Andrzej Duda nosi w kieszeni pieczątkę PiS [rozmowa]
Rozmowa z Jerzym Wenderlichem z SLD, wicemarszałkiem Sejmu poprzedniej kadencji, o strategii PiS związanej z Trybunałem Konstytucyjnym.
Przed 19 listopada 2015 r. PiS znowelizowało ustawę o Trybunale Konstytucyjnym. Miesiąc później znowelizowało po raz drugi, a w lipcu tego roku przegłosowało kolejną ustawę o TK. I zapowiada, że we wrześniu uchwali czwartą. O co chodzi w tej farsie?
Temat Trybunału Konstytucyjnego jest podgrzewany przez PiS celowo z pełną świadomością. Nie pamiętam, aby w naszej krótkiej historii demokratycznego państwa jakiś konflikt rozgrzewał emocje przez ponad pół roku! Tymczasem sprawa TK wbrew pozorom nie obchodzi szerokich mas społecznych, tylko stosunkowo nieduże grupki zainteresowanych. PiS mając tyle okazji do zakończenia tego konfliktu nie skorzystało z nich ani razu. Tą wielomiesięczną awanturą chce ukryć każdy inny temat, np. niezrealizowania obietnicy o niższej kwocie wolnej od podatku, darmowych leków dla osób starszych, podwyższenia świadczeń dla osób opiekujących się niepełnosprawnymi itd. Dopóki ludzie nie odkryją, że PiS gra TK, partia będzie zacierała ręce. Mamy więc do czynienia z grą sprytnego lisa przechery.
Piątkowa informacja, że w kolejnej ustawie o TK Sejm ma odebrać przywileje sędziom, choćby 22-tysięczne zarobki, rzeczywiście otworzy na kilka tygodni pole do dyskusji o „bizantyjskich” zarobkach. I wzburzy nie tylko tę część społeczeństwa zarabiającą dziesięć razy mniej.
To wpisuje się, według mnie, w celowe podgrzewanie nastrojów przez PiS - społeczne emocje mają się koncentrować na trybunale, a nie rzeczywistych problemach. Tym bardziej, że dla większości Polaków sprawa trybunału i skutków jego orzeczeń jest bliżej nieokreśloną magmą.
Pojawił się jednak problem wizerunku Polski za granicą - z europejskiego prymusa trafiliśmy do oślej ławki?
Tu sprawa jest prosta: zły wizerunek Polski za granicą nie jest czymś, co wpływa na wynik wyborczy w kraju. Możliwe, że politycy PiS myślą, że po nich choćby potop, a póki co - trwaj chwilo, jesteś piękna. Ocena rządu polskiego przez światowych polityków czy Komisję Wenecką nie ma dla PiS żadnego znaczenia.
Na razie paraliż Trybunału Konstytucyjnego nie dotyka bezpośrednio Polaków. A co będzie, kiedy jego nowy skład zatwierdzi ustawę łamiącą wprost nasze prawa?
Nie sądzę, by nowy trybunał wydał jakieś orzeczenia mogące pobudzić emocje czy protesty. Konstytucyjność ustaw w ocenie przeciętnego obywatela jest bardzo trudna. Zakładając nawet, że dojdzie do takiej sytuacji trzeba pamiętać, że większość mediów jest w rękach partii Jarosława Kaczyńskiego. Obawiam się, że w tym zgiełku wokół trybunału większość ludzi uwierzy mediom rządowym. Widać to choćby dziś po orzeczeniach TK pod kierownictwem sędziego Andrzeja Rzeplińskiego. Będziemy więc świadkami „bujania się” konfliktu jeszcze przez wiele tygodni - wszak chodzi o gonienie króliczka.
W grudniu kończy się kadencja sędziego Rzeplińskiego i co dalej?
Właśnie - sądzę, że dopiero wtedy zaczną się problemy rządu PiS, bo zniknie ten czarny lud, na którym skupia się dziś niechęć polityków i zwolenników Jarosława Kaczyńskiego. Nowi sędziowie zapewne nie będą głośno wygłaszać peanów na cześć PiS i jej politycznej familii, ale z całą pewnością dużych konfliktów między nowym szefem TK a rządzącą partią nie będzie.
Chyba można żartobliwie powiedzieć, że cała nadzieją w prezydencie Andrzeju Dudzie. Czy głowa państwa będzie w stanie, w ewidentnych od strony prawnej sprawach, choć raz sprzeciwić się swojemu środowisku politycznemu?
Andrzej Duda ma dwie możliwości. Albo może być prezydentem, który w kieszeni nosi pieczątkę PiS do zatwierdzania decyzji Jarosława Kaczyńskiego, albo będzie musiał dziś powiedzieć, że było miło być prezydentem tylko przez jedną kadencję. PiS pozostanie partią na tyle silną, że znajdzie kandydata, który nawet jeśli nie zostanie prezydentem, to uzyska wynik lepszy od ustępującego Andrzeja Dudy.