Andrzej Duda chce pożeglować po Trójmorzu
Trójmorze to tak naprawdę pierwszy, jak dotąd, strategiczny projekt kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy. Szczyt w Warszawie okazał się sporym sukcesem wizerunkowym, ale zwiększa też szanse na rodzaj porozumienia regionu.
Szczyt Trójmorza w Warszawie połączony z wizytą Donalda Trumpa był dla prezydenta Andrzeja Dudy wyjątkowym momentem - przynajmniej jeśli chodzi o kilka ostatnich miesięcy urzędowania. Najpierw upływały one pod znakiem niezbyt chwalebnie dla głowy państwa zakończonych przepychanek z Antonim Macierewiczem. Później dominował temat dymisji prezydenckiego rzecznika Marka Magierowskiego i pojawienia się w Pałacu Prezydenckim nieoczekiwanego nowego ministra - Krzysztofa Łapińskiego, dotychczas „dysydenta” w PiS. W czerwcu wreszcie wszystko to, co robił prezydent, działo się w cieniu ostrych kontrowersji towarzyszących objęciu bardzo intratnej funkcji wiceprezesa PZU przez Małgorzatę Sadurską, niemal natychmiast po jej odejściu z funkcji szefowej Kancelarii Prezydenta.
Te trzy tematy okazały się dla mediów i opinii publicznej bardziej zajmujące niż sama działalność prezydenta. Wygląda na to, że Andrzej Duda to mocno odczuł - nawet w ostatni czwartek, podczas wspólnej konferencji z Trumpem, trochę zbyt łatwo żalił się, że media nie relacjonowały jego zdaniem należycie jego czerwcowej wizyty w Chorwacji (co zresztą miało być odpowiedzią na pytanie amerykańskiego dziennikarza o wolność mediów w Polsce).
Szczyt Trójmorza okazał się niewątpliwym sukcesem wizerunkowym prezydenta i sukcesem jego zaplecza ze szczególnym uwzględnieniem Krzysztofa Szczerskiego - o czym szerzej za chwilę. Zarazem stał się w końcu okazją, by to Andrzej Duda stanął w świetle reflektorów. Było wspólne wystąpienie, wcale nie krótkie, z Donaldem Trumpem, podczas którego padła dość konkretna amerykańska oferta dostaw gazu LNG. Był tylko jeden poważniejszy zgrzyt, gdy Trump podczas tej konferencji stwierdził, że „nie omawiał” z Dudą kwestii gwarancji militarnych dla Polski - tu akurat poprzedzająca szczyt klaka prorządowych komentatorów rozbudziła szczególne oczekiwania, a Trump zgasił je dość obcesowo.
Dalej było jednak - z punktu widzenia wizerunku Andrzeja Dudy - już tylko dobrze. Podczas swej mowy na placu Krasińskich Trump komplementował i jego, i Pierwszą Damę, wymienił też Andrzeja Dudę wraz z chorwacką prezydent Kolindą Grabar-Kitarović, jako „przywódców” inicjatywy Trójmorza.
Nawet część anegdotyczna relacji ze szczytu układa się na korzyść Andrzeja Dudy, to polska pierwsza dama minęła wyciągniętą rękę nieco osłupiałego Trumpa, by przywitać się w pierwszej kolejności z Melanią Trump, co zrobiło niezłe wrażenie nawet na obserwatorach sceptycznych wobec polskiej pierwszej pary.
Rzecz jasna uściski dłoni z Trumpem to coś, co przyniesie prezydentowi Dudzie korzyści przede wszystkim wśród tej części Polaków, która wysoko ocenia mocno kontrowersyjnego prezydenta USA. Ale już możliwość zdywersyfikowania źródeł gazu poprzez dostawy ze Stanów Zjednoczonych via gazoport w Świnoujściu to szansa na zaspokojenie realnych strategicznych polskich potrzeb. Nie znamy jeszcze szczegółów amerykańskiej propozycji, nie wiemy też, w jakim stopniu jest atrakcyjna ekonomicznie (amerykański gaz zdecydowanie nie należał dotąd do najtańszych z polskiego punktu widzenia, przede wszystkim ze względu na odległość i konieczność transportu morskiego). Gdyby jednak nawet (ze względu na koszty) należało ją traktować tylko jako opcję awaryjną w ramach możliwie elastycznego porozumienia na rzecz bezpieczeństwa energetycznego, to i tak wydaje się warta uwagi. Na rzecz prezydenta Dudy i jego zaplecza działa dodatkowo fakt, że oferta Trumpa zdaje się być skierowana także do pozostałych uczestników szczytu Trójmorza, a to wzmacnia sens całego - nadal wątpliwego pod różnymi względami ¬- porozumienia.
Trójmorze to pomysł, który firmują wspólnie prezydenci Polski i Chorwacji. Za właściwego autora (albo kluczowego współautora) tej koncepcji można jednak śmiało uznać Krzysztofa Szczerskiego. Szczerski to dziś druga po Andrzeju Dudzie osoba w Pałacu Prezydenckim. Startował z pozycji - i tak wysokiej - prezydenckiego ministra ds. polityki międzynarodowej, dziś, jako i minister, i szef gabinetu prezydenta, jest faktycznym szefem całej Kancelarii . Choć formalnie tę funkcję po Małgorzecie Sadurskiej przejęła właściwie nieznana na krajowej scenie Halina Szymańska, wcześniej wiceprezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i radna zachodniopomorskiego sejmiku wojewódzkiego, to realna rola tego stanowiska przesuwa się coraz mocniej w stronę administrowania całą prezydencką machiną urzędniczo-infrastrukturalną. Kwestie polityczne pozostają natomiast w ręku Szczerskiego, który stał się najważniejszym człowiekiem w otoczeniu Andrzeja Dudy. Szczerski wyraźnie lubi tę rolę.
- Nigdy się do tego jawnie nie przyznam, ale trochę zdziwił mnie ten jego ostatni wywiad dla TVN. Kiedy wszedłem do biura to z pewnej odległości byłem pewien, że widzę w telewizorze jakąś powtórkę wywiadu z Komorowskim z epoki już bez wąsów, nawet się zaśmiałem do współpracowników, że TVN dziś jakiś nostalgiczny. Dopiero od asystenta usłyszałem, że to przecież Krzysztof. Zaskoczony byłem tylko przez sekundę. - opowiada polityk PiS. Rzeczywiście, Szczerski udziela tego wywiadu na środku jednej z największych sal Pałacu Prezydenckiego, wygląda niezwykle dostojnie, w tle widzimy bogato zdobione wazy. Coś jak ekskluzywny wywiad telewizyjny prezydenta, albo chociaż - gdyby taka funkcja tylko istniała - wiceprezydenta.
Prawicowych znajomych Szczerskiego wzrost jego znaczenia w kancelarii raczej nie dziwi. - Zawsze był niezwykle ambitny, myślę że jego aspiracje sięgają wyżej, niż sobie to możemy wyobrazić. - mówi o nim ktoś, kto współpracował ze Szczerskim, jeszcze zanim zaczął aktywnie i jednoznacznie działać w polityce. Brzmi to wręcz makiawelicznie, ale nawet jeśli mamy przyjąć tę opinię bez zastrzeżeń, pamiętajmy, że Szczerski pracuje jednak w szczególnym miejscu - w Kancelarii Prezydenta pracuje się jednak zawsze przede wszystkim na szefa. Szczyt Trójmorza jest tego dobrym przykładem, choć korzeni tego projektu bez problemu możemy szukać w idee fixe Szczerskiego i części konserwatywnych publicystów.
Szczerski był od lat należał do orędowników przedwojennej jeszcze idei Międzymorza, czyli sojuszu państw Europy Środkowej, częściowo pokrywającego się z dawnymi granicami I Rzeczypospolitej, obejmującego jednak także Czechy, Węgry i Słowację - co budziło nieprzypadkowe skojarzenia z rozkwitem potęgi Jagiellonów i natychmiast studziło ewentualny entuzjazm innych niż Polska potencjalnych uczestników tego przedsięwzięcia . Trójmorze można więc uznać za rodzaj daleko posuniętego uelastycznienia tamtej koncepcji, nadania jej znacznie bardziej partnerskiej i akceptowalnej dla partnerów formy. Międzymorze nigdy nie chwyciło. Trójmorze ma pewne szanse na realizację.
Moment, w którym w Warszawie rzeczywiście odbył się szczyt Trójmorza, można uznać za ten, w którym koncepcja lansowana przez Szczerskiego przeszła ze sfery publicystyki o polityce międzynarodowej w fazę - względnie - roboczą. Nadal uczestnicy porozumienia mają tu wiele wątpliwości - najbardziej sceptyczni są tu Czesi, którzy do Warszawy przysłali tylko przewodniczącego Izby Poselskiej parlamentu, nie było też prezydenta Austrii.
W Trójmorzu, którego pierwszy szczyt odbył się w zeszłym roku w chorwackim Dubrowniku, biorą udział przedstawiciele Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji, Słowenii i Węgier. Trójmorze ma być platformą współpracy krajów Europy Środkowej i Wschodniej w zakresie m.in. infrastruktury, energetyki i cyfryzacji, najwięcej kontrowersji budzi zaś współpraca w zakresie bezpieczeństwa - właśnie tu Czesi czy Austriacy opowiadają się za wzmacnianiem obronności przede wszystkim na poziomie ogólnoeuropejskim, z kolei Polska namawia do zacieśniania współpracy regionalnej.
Protokoły rozbieżności nadal są więc dość obszerne, a przyszłość Trójmorza wciąż jest mglista. I tak jednak za sprawą wizyty Trumpa i jego gazowej oferty skierowanej do wszystkich uczestników porozumienia, z punktu widzenia Andrzeja Dudy, jego pozycji i wizerunku, warszawski szczyt Trójmorza okazał się sukcesem. W ostatnim czasie Dudzie takich sukcesów naprawdę mocno brakowało.