Amazońska rzekotka atakuje nad Wisłą, bo nie ma granic dla ignorancji
Nawet inteligentni, wykształceni ludzie mogą postępować jak głupcy i nie ma w tym nic dziwnego, na co mamy mnóstwo dowodów. Kilka dni temu pojawiła się informacja o 30-letniej kobiecie mieszkającej pod Warszawą, która zmarła po tzw. ceremonii kambo. Do szpitala trafiła z obrzękiem mózgu, co stanie się zrozumiałe, gdy wyjaśnimy, że owa ceremonia polega na zaaplikowaniu bardzo silnej toksyny, pobieranej z płaza zwanego rzekotką (chwytnicą zwinną), czyli czegoś w rodzaju amazońskiej żaby. Toksyna służy jej do obrony, bo połykający rzekotkę napastnik pod wpływem paskudnej substancji najczęściej wymiotuje, a gdyby był wyjątkowo uparty to zdechnie.
Łatwo zauważyć, że tego rodzaju działanie toksyny nie mogło ujść uwadze tamtejszych szamanów. Cała ich wirtuozeria polega na sprytnym wykorzystywaniu różnych trucizn do wywoływania u ludzi „stanów odmiennej świadomości”. Połapali się w tym spryciarze ze świata cywilizowanego i falami napływały mody na przeróżne substancje, które mają u nas rzekomo wyzwalać „potencjały energetyczne”. Nazwijmy rzecz po imieniu - to nic innego niż narkotyki, tyle że stworzone przez naturę, a nie w laboratoriach genialnych chemików. Upraszczając sprawę - dają takiego kopa w mózg, że człowiek czuje się jak w siódmym niebie. Nie mam pojęcia, jak wiele Polek i Polaków dało się skusić na „ceremonię kambo” i nie wątpię, że zdecydowana większość przeżyła coś niepowtarzalnego, lecz nazywanie podobnych kuracji alternatywną metodą leczenia jest równoznaczne ze zdymisjonowaniem rozumu.
Rację mają ci, którzy sądzą, że nasza cywilizacja wcale nie rozwija się w myśl hasła o nieustannym rozwoju, lecz okresy postępu przeplatają się z regresem, gdy do głosu dochodzi ciemna strona człowieka. Nie muszę chyba dodawać, w jakim okresie - moim zdaniem - żyjemy obecnie i nie chodzi tylko o „ceremonie kambo”. Od paru lat narasta na przykład dziwaczna moda na nieszczepienie dzieci i nie pomagają głosy lekarzy i naukowców, którzy apelują o rozsądek. Nie pomagają nawet przykłady rodziców, którzy z tego powodu przeżyli tragedię. Inteligencja i wykształcenie nie mają znaczenia, bo tego rodzaju społeczne fobie zakorzenione są w ludzkim umyśle, a mówiąc dokładniej - prawdopodobnie w tych jego rejonach, które ewolucja wykształciła przed milionami lat, gdy hordy praludzi biegały z dzidami po sawannie.
To trochę tak jak z wiarą we wszechobecne spiski, która to skłonność według niektórych naukowców zapisana jest wręcz w genach, więc nie da się takiej wiary niczym wykorzenić u pewnej części ludzi, a sprawę czyni beznadziejną fakt, że co jakiś czas dochodzi gdzieś do jakiegoś prawdziwego spisku. Zresztą wiadomo, że imponujące technologie zapewniają nam na początku XXI wieku dostęp do wielu pożytecznych urządzeń i zabawnych gadżetów, co jednak nijak się nie przekłada na poziom odczuwalnego szczęścia. W żadnym smartfonie czy telewizji internetowej nie znajdziemy również odpowiedzi na pytanie o sens życia. To stwarza korzystne warunki dla wszelkich „ceremonii kambo”.