Dziewczynka ma 2 lata i walczy z białaczką. Jej rodzice też walczą - o zdrowie córki i o dom. Bo ten ich nie nadaje się do zamieszkania.
Dach domu w Dąbrówce Nowej (gmina Sicienko w powiecie bydgoskim) zawalił się wiosną. 5-osobowa rodzina, czyli mama, tata i troje dzieci, musieli opuścić dom. Szósta jest babcia. Ona miała największe opory, żeby się wyprowadzić. - W myśl zasady: starych drzew się nie przesadza - mówi pan Paweł, głowa rodziny.
Rodzina rozdzielona
Dom groził zawaleniem. Musieli się rozdzielić. Ojciec z synami przez pewien czas nocowali w namiocie, ponieważ rodziny nie było stać na wynajem. Babcia - u krewnych. Matka z córką trafiły do szpitala w Bydgoszczy. Tak się złożyło, że w czerwcu rodzina dowiedziała się o chorobie córki. 2-letnia Alicja walczy z ostrą białaczką limfoblastyczną. - Zaczęło się od bólu brzuszka i gorączki. Okazało się, że to nowotwór. Mała od prawie 3 miesięcy dzieli szpital z domem - opowiada tata.
Pacjentka jest już po części chemioterapii, ale do zakończenia droga daleka. Obecnie Ala ma przerwę. Osłabiona odporność dziewczynki nie pozwala lekarzom na kontynuowanie terapii. Zresztą rodzice czekają na następne wyniki badań. Specjaliści zdecydują, czy będzie przeszczep szpiku.
Ala wróciła do domu, ale nie swojego. - Nasz jest w trakcie remontu - dodaje pan Paweł.
Gmina Sicienko miała zapewnić rodzinie tymczasowe mieszkanie, ale z obietnic wyszły nici.
- Poseł Paweł Skutecki zaangażował się w pomoc i dzięki niemu znalazła się pani, która wynajęła nam mieszkanie - opowiada dalej mężczyzna. - Za wynajem nie płacimy. Jedynie czynsz i media.
Mieszkanie jest w Bydgoszczy. - Zaczął się rok szkolny i teraz wożę obu synów, jednego do 8. klasy do szkoły, drugiego do przedszkola, też ostatni rok. Teraz nie warto im zmieniać szkoły, ani przedszkola.
12 kilometrów do domu
Nie warto tym bardziej, że rodzina wróci do swojej Dąbrówki, oddalonej od miasta o 12 kilometrów. Tata zakasał rękawy. Po godzinach pracy (jest zatrudniony w zakładzie produkcyjnym w Bydgoszczy) - albo przed - robi generalny remont.
Większość prac przeprowadza sam. Tak taniej, do tego zna się na budowlance. Potrzeby są ogromne. Kobieta i mężczyzna wyliczyli, że na doprowadzenie domu do stanu zamieszkania muszą mieć jakieś 50 tysięcy złotych. Nie mają żadnych oszczędności.
Czas nagli. Po pierwsze, rodzina może mieszkać w Bydgoszczy najwyżej do końca września, ewentualnie początku października.
Taka jest umowa z właścicielką. Po drugie, chora dziewczynka musi żyć w niemal sterylnych warunkach i takie trzeba jej zapewnić w starym-nowym rodzinnym domu.
- Dziecko onkologiczne ma wyjałowiony organizm podatny na bakterie, grzyby i wirusy. Alicja powinna spać w łóżeczku, w pokoju bez grzybów i innych niebezpieczeństw. Ona ma dopiero 2 lata, a na pewno coś rozumie. Mamie nie pozwala odejść nawet na 5 minut, bo zaraz się denerwuje i robi się płaczliwa - podkreślają przedstawiciele Stowarzyszenia Łatwo Pomagać. Oni prowadzą akcję na rzecz rodziny.
Coś drgnęło. Alicja w zeszłym tygodniu dostała łóżeczko (wcześniej spała na tapczanie). Do akcji przyłączyły się firmy oraz hurtownie budowlane.
Pan Paweł: - Udało się wymienić dach. Mamy nowe kominy. Jeszcze sporo roboty przed nami, łącznie z wymianą ogrzewania. W domu są cztery pokoje, ale gdy dwa z nich i kuchnia będą gotowe, wprowadzimy się.
Lista potrzeb
Potrzeba rąk do pomocy, no i materiałów potrzeba. - To m.in. klej do płytek, gładź szpachlowa, gips szpachlowy, cement i wapno, pianka montażowa, wełna mineralna grubość 18 albo 15 centymetrów - wymienia mężczyzna.
Zbiórka dla rodziny z Dąbrówki jest prowadzona na portalu zrzutka.pl (link: https://zrzutka.pl/m2a9bz). Do wczoraj nie zebrano nawet ćwierci wymaganych 50 tys. zł. Wpłaty można kierować również tutaj: Stowarzyszenie Łatwo Pomagać, konto BNP Paribas Bank Polska S.A.: 56160014621838492930000001, w tytule wpisując: pomoc Alicji Ollek.