy o leczeniu najciężej chorych - mówi dr Piotr Dąbrowiecki. - Jedna z moich pacjentek od dziecka leczyła się na alergie, miała atopowe zapalenie skóry, była uczulona na roztocza kurzu domowego, miała ciężką postać astmy, brała już wszystkie leki na astmę w najwyższych dawkach i nie było efektów. Ze względu na chorobę nie mogła wykonywać żadnego większego wysiłku fizycznego, bo nawet najmniejszy wywoływał duszności. Dlatego unikała aktywności, przez co przybierała na wadze. Dodatkowo przez atopowe zapalenie skóry często była wykluczona z grupy.
Dla dziewczynki miało to bardzo negatywny wpływ na psychikę. Później jako dorastająca dziewczyna chciała tańczyć, bawić się, żyć pełnią życia, a nie mogła, bo choroba jej to uniemożliwiała.
- Ilość elementów, na które musi zwracać uwagę osoba chora, żeby nie zaostrzać objawów, jest przytłaczająca - dodaje nasz rozmówca. - Jeśli np. jechała windą i wsiadała do niej osoba mocno wyperfumowana, to pacjentka musiała ją opuścić, żeby uniknąć zaostrzenia duszności. Nieraz było tak, że biegła za autobusem, żeby zdążyć, wsiadała do niego zdyszana, natychmiast atakował ją duszący kaszel i w miejscu, w którym stała, autobus się nagle wyludniał. To wyjątkowo przykre dla młodej osoby, bo jest takie niezrozumienie społeczne dla osób chorych.
Podobne zachowania towarzyszyły pacjentce podczas zajęć - suche powietrze w pomieszczeniu wywoływały kaszel. Na początku nauczyciele to akceptowali, ale później zaczynały się docinki w jej stronę - cały czas wychodzisz, przeszkadzasz innym, nie mogę przez ciebie prowadzić lekcji.
- U tej pacjentki dochodziło do trzech, czterech zaostrzeń w ciągu roku, przez co musiała brać sterydy doustne, to skutkowało przyrostem wagi i problemami z miesiączką. Gdy otrzymała leczenie biologiczne (przeciwciała monoklonalne) jej stan w ciągu kilku tygodni poprawił się na tyle, że mogła zrezygnować ze sterydów doustnych. Nadal bierze dość dużą dawkę leków wziewnych, ale jej życie nie jest już zagrożone - mogła wrócić do pracy, jest w stanie zajmować się domem, mieć interakcje międzyludzkie - może żyć normalnie - mówi dr Dąbrowiecki. - Dla mnie jej historia jest ogromnym źródłem satysfakcji z postępu medycyny, bo jeszcze kilka lat temu pacjentka musiałaby korzystać cały czas ze sterydów doustnych, a jej życie nie byłoby tak pełne.
Nowoczesne, ale kosztowne terapie
Ważna dla leczenia alergii jest również immunoterapia swoista, nazywana kolokwialnie odczulaniem, która z jednej strony - zmniejsza objawy, a z drugiej - stanowi bardzo dobrą metodę prewencji. Immunoterapia swoista zmniejsza u pacjenta objawy, które mogą nawet zniknąć. Ponadto po zakończeniu leczenia działa pamięć immunologiczna, czyli pacjent nie reaguje na bodźce, które wcześniej wywoływały u niego: katar, kaszel czy duszności.
- Według mnie ta metoda jest nadal stosowana u zbyt małej liczby pacjentów, mimo że jest w zasięgu polskich lekarzy - jest kilka milionów osób, które potrzebują pomocy w walce z alergią, a w tej chwili odczulanych jest niewiele więcej niż 100 tys. chorych - mówi nasz rozmówca. - Gdybyśmy leczyli więcej pacjentów, najlepszymi, dostępnymi metodami, to zapobiegalibyśmy także zjawisku rozwojowi astmy oskrzelowej, ponieważ lecząc przyczynowo alergię, np. alergiczny nieżyt nosa, to zmniejszamy o połowę ryzyko astmy oskrzelowej u tych pacjentów. Czyli immunoterapia swoista nie tylko zmniejsza liczbę objawów, ale również działa prewencyjnie.
To, co dla nas alergologów jest szczególnie ekscytujące, to terapia przeciwciałami monoklonalnymi przeciwko interleukinie V, które blokują reakcję alergiczną. - Jest to terapia na miarę XXI wieku, dlatego intensywnie prowadzimy poszukiwania pacjentów, którzy mogą z tej terapii skorzystać - wyjaśnia lekarz.
Problemem jest dostęp do nowoczesnych, czyli zwykle kosztownych terapii... - Według mnie w tej chwili jesteśmy w stanie leczyć pacjentów w Polsce na poziomie światowym. Zarówno zarząd Polskiego Towarzystwa Alergologicznego i współpracujący z nim eksperci robią wszystko, żeby nawet najbardziej zaawansowane procedury terapeutyczne były dostępne dla pacjentów w Polsce - mówi Piotr Dąbrowiecki. - Pacjenci z niestabilną astmą czekają na nowe programy lekowe. Jeden z nowych leków powinien się pojawić w tym roku jako terapia stosowana w programie lekowym. Ponadto chcielibyśmy móc leczyć przeciwciałami monoklonal-nymi coraz młodszych pacjentów - są dzieci z ciężką astmą, które praktycznie mieszkają w szpitalu, nie chodzą do szkoły, a ich jakość życia jest bardzo niska. To leczenie umożliwiłoby zmniejszenie do minimum negatywnych objawów astmy i tak jak w przypadku pacjentki, o której mówiłem wcześniej - pozwoliłoby normalnie żyć, co - raz jeszcze powtórzę - jeszcze kilka lat temu nie było możliwe i osoba z astmą musiała żyć pod presją choroby.