Anna Dereszowska długo była nieśmiała i skryta, w końcu rozkwitła
Kiedy miała dziewięć lat, zmarła jej mama. Dlatego przez trudny okres dojrzewania nie miał jej kto przeprowadzić. Zapewne to spowodowało, że przez długi czas nie mogła zaakceptować samej siebie. Dopiero aktorstwo sprawiło, że wyzwoliła tłumione emocje.
O takim programie można tylko pomarzyć: w minioną niedzielę wystartowała w Travel Chanel druga seria „Hotelu marzeń”. Jego prowadzącą jest Anna Dereszowska, która w każdym odcinku przedstawia jakiś wyjątkowy hotel. W najbliższych epizodach gwiazda zabierze telewidzów do Bangkoku, do Tajlandii i do Włoch, w okolice jeziora Como. Telewidzowie mają podwójną przyjemność, oglądając „Hotel marzeń”, zwiedzają niezwykłe miejsca i mają możliwość zobaczenia Anny Dereszowskiej, która ostatnio rzadko się pojawia w kinie czy telewizji.
Mobilizująco-destrukcyjna rywalizacja
Urodziła się na Śląsku, w niewielkim Mikołowie. W jej domu nie mówiło się gwarą, choć mama potrafiła się nią posługiwać. Nie zdążyła nauczyć jej córki, ponieważ zmarła na raka jajników, gdy ta miała dziewięć lat.
- Po śmierci mamy mną i starszym bratem zajmowała się babcia. Poglądy miała dość tradycyjne. Uważała na przykład, że chłopcom należą się większe porcje, więc brat i kuzyni dostawali na obiad dwa razy tyle co ja. Buntowałam się, podjadałam im z talerza. Trudno było mnie utemperować - wspomina dzieciństwo aktorka w „Gali”.
W okresie podstawówki mała Ania była niepokorną łobuziarą: toczyła nieustanne wojny ze starszym bratem i z kolegami z klasy. „Dziewczynce to nie wypada! - krzyczała babcia, a jej wnuczka i tak robiła swoje.
- Punktem odniesienia był dla mnie męski świat starszego brata. Andrzej świetnie się uczył, konkurowałam z nim, nie chciałam być gorsza. Po szkole chodziłam na konie, lekcje pianina, tenisa, na angielski i niemiecki. Rywalizacja mnie mobilizowała, ale była też destrukcyjna, bo nie znosiłam porażek - dodaje aktorka.
Mimo że tata Ani był ginekologiem, jego córka wstydziła się pytać go o zmiany, jakie zachodziły w jej ciele w czasie dojrzewania. Jakby tego było mało, gdy dziewczynka zdała do liceum, brat i kuzyni zaczęli się z niej wyśmiewać publicznie. „Dziunia, jesteś gruba i brzydka!” - wołali za nią niejednokrotnie. Nic dziwnego, że stała się wtedy nieśmiała i zamknięta w sobie.
Czytaj więcej:
- Jak wyglądało studenckie życie Anny Dereszowskiej? Czy często imprezowała?
- "Zanim zostałam mamą, nie myślałam o dzieciach, wręcz się ich bałam" - wyznaje
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień