Andrzej Mochoń: - Po 25 latach bez kompleksów
„Siedziałem w gabinecie w płaszczu, a woda w piwnicy sięgała 5 cm…” - wspomina pierwsze lata prezes Targów Kielce dr Andrzej Mochoń
W jaki sposób, w Kielcach - mieście bez targowych tradycji i infrastruktury wielkich aglomeracji, udało się stworzyć ośrodek wystawienniczy, który po 25 latach działalności plasuje się na drugiej pozycji w Europie Środkowo-Wschodniej? Pomysł organizacji Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego, który zadebiutował 4 września 1993 roku okazał się dla Kielc wydarzeniem przełomowym i impulsem do rozwoju gospodarczego miasta i całego regionu. Oto początki, ważne decyzje i zwroty w historii Targów Kielce, według prezesa dr Andrzeja Mochonia.
- Kiedy teraz patrzy Pan przez okno swojego gabinetu, na targowe tereny to o czym Pan myśli?
- O siermiężnych warunkach, w jakich organizowaliśmy pierwszą wystawę 25 lat temu, czyli I Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego. To była prawdziwa targowa partyzantka! Byłem wtedy szefem Świętokrzyskiej Agencji Rozwoju i Promocji Regionu S.A., która została organizatorem tragów obronnych w Kielcach. Razem z grupą osób, inicjatorów wydarzenia, uwierzyliśmy, że zrealizujemy pomysł targów, poprawiających bezpieczeństwo Polski, przełamując jednocześnie tabu dotyczące produkcji sprzętu dla wojska. Należy tu docenić zaangażowanie Romana Musiała, ówczesnego prezesa ZM Mesko ze Skarżyska-Kamiennej, znanej polskiej firmy przemysłu obronnego oraz Witolda Zaraski, prezesa Exbudu, który zdecydował, że firma będzie partnerem wydarzenia. A była wówczas liderem branży budowlanej nie tylko w województwie świętokrzyskim, ale i firmą doskonale rozpoznawalną w całej Polsce. Muszę wspomnieć także Czesława Kiszę, dyrektora Centrum Biznesu Exbud, gdzie między innymi zatrzymywali się pierwsi polscy i zagraniczni goście, odbywały się pierwsze gale. Nasza wizja stworzenia wydarzenia targowego o skali międzynarodowej nie mogłaby być zrealizowana, gdyby nie ówczesny prezydent Kielc Robert Rzepka, którego zachwycił ośrodek targowy w duńskim Herning oraz jego rola dla miasta, więc postanowił zaryzykować podobne przedsięwzięcie w Kielcach. Bardzo pomógł wojewoda świętokrzyski Józef Płoskonka, przekazując tereny, hale i biurowiec po Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Handlu Wewnętrznego. Wybudowano również w niewyobrażalnie szybkim tempie, bo w ciągu 3 miesięcy, nową drogę dojazdową do terenów targowych. I tak to się zaczęło.
Powstało Centrum Targowe Kielce - spółka skarbu państwa i miejskiego samorządu, na czele której stanęli wówczas: Andrzej Piasecki, jako prezes, który notabene funkcję tę pełnił całkowicie społecznie oraz Daniel Kunz, jako wiceprezes. Na początku w CTK pracowało…25 osób. W magazynach po WPHW, adaptowanych na hale targowe, podczas pierwszego MSPO, we wrześniu 1993 roku zaprezentowało się 85 firm z 5 krajów, w tym odległego RPA. Zorganizowaliśmy Air Show, a nawet wydaliśmy katalog firm przemysłu obronnego, czego nie zrobił nikt dotąd. Jak na raczkujące targi wiele udało się osiągnąć.
- Salon odniósł sukces, zaczęto organizować inne wystawy, ale na radykalną poprawę warunków i infrastruktury kielecki ośrodek musiał poczekać.
- Salon Przemysłu Obronnego nie tylko odniósł sukces, ale co najważniejsze przyniósł dochód i jeszcze bardziej dodał nam skrzydeł. Pisał o nim nawet Financial Times – to było coś! Wtedy nawet nie przypuszczaliśmy w najśmielszych marzeniach, że na kolejne 25 lat MSPO będzie siłą napędową, wydarzeniem flagowym ośrodka targowego w Kielcach. Nie przypuszczaliśmy również, że działalność rozwinie się do 75 wydarzeń targowych rocznie, bo tyle zorganizujemy do końca 2017 roku.
Kiedy w 1996 roku zostałem prezesem CTK, wystaw było już kilka, pracowały przy nich 44 osoby, ale wciąż zajmowaliśmy tylko jedno piętro w dużym, przestarzałym biurowcu. Warunki nadal były takie, że w piwnicy stale było 5 centymetrów wody, a zimą siedziałem w gabinecie przy biurku w płaszczu, bo stolarka okienna była nieszczelna i straszliwie wiało. Do dziś wszystko się zmieniło, ale to zasługa wielu osób, których nie sposób wymienić. Uważam, że wszyscy, jako drużyna, możemy mieć satysfakcję.
- Targi Kielce dziś nie mają kompleksów?
- Nie musimy ich mieć, bo standard naszych wystaw nie odbiega od dużych europejskich targów. Powiem nawet, choć może to dla wielu wydać się śmieszne, ale dla wystawców i zwiedzających jest bardzo istotne - dziś standard naszych toalet targowych jest wyższy niż w niejednym ośrodku w Niemczech, które słyną z rozwiniętego przemysłu wystawienniczego i nowoczesnej infrastruktury.
Średnia powierzchnia wystawowa członka UFI, światowego stowarzyszenia organizatorów targów, do którego należą Targi Kielce, to zaledwie 30 tysięcy metrów kwadratowych. Nie musimy się wstydzić, choć jesteśmy mniejsi od tych największych światowych ośrodków, jednak zarówno 36 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni wystawienniczej w halach jak i 90 tysięcy metrów całkowitej powierzchni wystawienniczej ośrodka, nowoczesna infrastruktura, dojazd to nasze atuty.
- Jakie punkty zwrotne w historii ośrodka uważa Pan za przełomowe?
- Decyzja o organizacji w Kielcach pierwszych targów obronnych w Polsce należy do takich. Jednak również wraz z pojawieniem się partnera Centrum Targowego Kielce – firmy Exbud - nastąpił ważny moment. Przyszły procedury biznesowe, typowe dla nowoczesnej korporacji, co ułatwiło pracę. Ważnym momentem dla Targów był rok, kiedy Exbud sprzedał Targom Poznańskim swoje udziały. Współegzystencja z poznańskim ośrodkiem była ciekawym doświadczeniem, pokazała, że od nas też mogą się czegoś uczyć. Kolejnym kamieniem milowym w historii była decyzja Miasta Kielce o wykupie udziałów od Poznania. 50 procent udziałów kosztowało wtedy miasto 24,5 miliona złotych. Dziś te 50 procent udziałów jest warte 100 milionów. To była ważna decyzja prezydenta, ale dzięki temu miasto obroniło ośrodek i umożliwiło rozwój Targów Kielce i miasta.
Niezwykle ważnym momentem było również pozyskanie finansowania z Programu Operacyjnego Rozwój Polski Wschodniej 2007-2013, co pozwoliło nam na modernizację infrastruktury, wybudowanie nowoczesnej hali E, Centrum Kongresowego, parkingu wielopoziomowego.
- Najbardziej dramatyczny moment dla ośrodka to jednak pożar w 2007 roku…
- Pożar hal A i B wybuchł w niedzielę rano, a targi MSPO miały się rozpocząć się w poniedziałek. Było naprawdę groźnie, ale trudną chwilę przekuliśmy w sukces – udało nam się wybudować zastępcze stoiska w innych halach i mimo przeciwności targi się odbyły. Stały się też impulsem do dalszej modernizacji ośrodka.
- Jakie są Pańskie ulubione targi?
- Od pierwszej edycji organizuję targi obronne, więc darzę je wielkim sentymentem. Ale również bardzo lubię wrześniowe targi rowerowe. Kupiłem już dwa rowery podczas tej wystawy. W ubiegłym roku zainwestowałem w rower, którym mogę jeździć nawet w 30-centymetrowym śniegu, w zimie, w bardzo trudnych warunkach terenowych.
- W ciągu 25 istnienia ośrodka targi odwiedziło wiele osobowości, znakomitości świata biznesu, sztuki, kultury?
- To spotkanie z Ennio Morricone i Wojciechem Kilarem, znanymi kompozytorami. Uderzające, jak wielcy ludzie bywają skromni. Byłem pod wrażeniem tych rozmów.
- Jakieś jubileuszowe życzenie dla Targów Kielce, takie do złotej rybki?
- Przydałoby się nam 100 milionów złotych. Wyburzyłbym 5 hal i zbudował dwie – piękne, wysokie, bez słupów podtrzymujących strop, pozwalające na wiele kombinacji jeśli chodzi o organizację przestrzeni. Mam skromne marzenia.