Ania Karwan: Spotkałam się z najgorszymi cechami show-biznesu

Anię Karwan pamiętamy jako finalistkę „The Voice Of Poland”. Konsekwencją tego występu jest wydany właśnie debiutancki album wokalistki. Nam Ania opowiada o tym, jak udało jej się po 18 latach funkcjonowania w show-biznesie przebić ze swoimi piosenkami, które mają teraz w serwisie YouTube milionowe odsłony.

- Oglądałaś występ Tulii na Eurowizji?
- Niestety nie miałam okazji. Ale słyszałem, że Polska szybko pożegnała się z konkursem.

- Pytam nie bez powodu: pod niemal każdym Twoim teledyskiem w serwisie YouTube fani piszą, że powinnaś reprezentować Polskę na Eurowizji.
- Bardzo mnie cieszy, że tak wielu ludzi pokłada we mnie nadzieję. Czuję się tym samym bardzo wyróżniona. Pamiętam, że kiedy Edyta Górniak wystąpiła na tym festiwalu, moim marzeniem stało się, abym i ja mogła pójść w jej ślady i kiedyś równie godnie reprezentować Polskę w tym konkursie.

- Czyli miałabyś ochotę pojawić się na Eurowizji?
- Myślę, że mogłabym dać radę. A kiedy uświadamiam sobie, że mogłabym jakiemuś zadaniu sprostać, pojawiają się u mnie marzenia jak u dziecka i zaczyna się to powoli realizować. Krótko mówiąc: gdybym dostała taką propozycję, poważnie bym ją rozważyła.

- Niebawem pojawisz się na innym festiwalu – w Opolu. O tym też marzyłaś?
- Jak najbardziej. Po raz pierwszy pojawiłam się w Opolu mając osiemnaście lat. Występowałam wtedy w chórkach u Moniki Brodki i byłam współautorką jej piosenki „Gdybyś był”, którą wygrała swoją pierwszą poważną nagrodę po „Idolu”. Potem pojawiłam się w opolskim amfiteatrze, śpiewając w chórkach u innych artystów. Teraz po raz pierwszy będę z własnym repertuarem. Jestem z tego dumna. Czekałam bowiem na to bardzo długo.