Yaszara Y. na proces prowadzili uzbrojeni antyterroryści. Ma ponad 20 zarzutów.
Całe skrzydło na parterze Sądu Rejonowego w Bydgoszczy zostało odseparowane. W czwartek do hallu przed salą rozpraw nie mógł dotrzeć nikt postronny. Wejścia na korytarz pilnowali ochroniarze sądowi, a dalej siedzącego na ławce szczelnym kordonem otaczali policyjni antyterroryści.
Yaszar Y., 32-letni obywatel Bułgarii od lat mieszkający w Bydgoszczy był strzeżony przez mundurowych pod kolbami pistoletów maszynowych Glauberyt.
Taka ochrona była konieczna, bo to aresztant mający status szczególnie niebezpiecznego.
- Te środki bezpieczeństwa wynikają z przepisów więziennictwa - krótko wyjaśnia prokurator Włodzimierz Marszałkowski, z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe.
Yaszar Y. jest oskarżony o wywożenie kobiet z Bydgoszczy i okolic do domów publicznych m.in. w Niemczech. Wśród ofiar budził paniczny lęk.
Wyjątkowo groźny alfons
Akt oskarżenia Yaszara Y. to litania win: groźby, zmuszanie do prostytucji, znęcanie się, straszenie. Wabił kobiety urokiem południowca, a potem pokazywał prawdziwą twarz. Wywoził do agencji.
W Bydgoszczy rozpoczął się proces 32-letniego obywatela Bułgarii. Pierwsza rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami. To ze względów bezpieczeństwa, ale też z uwagi na świadków. Ich zeznania, które złożyli już w czasie śledztwa przeciw Yaszarowi Y., zawierają wyjątkowo drastyczne opisy praktyk, jakich miał dopuszczać się oskarżony.
Kochanka nie wytrzymała
W areszcie przebywa od marca 2016 roku. Trafił za kraty, kiedy o nielegalnych interesach, jakie prowadził poinformowała policję i prokuraturę jego... partnerka. 28-latka wyznała, że również była ofiarą brutala. Przez kilka lat miał ją bić i zmuszać do uprawiania prostytucji.
Miarka się przebrała, kiedy zagroził, że uprowadzi jej 3,5-letnią córkę.
Po kochance (i jednocześnie ofierze) Y. na policję zgłosiły się kolejne poszkodowane kobiety. Wszystkie zgodnie twierdziły, że panicznie bały się mężczyzny. Prosiły prokuraturę o objęcie ich policyjną ochroną. Opowiadały, że bywało, iż Y. wywoził je do domów publicznych poza granice kraju - do Niemiec, a także podobno do Austrii i Szwajcarii.
Materiał dowodowy zgromadzony przez policjantów Wydziału Kryminalnego KWP w Bydgoszczy i śledczych Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe jest bardzo obszerny. Ustalono osiem kobiet, które zmuszane były przez Bułgara do uprawiania prostytucji. Pokrzywdzone pochodzą z różnych części Polski.
Ponad 20 zarzutów
Od momentu zatrzymania wiosną 2016 roku 32-latek przebywa w areszcie.
- Dotychczas usłyszał ponad 20 zarzutów, związanych m.in. ze zmuszaniem do prostytucji i czerpaniem z tego tytułu korzyści, udzielaniem kokainy, kierowaniem gróźb, namawianiem do składnia fałszywych zeznań, czy ciężkiego pobicia jednej z kobiet - mówi prokurator Włodzimierz Marszałkowski.
„Uroczy” Włoch
Yaszar Y. - jak ustalili śledczy - umiejętnie wybierał i uwodził swoje ofiary nie od razu pokazując swoją prawdziwą twarz.
Polował na kobiety przeszukują internetowe fora i portale randkowe. Przyszłe ofiary poznawał również w jednym z nocnych klubów w Bydgoszczy. Przedstawiał się jako „Luis” lub „Denis” (pisownia oryginalna, red.) i tłumaczył, że przyjechał z Włoch.
- Zapraszał na kawę, do restauracji, regulował rachunki w dyskotece, z czasem zabierał na zakupy do markowych sklepów fundując kosmetyki, perfumy i ubrania. Czasem nawet opłacał wypad do hotelu na wybrzeżu - mówi podinspektor Monika Chlebicz, rzeczniczka prasowa Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy.
Zyskiwał zaufanie nie tylko kobiet, ale nierzadko także ich rodziców, którzy mieli nadzieję na lepsze życie swoich córek.
Gdy już w pełni zdobywał zaufanie kobiet, nakłaniał je, by zaczęły się prostytuować. Wykorzystywał przy tym swoją przewagę fizyczną i psychiczną, ich nieporadność. Zastraszał i bił. Zabierał wszystkie zarobione pieniądze i zamykał. Szantażował też ofiary ujawnieniem ich bliskim i znajomym tego, co robią.