Andrzej Piaseczny: Nie zazdroszczę ludziom, którzy teraz zaczynają
Andrzej Piaseczny podsumowuje 25 lat występów na estradzie, wspomina ważnych ludzi i udziela rad młodym.
Właśnie minęło 25 lat Pana obecności na scenie. Które z momentów w karierze uważa Pan za szczególnie ważne?
Do tej pory nie byłem w stanie pokusić się, aby dokonywać takich podsumowań, bo - uczciwie mówiąc - takie podsumowania nie za bardzo do mnie przemawiają. Nawet dłuższy czas opierałem się swojemu managementowi, aby zorganizować trasę z okazji 25-lecia mojej pracy, bo wychodzę z założenia, że jeśli ktoś ma w głowie pomysły i to mu się opłaca, to nie są mu potrzebne takie jubileusze. Ale dałem się namówić i... nie żałuje! Koncerty i spotkania z publicznością są niezwykłe. Ale oczywiście gdybym chciał wyróżnić coś to ważni zawsze byli ludzie, których spotykałem po drodze. Bo dane mi było spotkać fantastycznych muzyków i przyjaciół, dzięki którym ta droga się tak ułożyła. Począwszy od zespołu Mafia, z którym się potem rozstałem, ale ... gdybym nie spotkał tych ludzi na drodze, to moje życie potoczyłoby się inaczej. Potem - poprzez Roberta Chojnackiego i moich producentów muzycznych i Seweryna Krajewskiego, po najnowszą płytę i spotkanie z Anią Dąbrowską przy okazji albumu „O Mnie, o Tobie. O Nas” . To wszystko naprawdę prowadzi mnie do myśli, że ludzie są najważniejsi, bo to ich głowy powodują, że możemy razem zrobić coś ładnego. Coś interesującego.
Dlaczego tym razem sięgnął Pan po twórczość Ani Dąbrowskiej i zaprosił ją do współpracy?
Ania pisze po prostu piękne melodie. To jest odpowiedź wprawdzie jednozdaniowa, ale myślę, że zawiera esencję tej myśli. Ja w ogóle jestem człowiekiem, który - operując w przestrzeni muzyki popularnej - jest melodystą. Uwielbiam kantylenę. Po prostu lubię ładne melodie i Ania ma wyjątkową zdolność do tego, aby po prostu takie pisać. A mnie te melodie zawsze wiodły do znalezienia odpowiednich słów. Kiedy muzyka jest już gotowa, dobieram sylaby do koncepcji dźwięków. Ona mnie jakoś prowadzi, aby znajdować swoją własność i tworzyć całość.
Pana teksty są biograficzne?
Tak. Nie boję się tego powiedzieć otwartym tekstem i nie mówię tego po raz pierwszy, że jeśli ktoś chce mnie poznać jako człowieka, niech słucha moich piosenek. Nie znajdziecie mnie, a jeśli to bardzo rzadko, na ostatnich stronach kolorowych pism czy na profilach plotkarskich, ale taki mam charakter. Nie jestem skłonny, aby stawać się rozpoznawalnym w ten sposób. Natomiast jako twórca nie mam problemu z opowiadaniem o sobie. Nie ma tam imion, nazwisk i dat, ale jest to, co najważniejsze - emocje. Kiedy mam dobry moment w życiu, to płyta, którą wydaję, jest trochę bardziej uśmiechnięta i mam wrażenie, że ta właśnie jest jedną z najbardziej uśmiechniętych moich płyt. A jeśli moje życie układa się w trochę inny sposób, to płyty są nieco bardziej smutne. Piszę w sposób bardzo naturalny. Ja nie potrafię pisać w sposób abstrakcyjny czy fantastyczny. Piszę tylko o sobie i ludziach mi bliskich.
W dalszej części wywiadu Piasek mówi między innymi o:
- ...programie The Voice Of Poland,
- … tym, jak kiedyś zaczynało się karierę, a jak debiut wygląda dziś,
- … związkach piosenkarza z Poznaniem,
- … serialu „Złotopolscy”.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień