Anna Midera: Nasze lotnisko zaczyna kusić pasażerów
Rozmowa z dr Anną Miderą, prezes Portu Lotniczego w Łodzi o letnich czarterach, a także o tym jak - z przystankiem w Monachium - zwiedzić cały świat
W 2018 roku wzrosła liczba pasażerów latających z Łodzi. Jakie są plany na ten rok?
Planujemy dalszy wzrost liczby obsługiwanych pasażerów o ok. 10 proc. Będziemy zatem rosnąć dokładnie z taką samą dynamiką, jaką przewidują prognozy średniego wzrostu dla polskiego rynku lotniczego na 2019 rok. W pierwszym kwartale tego roku już odnotowaliśmy ponad 5-procentowy wzrost, natomiast sam kwiecień przyniósł poprawę frekwencji pasażerów o 15,7 proc. Wpłynęło na to wznowienie lotów regularnych linii Ryanair do Aten, ale też coraz lepsze wypełnienie samolotów Lufthansy. Najlepsze dopiero przed nami, bo zaczęliśmy sezon letnich czarterów, który zawsze pozytywnie wpływa na ożywienie ruchu. Liczymy, że tylko na lotach czarterowych obsłużymy 30 tysięcy pasażerów.
W lotnictwie zaczyna dominować trend kierowania się pasażerów do regionalnych lotnisk. Jak może na tym skorzystać łódzki port?
Już teraz lotniska regionalne obsługują ponad 60 procent krajowego ruchu lotniczego. To prawie 14 proc. pasażerów więcej w porównaniu z 2016 rokiem. Wielu pasażerów ceni komfort i wygodę, jaką dają lotniska regionalne. Szybki dojazd, sprawna obsługa i krótszy czas oczekiwania na samolot to podstawowe zalety lotnisk regionalnych. Przykładem jest nasze łódzkie lotnisko, na które można przyjechać na krótko przed odlotem, bez obawy, że się utknie w kolejce do odprawy lub przy kontroli bezpieczeństwa i nie zdąży na swój rejs. Poświęcamy również dużą uwagę, aby nasi pasażerowie czuli się dobrze na lotnisku i aby ich stres przed podróżą był jak najmniejszy. To zalety mniejszych lotnisk regionalnych bardziej przyjaznych dla pasażera, który podróżuje z małymi dziećmi lub podróżuje rzadko i na dużych lotniskach trudno mu się odnaleźć. Coraz więcej dużych lotnisk na świecie wyczerpuje swoją przepustowość. Przykładem jest lotnisko warszawskie. Z racji centralnego położenia i coraz bogatszej oferty powoli zaczynamy kusić nowych pasażerów, którzy do tej pory korzystali z oferty Warszawy.
Jaki udział w tym wzroście ma wejście na łódzki rynek Lufthansy? To w końcu przewoźnik, o którego lotnisko zabiegało od lat.
Podczas rocznej działalności na łódzkim lotnisku Lufthansa wspólnie z nami obsłużyła już niemal 16 tysięcy pasażerów. To topowy przewoźnik, o którym marzy każde liczące się lotnisko. Dlatego też bardzo dbamy, aby coraz więcej mieszkańców Łodzi i regionu dowiadywało się o ofercie przewoźnika i korzystało z jego usług. Lufthansa, poza bezpośrednimi lotami do Monachium, oferuje przecież bardzo dobre połączenia z przesiadką na tym lotnisku m.in. do takich miast europejskich jak Bazylea, Rzym, Dusseldorf, Londyn, Stuttgart, Barcelona, Bruksela, Zurych, Madryt i wiele innych. Wymieniłam tylko przykłady tych miast, do których czas podróży z Łodzi, razem z przesiadką, zajmuje ok. 5 godzin i ceny oscylują w granicy 500 zł w obie strony. Ponadto w Monachium, które zaliczane jest do jednego z najwygodniejszych lotnisk na świecie, można przesiąść się do Chicago, Nowego Jorku, San Francisco czy Meksyku za porównywalną cenę, jaka proponowana jest w Warszawie. Obecnie możemy pochwalić się coraz lepszym wypełnieniem samolotów Lufthansy na średnim poziomie ok. 60 proc., ale zależy nam oczywiście na jeszcze lepszym wyniku. Frekwencja na połączeniach Lufthansy warunkuje czy przewoźnik zdecyduje się zwiększyć częstotliwość swoich lotów. Na tym mógłby skorzystać zarówno łódzki biznes, zyskując możliwość wylotu i powrotu tego samego dnia, ale także niebiznesowi pasażerowie, dla których zwiększyłaby się jeszcze bardziej oferta przesiadkowa.
Dwa lata temu nie udało się w Łodzi uruchomić letnich czarterów. Trudno było rok później namówić touroperatorów na taki krok?
Rzeczywiście, 2017 rok był dla nas najtrudniejszym pod względem proponowanej oferty i liczby obsłużonych pasażerów. Nie było również czarterów, za co pasażerowie mieli do nas słuszne pretensje. Ale 2017 rok to również czas, który bardzo intensywnie wykorzystaliśmy na budowanie relacji zarówno z przewoźnikami, jak i z touroperatorami. Łatwo nie było, ale wysiłek się opłacił. W 2018 roku zaufały nam najpierw biura podróży Rainbow i Coral Travel, które rozpoczęły loty od nas do Bułgarii i Turcji. Nie zawiedli się. Miejsca na tych samolotach były również dostępne w ofercie Neckermanna i Itaki. Mieszkańcy Łodzi i regionu czekali na wznowienie lotów wakacyjnych. Oferta sprzedała się bardzo szybko, co jest o tyle dziwne, że łódzki turysta raczej nie kupuje wyjazdów first minute, tylko czeka na tak zwane lasty. W tym sezonie touroperatorzy podwoili ofertę do Antalyi i do Burgas czarterując po dwa samoloty. Bardzo dobrze, że w tym sezonie dołączyli do nas nowi touroperatorzy: Grecos Holiday, Exim Tours i TUI. To ostanie biuro podróży po raz pierwszy wyczarterowało z Łodzi dwa swoje samoloty - do Bułgarii i Turcji. Widzimy, że w tym segmencie ruchu organizatorzy wakacyjnego wypoczynku dostrzegają potęgę łódzkiego rynku i potrzeby mieszkańców Łodzi oraz całego regionu. Jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy i mam nadzieję, że już wkrótce przedstawimy nowości czarterowe na lato 2020 roku. W tej chwili TUI już ogłosiło, że w przyszłym sezonie będzie latać z Łodzi do Bułgarii i do Turcji. Ta ostatnia destynacja będzie obsługiwana dwa razy w tygodniu co pozwoli na zorganizowanie wyjazdów 10-dniowych.
Dokąd w tym roku można polecieć z Łodzi na wakacje?
Do Burgas, do Antalyi i na grecką wyspę Zakynthos. Do Burgas mamy dwa samoloty w piątki. Również w piątki latają turyści na Zakynthos, a środa to dzień turecki, bo startują dwa samoloty do Antalyi. To są wyjazdy przygotowane przez biura podróży, ale jeśli ktoś chce sam zorganizować sobie wakacje w Turcji, Bułgarii, czy na Zakynthos, może kupić bilet u touroperatora na wolne miejsca. Natomiast w soboty proponujemy połączenie regularne do Aten. To kierunek typowo wakacyjny dla tych, którzy wolą podróżować na własną rękę. Wielu pasażerów Ryanaira łączy zwiedzanie Aten z wypoczynkiem na greckich wyspach, na które płyną promem z portu w Pireusie. Niektórzy wypożyczają samochód i objeżdżają półwysep peloponeski.
Celem na ten rok dla łódzkiego lotniska jest zwiększenie ruchu pasażerów o 10 procent. Jakimi sposobami można to osiągnąć?
W dokumencie „Plan działalności Portu Lotniczego im. Władysława Reymonta na 2019 rok” zapisaliśmy, że planujemy wzrost na poziomie 10 proc. Jedynym sposobem, aby osiągnąć taki wzrost, jest zwiększenie liczby połączeń i zachęcanie wszystkich do korzystania z naszej oferty, szczególnie tej, którą proponuje Lufthansa. Wolne miejsca są dostępne wyłącznie w samolotach tego przewoźnika, ponieważ zarówno samoloty czarterowe jak i samoloty Ryanair są w pełni obłożone. Prowadzimy zatem liczne kampanie, by przekonać łodzian i mieszkańców regionu do latania przez Monachium w świat. Niemiecki przewoźnik na bieżąco śledzi statystyki i na podstawie wzrostu liczby pasażerów decyduje o zwiększeniu rotacji, podstawieniu większego samolotu, ogłoszeniu nowego kierunku.
Z Łodzi można się dostać do Nowego Jorku, Chicago, Pekinu czy Madrytu, ale z przesiadką w Monachium. Jak zachęcić do takiego wyboru zwolenników bezpośrednich lotów?
Najważniejsza dla pasażera jest cena i czas, który trzeba liczyć od początku podróży - czyli od momentu wyjścia z domu. I tu - proszę bardzo - okazuje się, że proponowane ceny mamy porównywalne do innych lotnisk lub niższe, a czas dotarcia do większości miast europejskich nie przekracza pięciu godzin od momentu odprawy. Korzystając z bezpośredniego lotu z Warszawy, który trwa dwie godziny, należy doliczyć czas podróży w obie strony do stolicy plus dłuższy czas oczekiwania na tamtym lotnisku. Promujemy zatem loty do samego Monachium, ale również te z przesiadką w stolicy Bawarii. Do tej pory nie wszyscy mieli świadomość, że w ten sposób z Łodzi można polecieć do różnych miast na świecie m.in. do Nowego Jorku, Chicago, Pekinu, Brukseli, Barcelony, Paryża, Rzymu, Chicago. Czas całej podróży z Łodzi jest często krótszy od lotów bezpośrednich proponowanych z innych lotniska, a cena często porównywalna z ofertą tanich linii lotniczych, ponieważ zawiera w sobie cenę bagażu i pełny catering w samolotach. Nasza kampania reklamowa, prowadzona dotychczas w Łodzi i regionie, ma na celu zmianę przyzwyczajeń i uświadomienie naszym klientom, że niekoniecznie trzeba podróżować z Łodzi do miejsca docelowego bezpośrednio. Sama niedawno leciałam z Łodzi przez Monachium do Madrytu za niewiele ponad 400 zł w obie strony. Lot był komfortowy, mogłam wziąć większy bagaż bez dopłaty, a w związku z przesiadką miałam zapewniony również podwójny catering. Kolega leciał tanią linią z Modlina do Rzymu i kiedy podsumował koszt swojej podróży, uwzględniając bagaż, dojazd oraz parking, żałował, że nie wybrał lotu z Łodzi z przesiadką w Monachium. O ile pasażerowie indywidualni powoli przekonują się do lotów z przesiadką w Monachium, to dla wielu firm proces ten jest znacznie szybszy, co nas bardzo cieszy. Zauważyliśmy, że pasażerowie biznesowi najczęściej przesiadają się w Monachium na kolejne loty do Walencji, Mediolanu, Florencji i Stuttgartu.
Czy może Pani zdradzić jakie kierunki są planowane z łódzkiego lotniska? I kiedy ewentualnie można się spodziewać ich uruchomienia?
Proces zainteresowania przewoźnika konkretnym rynkiem, od momentu rozpoczęcia rozmów do pozytywnego finału, jest długi. Dla przewoźnika istotne znaczenie odgrywa dostępność floty, strategia rozwoju na danym rynku, realizowane zamówienia na samoloty, wielkość i rozwój danego rynku oraz wiele jeszcze innych zmiennych czynników. Często to przewoźnik dyktuje warunki dotyczące kierunków, a jest to zwykle związane z lokalizacją jego baz. Dużym lotniskom jest zatem łatwiej dynamicznie się rozwijać. Jaki będzie finał naszych rozmów rozpoczętych w 2017, 2018 czy bieżącym roku? Tego jeszcze nie mogę powiedzieć. Nie jest jednak tajemnicą, że staramy się m.in. o połączenie regularne do Izraela. Byliśmy kilkakrotnie w Tel Awiwie m.in. raz z prezydent Hanną Zdanowską, raz z przedstawicielami Łódzkiej Organizacji Turystycznej. Spotykaliśmy się z przedstawicielami Biura Burmistrza Tel Awiwu, organizatorami turystyki, liniami lotniczymi, touoperatorami z Izraela. Cały czas pracujemy, nie tylko jako lotnisko, ale przede wszystkim we współpracy z łódzką branżą turystyczną nad ofertą, która byłaby atrakcyjna dla obu stron. W pierwszej kolejności musi zostać uruchomiona i sprzedawana oferta turystyczna Łodzi w Izraelu. Zaproponowaliśmy też współpracę Polskim Liniom Lotniczym LOT polegającą na zbazowaniu u nas 74-miejscowego samolotu Bombardier Q-400 z ofertą do 12 miast m.in. Frankfurtu, Kopenhagi, Kijowa, Zurichu i Wenecji. Wybór miejsc nie był przypadkowy, ponieważ są to miasta, do których obecnie odbywają się te loty tyle, że z Warszawy. Według wyliczeń firmy AMS UBM taka strategia LOTu miałaby kilka korzyści zarówno dla linii lotniczej, lotniska jak i regionu łódzkiego. Opłacałaby się finansowo polskiemu przewoźnikowi, odciążyła lotnisko Chopina od jednego samolotu (ok. 140 tys. pasażerów rocznie) a mieszkańcy z Łodzi i regionu mieliby do wyboru wiele kierunków, na które czekają. Proces decyzyjny zależy od wielu czynników, zatem czekamy na decyzję LOTu. Nasza propozycja dla polskiego przewoźnika to również połączenia bezpośrednie do takich miast jak Kijów, Tel Awiw czy Budapeszt. To nie jedyne kierunki, o które się staramy, ale szczegółów innych rozmów nie mogę jeszcze zdradzić.
Mniejsze lotniska często dywersyfikują źródła przychodów. Jak wygląda to w przypadku łódzkiego portu?
Wszystkie lotniska tak robią, bo nie da się żyć tylko z obsługi pasażerów i statków powietrznych, tym bardziej, że utrzymanie infrastruktury i dostosowywanie się do wciąż nowych przepisów prawa kosztuje nas coraz więcej. Prowadzimy działalność m.in. cargo. Przychody przynosi też działalność pozalotniskowa. Organizujemy urodziny na lotnisku, wycieczki autokarem po terenie całego portu, mamy sklepy wolnocłowe, kioski, sklep z markowymi perfumami w części ogólnodostępnej, które są otwarte również w każdą niedzielę. Mamy wypożyczalnie samochodów, wynajmujemy przestrzenie na potrzeby różnej działalności biznesowej, ale to są standardowe działania prowadzone na większości lotnisk. My robimy coś jeszcze, żeby nasze lotnisko było bardziej sexy. Organizujemy np. raz do roku kino plenerowe z filmami o tematyce lotniczej, udostępniamy przestrzenie ekipom filmowym, studentom „Filmówki”. Raz do roku szykujemy dużą akcję charytatywną „Lądowanie Mikołaja”, wtedy zapraszamy dzieci z rodzin zastępczych i placówek opiekuńczych. Jesteśmy również jedynym polskim lotniskiem, które na swoim terenie ma dostępną grę terenową typu escape room.
Jaki wpływ na rozwój łódzkiego lotniska ma perspektywa powstania Centralnego Portu Lotniczego w Baranowie? Czy jego uruchomienie nie będzie oznaczało rezygnacji tanich linii lotniczych z Łodzi?
Trudno powiedzieć, ponieważ perspektywa powstania tej inwestycji jest bardzo odległa. Rynek lotniczy rozwija się niezwykle dynamicznie i często nieprzewidywalnie. Dziesięć lat temu wszystkie porty lotnicze w Polsce obsłużyły ok. 20 milionów pasażerów. W ubiegłym roku liczba ta wyniosła ok. 46 mln. Dynamiczny rozwój rynku transportu lotniczego w nadchodzących latach wejdzie prawdopodobnie w fazę, w której zmieni i zrewolucjonizuje dotychczasowy jego kształt i sposób funkcjonowania. Czynniki decydujące o zmianach będą bardzo różne. Począwszy od dynamicznego rozwoju technologii, a skończywszy na proekologicznym myśleniu w tej branży i wzroście znaczenia transportu lotniczego dla nas wszystkich. Trudno jest zatem teraz powiedzieć jak naprawdę będzie on wyglądał za 10 lat, czyli w czasie, w którym zakłada się powstanie nowego portu lotniczego w Polsce. Coraz częściej odchodzi się też od tworzenia długoletnich strategii jeśli nie dotyczą one dużych projektów infrastrukturalnych. My akurat nowych inwestycji w infrastrukturę lotniskową w najbliższym czasie nie planujemy. Dlatego trudno przygotowywać strategię rozwoju lokalnego portu lotniczego na tak odległy czas. Centralny Port „Solidarność” Baranów od ponad dwóch lat funkcjonuje wyłącznie w wyobraźni jego entuzjastów, mieszkańców Baranowa i debacie publicznej, przedstawiany jako mega projekt. Napisano na ten temat setki artykułów, CPK jest obecny w licznych intelektualnych dyskusjach w ramach cyklicznych konferencji transportowych, jest przedmiotem kolejnych kampanii wyborczych. Natomiast, co do sposobu realizacji tego projektu czy możliwości pozyskania źródeł finansowania, niewiele jeszcze wiemy. Jak CPK wpłynie na tanie linie? To wszystko zależy od oferty danego lotniska. Te główne są jednak zwykle za drogie dla tanich linii.
Wciąż wisi widmo Brexitu, odsunięte w czasie do końca października tego roku. Jak przygotowujecie się Państwo na najgorszy scenariusz, czyli wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez umowy? Jakie to może mieć konsekwencje dla łódzkiego lotniska?
Brexit to sytuacja, która po raz pierwszy zdarza się w ramach dotychczasowego procesu integracji europejskiej i pełnych jej skutków nikt nie jest w stanie przewidzieć. Niewątpliwie Brexit poruszy branżą lotniczą i losem pasażerów obsługiwanych na polskich lotniskach. Proszę pamiętać, że 25 proc. z nich to podróżujący do Wielkiej Brytanii. Zapewne po wyjściu Wielkiej Brytanii będzie obowiązywał okres przejściowy, więc branża lotnicza będzie miała jeszcze czas, żeby się przygotować.